1/2002 |
||
Aktualne wydanie Archiwum Redakcja Komentarze Strona główna |
Poprzedni artykuł
Spis treści
Następny artykuł
|
|
Reportaż z licytacji pewnego gospodarstwa rolnego
Makary Mazurowski, rolnik z Gminy Rościszewo, dwa lata temu zaciągnął w mławskim oddziale Powszechnego Banku Kredytowego 2 kredyty na budowę chlewni: 15-letni inwestycyjny i 18-miesięczny produkcyjny. Kredyt był preferencyjny, ponieważ bank miał zawartą umowę z Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, która dopłacała bankowi różnicę do odsetek. Chlewnia została zmodernizowana, można było rozpocząć hodowlę trzody i spłacać kredyt. Kalkulacja rolnika okazała się jednak chybiona. Koszt produkcji kilograma żywca wieprzowego wynosił 4,10 zł, a koszt sprzedaży nie przekraczał 2 zł. Na każdym świniaku straty wynosiły 200 zł. Przy 800 sztukach strata urosła do 160000 zł. "Rozłożyłem się, trudno. Chciałem się z bankiem ugodzić. Zaproponowałem rozłożenie kredytu na równe raty, ale bank odmówił. Kredyt zaciągnąłem w Powszechnym Banku Kredytowym, który nazywa się obecnie Bank Przemysłowo-Handlowy PBK. Od stycznia br. do banku wszedł kapitał niemiecki i przejął pakiet większościowy" - wyjaśnia pan Mazurowski. Przejęcie przez Niemców banku dało taki efekt, że Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa nie podpisała z centralą banku umowy na kontynuowanie dopłat do kredytów udzielanych rolnikom. W tej sytuacji Makary Mazurowski spotkał się z murem obojętności banku wobec swego problemu. Został uznany za niewypłacalnego, z którego trzeba ściągnąć należność. Jego gospodarstwo wycenione przez komornika na 210000 zł zostało wystawione na licytację. Sąd Rejonowy w Sierpcu wyznaczył ją na 26 lutego br. Makary Mazurowski na korytarzu sądowym zastanawiał się głośno "Jaką kalkulację ma bank, aby mnie licytować? Ile bank z tego odzyska na licytacji? A ja bym wszystko co do grosza spłacił". Procedura jest taka, że pierwsza licytacja zaczyna się od 1/3 wartości wyceny nieruchomości. Jeżeli nie ma chętnych, następuje druga licytacja. Po nieskutecznej drugiej nieruchomość przechodzi na rzecz wierzyciela czyli banku. Bank wówczas może ją zbyć za dowolną kwotę. Kwota ta nie zabezpiecza interesów banku, ponieważ komornik zabiera z niej 25%, później jest Agencja, która w imieniu Skarbu Państwa musi odzyskać swoje pieniądze. Bank jest na końcu w tej kolejce do pieniędzy. "Po odzyskaniu niewielkiej kwoty bank po 10 latach umorzy sprawę, a ja stanę się od zaraz bezrobotny. Moim zdaniem obecnie w banku trwa czyszczenie papierów. Straty są nieważne." - przewiduje pan Mazurowski. Na korytarzu trwa dyskusja. Jak rozumieć politykę tego banku? Polska zmierza do Unii. Nie jest w interesie niemieckich rolników, aby polski rolnik z nimi konkurował. Jeśli jest w kłopotach, nie należy mu pomagać. Weźmy taki przykład. Jeżeli Polska produkuje i zużywa rocznie 14 mld litrów mleka, a limit produkcyjny przyznany nam przez Unię wynosi 9 mld litrów. Różnica musi być zaimportowana do Polski z Zachodu. Dopłaty do produkcji pójdą dla rolników zachodnich, aby wyprodukowali dla nas mleko. Łatwo przewidzieć, jak się taka polityka przełoży na sytuację naszych rolników.
Makary Mazurowski postanowił ratować z licytowanego majątku, co się da. Miał taki plan, że gospodarstwo odkupi na drugiej licytacji ktoś z rodziny. Najbardziej obawiał się, że na licytację przybędzie kupiec na całość i kupi majątek już na pierwszej licytacji, czyli za 1/3 wartości. O wsparcie prosił też posła "Samoobrony" z powiatu mławskiego, Jerzego Pękałę. Poseł rzeczywiście przybył z niewielką asystą. Pierwsza licytacja skończyła się na niczym. Bank-wierzyciel nawet nie przysłał przedstawiciela na licytację na znak, że nie chce ugody. Czekając na korytarzu na ogłoszenie drugiej licytacji, poseł skarżył się, że podjął interwencję w sprawie pana Mazurowskiego w BPH i spotkał się z milczeniem. Jerzy Pękała: Jeżeli się olewa, mówiąc wulgarnie, pismo posła, którego wybrało 70 tysięcy wyborców, to znakiem tego, po co ja mam mandat? Czy bank choć na tydzień nie mógł zatrzymać sprawy? Czy ja jako poseł nie zasługuję na to, aby dostać odpowiedź? "Rozmaitości": Panie pośle, prawdopodobnie reakcją banku na Pańskie pismo jest nieobecność dziś na sali sądowej jego przedstawiciela. To już jest teraz niemiecki bank i być może dlatego nie czuje się zobowiązany do korespondencji z Panem. Jerzy Pękała: Ale przecież ten bank jest w Polsce i jego dłużnikiem jest polski rolnik. Chciałem tu przyjechać, chociaż powinienem być teraz w Warszawie. Interesuje mnie ta sprawa i muszę powiedzieć, że jest jedną z dziesiątków podobnych spraw, z jakimi zwracają się do mnie rolnicy. Doszło do drugiej licytacji. Skończyła się ona po myśli pana Mazurowskiego. Gospodarstwo zostało odkupione przez osobę z rodziny. Dla prowadzącej licytację pani sędzi obecność grupy rolników z posłem Pękałą musiała być wielkim obciążeniem. Kiedy poseł podniósł rękę na znak, że chciałby coś powiedzieć, pani sędzia umiejętnie nie zauważyła tego gestu.
Po drugiej licytacji na korytarzu sądowym zapanowało rozluźnienie. Zniknęło napięcie z twarzy wielu osób. Makary Mazurowski uśmiechał się z zadowoleniem. Poseł Jerzy Pękała zbierał się do odjazdu. "Rozmaitości": Panie pośle, Pańska obecność na sali sądowej w niczym nie mogła pomóc sprawie pana Mazurowskiego. Jerzy Pękała: Zgadzam się, że sąd wykonuje swoją powinność i ja tu nic nie mogę. Z drugiej jednak strony czuję presję rolników i dlatego jeżdżę w ich sprawach. Nie wolno mi opuścić rąk. Powiem tak: ja nie wieszałem w Sierpcu swoich plakatów i dlatego tu jestem. A gdzie są ci, którzy wieszali w Sierpcu plakaty i zasiadają dziś w parlamencie? Zdzisław Dumowski |
||
Poprzedni artykuł Spis treści Następny artykuł |