1/2002
Rozmowa ze Szczepanem Jamiałkowskim, Wójtem Gminy Mochowo

"Sierpeckie Rozmaitości": Panie Wójcie, jest Pan kupę lat na tym urzędzie w Mochowie. Jaką gminę Pan zastał, a co można o niej powiedzieć teraz?

Szczepan Jamiałkowski: Zastałem gminę taką, jaką zostawili poprzednicy. Od 1990 roku nastąpił znaczny postęp. Przykładem może być rozwój bazy oświatowej, można powiedzieć, że są trzy nowe szkoły, wodociągi - każda wieś teraz ma wodę, a wcześniej tylko trzy, te najważniejsze. Kolejny, widoczny gołym okiem dla każdego przykład rozwoju to drogi , których dużo powstało. A teraz przyszła kolej na kanalizację i oczyszczanie ścieków. Patrząc na gminę przez pryzmat ostatnich inwestycji Mochowo to gmina bogata, lecz gdy zajrzymy do kieszeni każdego z mieszkańców, przekonamy się, ze jest to bardzo biedna gmina, jedna z najbiedniejszych w powiecie sierpeckim. Zasobność mieszkańców nie przekłada się na rzucające się w oczy efekty. Są one znacznie większe niż można by oczekiwać. Reforma oświaty wymogła rozwiązanie problemu dowożenia dzieci do szkół. Myślę, że nasze rozwiązanie jest bliskie ideału. Mamy teraz cztery autobusy przewożące dzieci po całym terenie. A nasza geografia jest niekorzystna, bo gmina ma kształt zbliżony do wielkiego długiego prostokąta, co utrudnia układ komunikacyjny. Ale dzieci nie muszą stać na drodze już o szóstej rano, jak to czasem w telewizji się słyszy, a wprost przeciwnie, dochodzi do tego, że dzieci są rozpieszczane, wysiadają przed samymi domami, autobus ma przystanki we wsi co sto metrów! Zafundowano nam taką reformę i staramy się w istniejących warunkach jak najlepiej spełnić nasz obowiązek. Kiedyś te odległości dzieci musiały pokonywać na pieszo lub wozili je rodzice.

"Sierpeckie Rozmaitości": Coś o sobie. Skąd Pan się wziął w Mochowie? Jakie ma Pan zainteresowania, co Pan robi w czasie wolnym?

Szczepan Jamiałkowski: Ja pochodzę z Białegostoku. Żona przed moim pójściem do wojska chciała być bliżej rodziny. Zmiany końca lat osiemdziesiątych na trwałe nas wcisnęły w te okolice. Mieszkamy obecnie w Studzieńcu, lecz za miesiąc-dwa zamieszkamy w Sierpcu, gdzie się wybudowaliśmy. Nasze dzieci tu się wychowały. . mam dwie córki, młodsza chodzi do drugiej klasy szkoły podstawowej, starsza do drugiej klasy Liceum Ogólnokształcącego. Dla nich Sierpc to rodzinne miasto. Jesteśmy tu zakotwiczeni na stałe.

Zainteresowania pozazawodowe wymagają dużo czasu, którego zawsze brakuje. Kradnę rodzinie czas w tak zwane dni wolne od pracy, bo tego wymaga specyfika sprawowanej funkcji. W Sierpcu jest piękny basen, ja uwielbiam pływanie i nie mam czasu korzystać z dobrodziejstwa krytej pływalni. Ostatnio jednak spełniłem marzenie długo odkładane na potem, pierwszeństwo dając rodzinie i pracy - zostałem myśliwym. Idee ochrony przyrody realizowane przez rozumnych myśliwych są mi szczególnie bliskie. Trzeba chronić nasz zwierzostan, trzeba pomagać przetrwać zimy i zagrożenia cywilizacyjne, trzeba hodować rodzimą faunę w jej naturalnych warunkach. Potem może będzie okazja wyjść w pole i do lasu ze strzelbą, a to raczej dla towarzystwa i dla zdrowia. Mamy znakomite historyczne tradycje języka myśliwskiego, muzyki, sztuki, które myśliwi kultywują. Jeśli ktoś mi mówi, że kocha, miłuje dzikie zwierzęta, a jest myśliwym, więc zabija, to mam pytanie, co taki miłośnik konkretnie dla tych zwierząt robi, jak tę miłość wyraża? Odpowiedzi na ogół brak, co najwyżej jakieś pustosłowie. Bo ja, odpowiadam wtedy, na własnych plecach wnoszę do lasu setki kilogramów karmy, zdejmuję wnyki, buduje własnymi rękami paśniki, karmniki, doglądam i troszczę się o dobro tych zwierząt!

"Sierpeckie Rozmaitości": Ostatnie pytanie. Był Pan ostatnio ostro atakowany w prasie. Wolność prasy i ilość konkurujących ze sobą gazet sprawiają, że do czytelnika trafia przede wszystkim sensacja. A może te napaści są bez pokrycia?

Szczepan Jamiałkowski: Pomimo ataków ze strony niektórych gazet na naszą gminę i moją osobę mogę powiedzieć, że nic się nie zmieniło. Prasowa agresja trafiła w próżnię. Kiedy przychodziłem do Mochowa, moja pozycja była bardzo słaba. Miałem wielu przeciwników i oni wciąż nie omieszkają wykorzystać każdy pretekst, aby mi zaszkodzić. Robią to także przy użyciu prasy. Mam jednak stały i wierny elektorat. Ludzie widzą i wiedzą, co ja robię, jakie są efekty mojej pracy. Ludzie mnie obserwują każdego dnia, a ja jestem, działam, pracuję.

Gazeta zamieszczająca takie ataki na mnie początkowo wywoływała zainteresowanie, lecz kiedy okazało się, że pisze bzdury, a styl pisania jest nudny, bez dziennikarskiego polotu, argumenty wyeksploatowane i chybione, ludzie przestali ją kupować. Sprzedaż gazety w gminie Mochowo zmalała o 50% i to jest odpowiedź mieszkańców. Natomiast autor tych inwektyw ma wytoczone sprawy o zniesławienie. Na rozprawie pojednawczej nie wyraziłem pobłażania. Powinien być wyrok.

"Sierpeckie Rozmaitości": Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Ryszard Suty