1/2001 |
||
Aktualne wydanie Archiwum Redakcja Komentarze Strona główna |
Poprzedni artykuł
Spis treści
Następny artykuł
|
|
Kto rządzi miastem - decydujące starcie
22.II.2001 roku - XXVII, nadzwyczajna sesja Rady Miasta Sierpca
W odpowiedzi na nieudaną próbę odwołania Kajetana Dobrosielskiego z Zarządu, do Rady Miasta wpłynął wniosek o odwołanie burmistrza Marka Kośmidra z funkcji. Wniosek podpisało 11 radnych oczywiście z Dobrosielskim na czele. Na liście odnaleźć można było też zastępcę burmistrza, Żmijewskiego i radnego Michalika. Sytuacja była mocno skomplikowana. W myśl ustawy, taki wniosek przechodzi tylko wtedy, gdy uzyska większość 2/3 głosów. W naszym - sierpeckim - przypadku, musiałoby być aż 16 z 24. Obserwatorzy samorządu miejskiego byli raczej pewni, że aż takiej większości radni przeciwni burmistrzowi nie znajdą. Skutkiem odwołania burmistrza byłoby jednocześnie odwołanie całego Zarządu Miasta - tak mówi ustawa. A ponieważ wnioskodawcami odwołania burmistrza byli między innymi członkowie Zarządu, tak więc de facto, głosowaliby za odwołaniem siebie. Koniec końców, można było się spodziewać, że Kośmider nie zostanie (jeszcze) odwołany. Jednak jego notowania były kiepskie i głosowanie niekorzystne, ale pozostawiające go na stanowisku byłoby - po jego nieudanym wniosku odwołania Dobrosielskiego - kolejnym, poważnym osłabieniem jego pozycji. Stąd do jego odwołania przy okazji kwitowania Zarządu (udzielanie absolutorium) byłby tylko mały kroczek. W takim przypadku Kośmider byłby zdany na łaskę a być może niełaskę swego antagonisty, Dobrosielskiego. Kośmidrowi ta wojna psychologiczna wyraźnie nie służyła. Spięty, z trudem wyciskał z siebie zdania. Dobrosielski natomiast był w swej zwykłej, dobrej formie. Początek sesji to mętne, powiedzmy szczerze, tłumaczenia przewodniczącego dlaczego nie udało się zapewnić obecności na sesji Rady biegłych (budowlanego i finansowego) powołanych na wniosek Komisji Rewizyjnej. Było to kuriozalne jeśli się weźmie pod uwagę, że ich ekspertyza kosztowała nasze miasto prawie 7 tysięcy złotych, a kontrola i sporządzenie przez nich protokołów kontroli trwało wszystkiego tydzień z czego dzień czy dwa byli w ogóle w Sierpcu. W każdym razie ich raporty niewiele wniosły do sporu. Nie wynikało z nich, że burmistrz karygodnie zaniedbał swoje obowiązki. Ale też nie udowodniły, że zarzuty Dobrosielskiego były nieprawdziwe. Ale zanim nastąpiło rozpatrywanie wniosku o odwołanie burmistrza sam Kośmider zgłasza prośbę o rozszerzenie porządku obrad. Chce odwołać członków Zarządu. Kompletnie zaskoczony, wręcz zdębiały Dobrosielski protestuje: "przecież zebraliśmy się tu, aby odwoływać burmistrza - nie członków Zarządu, a ponadto odwołanie burmistrza skutkuje przecież odwołaniem całego Zarządu. Wnoszę zatem o odsunięcie tego wniosku jako nieuzasadnionego." Wątpliwości rozjaśnia radca prawny, mecenas Czerwiński stwierdzając, że Rada ma obowiązek przegłosować wprowadzenie tego wniosku. Wynik głosowania zdaje się być formalnością. Przewodniczący, Stanisław Majchrzak, poddaje wniosek pod głosowanie i... nie wierzę własnym oczom: widzę 14 rąk podniesionych kiedy pyta: "kto z Państwa radnych jest za wprowadzeniem tego punktu do porządku sesji?". Wniosek przechodzi!!! Wniosek aby ten punkt rozpatrywać przed odwoływaniem burmistrza przechodzi także. Burmistrz uprzedza więc, że w przypadku zdekompletowania Zarządu zgłosi wniosek o jego uzupełnienie. "Zgłaszam wniosek o odwołanie wszystkich pozostałych, oprócz mnie, członków Zarządu" - mówi Kośmider. Ustawa (i statut miasta Sierpca) wymaga tajnego głosowania w sprawach personalnych. Trzeba więc przygotować 24 kartki dla każdego radnego z nazwiskami następujących osób: Czarcińskiego, Dobrosielskiego, Szklarskiej, Żmijewskiego. Przy każdym nazwisku trzy krateczki. Skreślenie pierwszej krateczki oznacza: jestem za odwołaniem, drugiej: jestem przeciw odwołaniu, trzeciej: wstrzymuję się od decyzji. Trochę to potrwa, więc przewodniczący ogłasza 20 minut przerwy. W przerwie obserwuję radnych i widzę, że oponenci burmistrza są zdezorientowani i nie wiedzą co o tym wszystkim myśleć. Ja natomiast wpadam na trop, gdy widzę jak molestują Czarcińskiego, który bardzo napięty miesiąc wcześniej, dziś rozluźniony spokojnie coś im klaruje. 20 minut mija, kartki są gotowe, Komisją Skrutacyjna licząca głosy także. Jeszcze krótki instruktaż przewodniczącego jak głosować, aby się nie pomylić i.... kiedyś Cezar powiedział: "kości zostały rzucone". Dziś Kośmider i Dobrosielski mogliby chyba dowcipnie powiedzieć: "krateczki zostały skreślone", gdyby nie ogromny wpływ krateczek na przyszłość tych dwóch adwersarzy. Rzeczywiście bardzo nerwowe minuty. Żadnego, nawet najdrobniejszego przecieku z pokoju, w którym Komisja Skrutacyjna liczy głosy i pisze protokół. Radna Barbara Gil bowiem przed opuszczeniem sali przestrzegła Komisję, aby nie miały miejsca niepoważne praktyki wcześniejszego informowania radnych o wyniku głosowania. I rzeczywiście. Nikt nic nie wie. Wszyscy czekamy aż przewodniczący Komisji Skrutacyjnej, Kazimierz Goczyński przeczyta protokół.
I czyta. I wszystko stało się jasne! Dalej już idzie jak po sznurku. Rada wybiera nowego zastępce burmistrza: Ryszarda Michalika (14 głosów za) i nowych członków Zarządu: Iwona Brudnicka (16), Zenon Kupniewski (16), Piotr Tyndorf (15), Kazimierz Goczyński (aż 21). Głosowanie w sprawie odwołania Kośmidra, poprzedzone nijakim sprawozdaniem Komisji Rewizyjnej, to już formalność: 14 przeciw, 9 za odwołaniem, jeden głos wstrzymujący. Czyli okazało się kto tu rządzi. Jednak nie Kajetan Dobrosielski. Dziś wygrał Marek Kośmider. Na koniec radna Barbara Gil zgłosiła na wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej Kazimierza Czermińskiego. Także przeszedł:16 za, 6 przeciw i jeden głos wstrzymujący. Zaraz po wyborze Czermiński powiedział: "Dziękuję za zaufanie. Chcę zaapelować abyśmy szukali porozumienia, żebyśmy nie palili za sobą mostów. Szukajmy tego co nas łączy, a nie tego co nas dzieli (...) Nie uważajmy teraz, że są wielcy wygrani i wielcy przegrani. Chcę powiedzieć, przypomnieć, że powinniśmy mieć wiele pokory. Że burmistrzem, członkiem Zarządu, wiceprzewodniczącym się bywa, a człowiekiem się jest. Dlatego nie możemy zapominać o mieszkańcach naszego miasta w myśl takiej zasady, że bieda nie jest ani zielona ani czerwona ale po prostu ona jest. (...) Nie możemy odłączyć się od społeczeństwa i więcej pokory, a pokora jest siostrą mądrości. Serdecznie dziękuję Państwu za wybór." Godne szacunku i zadziwiająco dojrzałe słowa u tego "wiecznego opozycjonisty". Miejmy nadzieję, że "słowo ciałem się stanie". Życzę wszystkiego najlepszego nowemu wiceprzewodniczącemu. Komentarz autora Zmiany były konieczne. Jednak czy będą one dobrze służyć miastu? Wydaje się, że tak. Do tej pory Zarząd Miejski przypominał wóz zaprzęgnięty w dwa konie, które ciągnęły go w przeciwne strony. Jasne jest, że w takich warunkach szybko nie pojedzie. Dobrze, jeśli w ogóle się będzie toczył w jednym kierunku. Teraz, jak myślę, Zarząd stanowi drużynę, w której wspólnym interesie jest żeby "ten wóz jechał do przodu". Dodatkowym plusem nowego układu jest obecność w nim Kazimierza Goczyńskiego ocenianego do tej pory jako stronnika tej drugiej grupy. Nie bez znaczenia jest także fakt znalezienia sobie nowego miejsca przez Kazimierza Czermińskiego, pracowitego radnego, cieszącego się olbrzymim poparciem wyborców. To na pewno wzmocni nową konstelację. Dobrym prognostykiem jest obecność w Zarządzie doświadczonych jego członków (Kośmider, Czarciński, Kupniewski). Jednak są i minusy. Na pewno Dobrosielskiemu trudno się będzie pogodzić z porażką, a że jest trudnym przeciwnikiem udowodnił. Na pewno Michalikowi trudno się będzie nauczyć nowej roli, a jest to rola której jeszcze w życiu nie grał. Czyli jak zwykle wszystko w rękach radnych! Grzegorz Górecki |
||
Poprzedni artykuł Spis treści Następny artykuł |