1,2/2003 |
||||
Aktualne wydanie Archiwum Redakcja Komentarze Strona główna |
Poprzedni artykuł
Spis treści
Następny artykuł
|
|||
Szkoła wczoraj, szkoła dziś
Minęło ćwierć wieku mojej pracy w szkole. Liczba ta dla moich uczniów jest niewyobrażalnie wielka, dla nich już trzydziestolatka to staruszka. Czemu więc wydaje mi się że czas ten upłynął zbyt szybko, przecież 25 lat pracy to spory dorobek nauczycielski i ciężki kawałek chleba. Miniony okres skłania do refleksji, zmusza do porównań szkoły wczoraj i dziś.
Szkoła " wczoraj" to szkoła do której uczęszczałam, pełna wspaniałych pedagogów i niemniej wielkich indywidualności po obu stronach barykady. Nasze prawa i obowiązki można by sprowadzić do jednego artykułu kodeksu ucznia: uczeń ma się uczyć i przyzwoicie zachowywać. Nie istniały zapowiadane prace klasowe i ograniczenia dotyczące zakresu wiedzy wymaganej na lekcji. Nawał obowiązków i ograniczony zakres praw w szkole nie stresował nas wcale. Szkoła dostarczała emocji ale również niezapomnianych przeżyć. Przyjaźnie w niej zawarte trwają do dzisiaj. Ciekawa jestem czy mogą pochwalić się tym moi byli wychowankowie? Szkole "wczoraj" zawdzięczam umiejętność rozumowego uczenia się, prawo wyrażania własnych sądów i swobodę w odbiorze literatury, sztuki lub muzyki. A to że programy były przeładowane wiadomościami uczyniło wielu z nas "ludźmi renesansu". Do dzisiaj pamiętam słowa mojej polonistki "powiedz mi co czujesz czytając ten wiersz, nie mów co każe myśleć o uczuciach poety podręcznik". Szkoła wczoraj dała nam solidną bazę i pozwoliła odnaleźć się w różnych zawodach. I chociaż nie dysponowała dzisiejszymi środkami dydaktycznymi (a może dlatego) wyrobiła w nas wyobraźnię, wrażliwość, dociekliwość.
Szkoła "dzisiaj" daje uczniom i nauczycielom nieograniczone możliwości w odkrywaniu i zgłębianiu wiedzy. Oknem na świat współczesnego ucznia jest internet. W zaciszu pracowni lub własnego pokoju można przeglądać zbiory największych bibliotek akademickich, wertować encyklopedie multimedialne i zwiedzać najdalej oddalone muzea. Lektury szkolne już dawno sfilmowano a kalkulator na lekcji matematyki to zjawisko powszechne. Wspólnym marzeniem uczniów i nauczycieli jest wyposażenie pracowni w komputer a najlepiej kilka. Nowoczesna i świetnie wyposażona szkoła w świecie zdominowanym przez technikę nikogo nie powinna dziwić. Jeżeli chcemy wykształcić nowe pokolenie pogodzone a nie przerażone postępem technicznym powinniśmy zadbać o odpowiednią bazę i doskonale przygotowaną kadrę. Jak dalece rzeczywistość polska odbiega od standardów europejskich widać gołym okiem. Szkole brak jest pieniędzy na ogrzewanie a cóż dopiero na nowoczesny sprzęt. A jeżeli pojawi się on w końcu i nacieszymy oko nowoczesną pracownią komputerową wyposażoną w skaner i drukarkę, to i tak zabraknie pieniędzy na tusz i papier. Nauczyciele są jedyną grupą zawodową z wyższym wykształceniem, której stawia się coraz większe wymagania za realnie malejące wynagrodzenie ze środków publicznych. Czasami mam wrażenie, że mizerny ich status finansowy i pogardliwe traktowanie to zemsta decydentów za własne niepowodzenia szkolne. Z godnością i spokojem oczekujemy zmian w oświacie na lepsze i staramy się sprostać kolejnym wymaganiom narzucanym nam przez reformy. A tych ostatnio mieliśmy wiele, przeprowadzone bezmyślnie, źle dopracowane i niekonsekwentne. Osiągnęły tylko jeden sukces sformalizowały to co właściwie i tak było mocno sformalizowane. Szkoła przeładowana statystyką, regulaminami, statutami, kodeksami stała się bardziej urzędem administracji niż placówką oświatową. Formalizacja niektórych dziedzin życia szkoły miała zapobiec określonym niekorzystnym zjawiskom ale niestety tylko je nasiliła. I tak np. prawa i obowiązki ucznia reguluje kodeks chroniąc go skutecznie przed zbytnim obciążeniem pracą i zapędami nauczyciela. Czemu więc nasze dzieci są tak nerwowe? To właśnie szkołę wymienia się wśród miejsc najbardziej stresujących w życiu młodego człowieka. Dom i środowisko schodzą na drugi plan. Czyżby odporność psychiczna kolejnych pokoleń jest coraz mniejsza.? A może młodzież chowana w warunkach cieplarnianych nie radzi sobie ze stresem.? Najbardziej smutne jest to że to właśnie szkoła a nie dom rodzinny staje się nadopiekuńcza. Wypełniając pustkę jaka powstała w stosunkach rodzinnych, koleżeńskich przejmujemy funkcje wychowawcze domu rodzinnego ze wszystkimi tego konsekwencjami. To właśnie szkołę obarcza się odpowiedzialnością za przewinienia uczniów zapominając o rodzicach. Coraz bardziej wyszukane metody uczenia i wychowania tak naprawdę podają wiedzę wprost " na tacy" pozbawiając raz na zawsze młodego człowieka własnego zdania i potrzeby myślenia. Mechaniczne uczenie się z podręcznika utrwala nauczyciel. To co uczeń powinien wiedzieć i umieć sprowadza się do schematów zamkniętych w wewnątrzszkolnych i przedmiotowych systemach oceniania. Nie wychowamy drugiego Witkacego, Picassa, Dali tylko dlatego że żaden z nich nie mieściłby się w naszych klasyfikacjach. Wiem że "sieję wiatr" ale jestem pewna że szkolnictwo wstrząsane ciągłymi zmianami i niedokończonymi reformami zamiast się ewaluować wyraźnie się dewaluuje. Postrzega to wielu nauczycieli i rodziców, czas aby wzięli to pod rozwagę wszyscy odpowiedzialni za kształt szkoły "dzisiaj". Stare przysłowie "obyś cudze dzieci uczył " nie zawsze musi być przekleństwem, może być wspaniałym doświadczeniem i dlatego dziękuję moim wychowankom, to dzięki wam te 25 lat upłynęło tak szybko. Dziękuję serdecznie moim nauczycielom że nie zabili we mnie myślącej istoty i nauczyli mnie szacunku nie tylko dla autorytetów ale dla każdego człowieka. Mam nadzieję, że to co napisałam zachęci czytających do polemiki na łamach gazety, moje porównanie szkoły "wczoraj" ze szkołą "dzisiaj" ma przecież subiektywny a nawet wręcz sentymentalny charakter a to że jestem nauczycielem wcale nie ułatwiało mi oceny. Hanna Tomaszewicz |
||||
Poprzedni artykuł Spis treści Następny artykuł |