Henryka Piekarska
Poszarzała okładka z granatowej tektury... Brak jakiegokolwiek napisu. Dwie zszywki z zardzewiałego drutu. W środku 18 pożółkłych kartek, a na nich piekne, proste słowa, wypisane kaligraficznym pismem: mama, tata, stolica Warszawa.
Tej książki nie można oglądać bez wzruszenia. Okupacyjny elementarz. Jeden a pięciuset egzemplarzy wydrukowanych w latach 1940-1944 w sierpeckiej drukarni.
Coraz szybciej maleje wśród nas liczba uczestników walki podziemnej okresu okupacji, coraz mniej wokół nas ludzi, którzy w czasach największego okrucieństwa i pogardy nie ulegli terrorowi, lecz ratując największą wartość ludzką - godność, podejmowali walkę z wrogiem, zdawałoby się, bez żadnych szans powodzenia.
Od pamiętnych, okupacyjnych czasów minęły dziesiątki lat. Przetrwały jednak zarówno wspomnienia w pamięci ludzkiej jak i dokumenty pochodzące z tamtego okresu, a będące świadkami wydarzeń. Takim dowodem na niezłomność ducha sierpeckich nauczycieli i drukarzy jest okupacyjny elementarz. Przetrwał trudny okres burz wojennych dzięki troskliwym dłoniom emerytowanej nauczycielki Ireny Kulasińskiej z Sierpca - wielkiej patriotki i oddanej działaczki tajnego nauczania.
W latach 1939-1944, w dawnym powiecie sierpeckim, pracowało aktywnie w tajnym nauczaniu 120 nauczycieli z 2.200 uczniami. W Sierpcu kilkunastu nauczycieli objęło nauką w zakresie programu szkoły podstawowej i średniej około 500 uczniów. Warunki pracy były niebezpieczne i bardzo trudne, np. 14 absolwentów gimnazjum zdało egzamin dojrzałości w 1943 i 1944 roku w mieszkaniu Jana Kłobukowskiego - właściciela młyna na Włókach.
W powiecie sierpeckim organizacją tajnej oświaty, z ramienia kierownictwa podokręgu TON, zajmował się nauczyciel Kazimierz Kuligowski - pseudonim "Ful".. Kierownikiem powiatowym przez cały okres okupacji był Stanisław Byber - nauczyciel z Żuromina. Łącznikiem między Sierpcem a organizacją okręgową TON był Franciszek Midura, ukrywający się w Stawiszynie. W skład zespołu kierowniczego wchodzili także: Roman Gnyp ps."Chmura", Józef Makowski ps. "Środa", "Czyżewski", Adam Zwoliński, Mieczysław Chrzanowski ps. "Chudy", Anastazy Kołodziejski ps. "Komar", i Zofia Gałęska. Zorganizowane przez ten zespół, przy pomocy wielu innych zapomnianych a bohaterskich wychowawców, tajne nauczanie stało na wysokim poziomie.
Podręczniki zdobywano różnymi sposobami, a głównym źródłem zaopatrzenia w materiały piśmiennicze i książki była księgarnia i drukarnia niemiecka Horna w Sierpcu.
Drukarnia mieściła się początkowo przy ul. Płockiej 35 w dwóch małych izbach. Wyposażenie maszynowni stanowiła maszyna płaska i dwa pedałowe dociski ręczne. Introligatornia funkcjonowała w jednoizbowej stróżówce bez światła elektrycznego, z prymitywnymi urządzeniami (2 stoły, nożyce do papieru, perforówki i szywnice), a magazyn znajdował się na strychu budynku. Załogę liczącą ogółem ok.15 osób stanowili"
- zecernia: Apolinary Mroczyński, Mieczysław Śniegota, Helena Nowotko,
- maszynownia: Bobiński, Maria Trojanowska
- introligatornia: Henryk Maliszewski, Henryka Strzałkowska, Helena Nowotko
- magazyn: Irena Maliszewska
Kierownik drukarni - Niemiec Horn - urzędował przy sklepie papierniczym (ul.Płocka 3), prowadzonym przez przedwojenne właścicielki sklepu - siostry Martynę i Sewerynę Włoczkowskie i Kozłowską.
W 1941 roku drukarnię przeniesiono do dużego, pietrowego budynku przy ul.Płockiej 2. Na poziomie niskiego parteru znajdowała się zecernia i maszynownia, a wysokiego - biura i sklep papierniczy. Introligatornia i mieszkanie Horna zajmowały piętro budynku. Radykalnej poprawie uległo wyposażenie maszynowni, zecerni i introligatorni, do której liniarkę i gilotyny przywieziono z Płocka. Zatrudniono wielu nowych pracowników, w tym Kazimierza Cybulskiego, Jadwigę Sulińską, Irenę Cybulską, Janinę Halffa-Mroczyńską. Głównie była to młodzież, która pracą zabezpieczała się przed przymusowym wyjazdem do Rzeszy. Przyjęto także uczniów na zecernię. Załoga drukarni w 1944 roku liczyła około 80 osób. Pracownicy szanowali na swój sposób kierownika Horna , który obdarzał ich dużym zaufaniem. Wyjeżdżał często do rodzinnego Królewca, powierzając klucze od drukarni swoim pracownikom, którzy wykorzystywali to do celów nieznanych Niemcom. Państwo Hornowie oceniani byli pozytywnie przez załogę i byli z nią zżyci, o czym świadczą wspólne biesiady towarzyskie na zapleczu biura oraz współczucie okazywane po śmierci syna Horna (zginął w lotnictwie niemieckim).
Brak czujności i gorliwości kierownika drukarni w wykonaniu zadań, umożliwił pracownikom działania nie tylko związane z poligrafią. Z tejże drukarni zaopatrywano działaczy podziemia w formularze dokumentów niemieckich oraz oryginalne pieczęcie komisarzy wykonywane przez Józefa Mroczyńskiego, które ułatwiały Polakom pracę w ruchu oporu. Introligatorki: Helena Nowotko, Irena Cybulska i Anna Pruchno wykonywały zeszyty, pakowały ulotki.
Łącznicy: Kazimierz Grabowski i Filomena Ziółkowska rozprowadzali je po mieście i powiecie. Nawet dzieci drukarzy sierpeckich pracowały na rzecz ruchu oporu. Jedną z wielu skrzynek kontaktowych był grób na cmentarzu. Dzieci zanosiły tam wykonane przez rodziców pieczęcie i ukrywały na grobie, pod kwiatami, skąd były zabierane przez konspiratorów z Batalionów Chłopskich, Armii Krajowej i Armii Ludowej. Materiały piśmiennicze i drukarskie "wyprowadzane" były także bezpośrednio z drukarni.
Niemieccy pracownicy księgarni unikali pracy w magazynie jako zbyt ciężkiej i nieodpowiedniej dla uprzywilejowanej kasty, co sprzyjało działalności kierownika magazynu Leona Bramczewskiego i zecera - maszynisty Józefa Mroczyńskiego.. Przy zachowaniu niezbędnych środków ostrożności w magazynie można było dokonać wielu rzeczy, o których szefowi - Niemcowi zapewne się nie śniło. Wtajemniczeni znali proceder "zakupywania" materiałów piśmiennicznych. Kupowało się więc nieco tych materiałów w sklepie nad magazynem, przy czym otrzymywało się kwit w kasie na wpłacone pieniądze. Był to koronny dokument, z którym można było wchodzić do magazynu - i co najważniejsze - również ładować niekupiony towar na wóz. W czasie tej akcji Leon ubezpieczał boki, wybrawszy odpowiedni moment do opuszczenia magazynu z większą ilością paczek. Z magazynu wynoszono nie tylko materiały piśmiennicze, ale i stokroć bardziej niebezpieczne: pieczęcie urzędowe, bloczki druków urzędowych, klisze do powielacza, papier maszynowy do produkcji "bibuły" itp.
Komplety tajnego nauczania odczuwały brak podręczników, a szczególnie elementarzy. Niewielu przedwojennym egzemplarzom dane było przetrwać planową działalność okupanta w zakresie nieszczenia polskiej książki.
Z inicjatywy Zofii Gałęskiej, późniejszej dyrektorki Liceum w Sierpcu, Stanisław Kopyra - nauczyciel szkoły podstawowej nr 1 w Sierpcu, opracował tekst elementarza.. Dali dowód ogromnej odwagi. Za treści o Warszawie - stolicy Polski, do której "jak dorośniemy pomaszerujemy", mógł być tylko jeden wyrok z rąk faszysty - kara śmierci. Odpowiedzialność za wykształcenie młodego pokolenia w języku i duchu polskim była silniejsza, tak jak silniejszy od strachu przed groźbą męczarni i śmierci był patriotyzm sierpeckich drukarzy: zecera Józefa Mroczyńskiego, jego brata Apolinarego Mroczyńskiego, księgowego Henryka Moczulskiego i magazyniera Leona Bramczewskiego. Ci skromni ludzie, z narażeniem życia, wykonali 500 egzemplarzy elementarza. Fachowiec drukarski, zecer-maszynista Józef Mroczyński, opracował skład z niemieckich czcionek drukarni Horna, eliminując obce naszemu językowi akcenty. Magazynier Leon Bramczewski (ps."Lubicz" -żołnierz Batalionów Chłopskich) organizował papier i wspólnie z żołnierzem Armii Krajowej - księgowym Henrykiem Moczulskim i bratem Józefa - Apolinarym Mroczyńskim, drukowali cenne książki.
Bardzo dobre stosunki Horna z Henrykiem Moczulskim, który był jego prawą ręką oraz Leonem Bramczewskim, do którego miał zaufanie, ułatwiały pracę konspiracyjną, ale nie eliminowały śmiertelnego nioebezpieczeństwa. Praca przy elementarzu była bardzo ryzykowna. Na maszynie drukarskiej można było pracować tylko w dni świąteczne, kiedy szef - Niemiec i inni niemieccy pracownicy drukarni byli nieobecni w Sierpcu. Praca odbywała się nie nocą, ale w jasny dzień, w czasie największego ruchu ulicznego, gdyż hałas uliczny tłumił zgrzyt maszyny stojącej tuż przy oknie wychodzącym na chodnik. Elementarze rozprowadzano do punktów tajnego nauczania w powiecie sierpeckim, a także po kilka egzemplarzy do powiatów ościennych: ciechanowskiego, przasnyskiego, pułtuskiego, płońskiego, a nawet bydgoskiego.
Z uwagi na zasady konspiracji o druku elementarza nie wiedziały nawet najbliższe osoby. Ostrożność i czujność drukarzy chroniła ich jednak do czasu. Latem 1944 roku jeden z członków tajnej organizacji, uciekając przed żandarmerią w okolicach Bożewa, zgubił bloczek z blankietami przepustek oraz pieczęcie pochodzące z drukarni Horna. Leon Bramczewski zdołał zbiec z domu na kilka godzin przed przybyciem żandarmów. Ukrywał się do końca wojny na terenie gminy Koziebrody, nie przerywając działalności w Batalionach Chłopskich.
Po Henryka Moczulskiego gestapo przychodziło dwukrotnie. Pierwszy raz pomylili nazwisko (trudne do wymówienia) i nie odszukali właściwego pracownika. Ponownie przychodząc do drukarni Niemcy trafili bezbłędnie do pokoju księgowego i aresztowali go. Henryk Moczulski - żołnierz Armii Krajowej - działalność konspiracyjną przypłacił ciężką pracą w kamieniołomach, głodem, tyfusem i 23 kwietnia 1945r. zginął męczeńską śmiercią w obozie koncentracyjnym w Mauthausen. Wyzwalający obóz Amerykanie pochowali księgowego w zbiorowej mogile, a na sierpeckim cmentarzu znajduje się tylko symboliczny grób.
Józef Mroczyński, który ponosił ciężar odpowiedzialności za fachowe wykonanie dokumentów od strony poligraficznej (skład zecerski i druk), został również uwięziony przez faszystów. Przebywał w więzieniu w Płocku, a następnie 27 lipca 1944 roku przewieziono go do Stutthofu. W obozie oznaczony był numerem 50516 jako więzień polityczny. Zbiegł, dzięki odwadze i pomocy bliskich, w dniu 3 listpada 1944 r. Za udział w kampanii wrześniowej odznaczony został Krzyżem Walecznych.
Sierpeccy drukarze zapłacili bardzo wysoką cenę za wydanie elementarzy: aresztowania, tortury, a nawet śmierć. Ich praca nie poszła na marne i nie została zapomniana. Żyją przecież ludzie, których abecadła uczyła z tej niezwykłej książki Irena Kulasińska w Warzynku. Elementarz otrzymała od ucznia Rutkowskiego - łącznika ruchu oporu. Nauczycieli tajnego nauczania, korzystających z okupacyjnego elementarza, było wielu.
Nazwiska bohaterskich sierpczan: Józefa i Apolinarego Mroczyńskich, Leona Bramczewskiego, Henryka Moczulskiego zostały ocalone od zapomnienia dzięki wspomnieniom. Zasługują na zapisanie w historii Sierpca nie czarną drukarską czcionką, ale złotymi zgłoskami.
Wyrazy podziękowania składam rodzinie Kulasińskich, Helenie Nowotko, Jerzemu Mroczyńskiemu za podzielenie się wspomnieniami i udostępnienie pamiątek rodzinnych.