1/2002 |
||||
Aktualne wydanie Archiwum Redakcja Komentarze Strona główna |
Poprzedni artykuł
Spis treści
Następny artykuł
|
|||
TEN OD "ZAWISZY"
Nowe książki
Wszyscy znamy pana Andrzeja Olechowskiego jako fotografa. Wielu pamięta, że był także trenerem boksu. Wiadomo, że jako radny miejski w latach 1990-1994 przywracał w Sierpcu samorządność. W ostatnim czasie na plan pierwszy zaczęło jednak wybijać się zaangażowanie pana Olechowskiego w działalność sierpeckiego Oddziału Światowego Związku Byłych Żołnierzy Armii Krajowej. Bo też jest pan Andrzej Olechowski byłym partyzantem z Kieleccyzny. Można było przy różnych okazjach usłyszeć, jak wspomina okupacyjne czasy, ale tego typu ustne relacje zawsze mają tę ułomność, jaką jest ich fragmentaryczność. Wiele wskazywało na to, że taki obraz pana Olechowskiego zostanie w naszej w pamięci na zawsze, zwłaszcza że pożegnał się ze wszystkimi i wyemigrował do syna do Stanów. Wypadki potoczyły się jednak inaczej. Państwo Olechowscy wrócili do Sierpca. Zainspirowany listem syna Rafała z 1993 roku postanowił dać pisemne świadectwo swych okupacyjno-wojennych przeżyć. Z rękopisu zrodził się maszynopis, a z maszynopisu po konsultacjach i zachętach - książka. Jeżeli ktoś oczekiwałby, że spisane wspomnienia Andrzeja Olechowskiego będą prostym odbiciem jego gawędziarskiego stylu, to się rozczaruje. We wspomnieniach narracja jest bardzo zdyscyplinowana. Na czasowo-przestrzenną siatkę wydarzeń nałożony został obraz osobistych przeżyć kilkunastoletniego chłopca. Ta mieszana perspektywa podrostka i starszego mężczyzny powoduje, że wspomnienia mają zarówno walor dokumentu historycznego, ale zarówno mają niezaprzeczalny walor dydaktyczny. Historia, jaką opowiada nam pan Andrzej, mogła zdarzyć się bardzo wielu osobom jego pokolenia. Mieszkał podczas okupacji w Sandomierzu, a więc na terenie Generalnej Guberni, gdzie obecność żywiołu niemieckiego była nieznaczna i na tamtym terenie rozwijała się konspiracja w stopniu nieporównywalnym do naszego miasta i ówczesnego powiatu sierpeckiego, który został włączony do III Rzeszy. Młody Andrzej Olechowski trafił jako uczeń do zakładu fotograficznego. Ponieważ właściciel konspirował, a od wschodu zbliżała się Armia Radziecka, więc czujność Niemców zaostrzała się. Efekt tego stanu rzeczy mógł być tylko jeden: wpadka. 16-letni uczeń w zawodzie fotografa o pseudonimie "Żbik" trafia do oddziału partyzanckiego por. "Zawiszy" w zgrupowaniu "Jodła" i z tym oddziałem wędruje po okolicy i bierze udział w różnych jego akcjach. Poznaje bardzo odważnych ludzi, z których jeden ps. "Pobożny" roztacza nad nim ojcowską opiekę. Wraz z odziałem współpracuje z Rosjanami, aby następnie przesunąć się w głąb kraju, a po rozwiązaniu oddziału wrócić do Sandomierza. Ten czas w lesie stanowi dla niego okres intensywnych doznań, niezapomnianą lekcję braterstwa na całe życie. Andrzej Olechowski opowiada o tym tak, jak to widział wówczas jako nastolatek, mówi o tym, co było dla niego najważniejsze.
Promocja książki wydanej przez Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Sierpeckiej zgromadziła w Miejskiej Bibliotece Publicznej w dniu 7 marca br. blisko 80 osób. Były ciepłe słowa i kwiaty. Jako prowadzący to spotkanie także nie byłem wolny od emocji. Uważam, że w czasach, gdy upowszechnia się filozofia, że za wszystko można zapłacić brzęczącą monetą, bo wszystko jest do kupienia, rekapitulacja wydarzeń sprzed pół wieku dokonywana przez uczestników tamtych dni ma ogromne znaczenie szczególnie dla najmłodszego pokolenia. Andrzej Olechowski należy do generacji, która nie pytała, czy za ryzyko oporu ktoś zapłaci. Była to generacja, która wierzyła, że wolność nie ma ceny.
Zdzisław Dumowski |
||||
Poprzedni artykuł Spis treści Następny artykuł |