Na prawo mem, na lewo mem, w środku fenomem



Memologia to dziedzina wiedzy naukowej i jak wiadomo jest to obecnie najważniejsza z nauk. Memologia to nauka o memach, czyli cząstkach informatycznych żyjących w czasoprzestrzeni społecznej. Oznacza to, że memy przenoszą się wraz z ludźmi z miejsca na miejsce oraz z jednego stulecia w drugie stulecie. Memologia nie wywołałaby takiego rezonansu, gdyby nie epokowe odkrycie privat-dozenta Franza-Martina Klugemanna dokonane rok temu podczas jego badań przeprowadzonych wśród losowo wybranej i reprezentatywnej grupy mieszkańców północnego Mazowsza. Odkrycie to było czymś zdumiewającym przede wszystkim dla kręgu osób związanych z Klugemannem. Natychmiast zarządzono utajnienie wyników badań i podjęto dyskretne próby ich sprawdzenia. Z kręgów zbliżonych do Klugemanna przebąkują, że... tak. Wszystko więc wskazuje na to, że w memologii szykuje się prawdziwy przewrót.

Światowy autorytet memologiczny, prof. Hirsch Rosenblitt, twierdził w ślad za Hugonem Ziegelloewem i Arystotelesem - niekwestionowanymi potęgami umysłowymi wszechczasów, że memy dzielą się na prawe i lewe. Oczywiście, w wyniku prac badawczych i kolejnych odkryć następowały uszczegółowione podziały memów na typy, rodziny, gatunki, podgatunki, odmiany itd. Jedna prawda pozostawała wszakże niezmienna: są memy prawe i memy lewe. F.-M. Klugemann jako najzdolniejszy uczeń H. Rosenblitta także nie dopuszczał myśli, że mogłoby być inaczej. Fundacja Kurta Biegeleisena, który sfinansowała badania Klugemanna na północnym Mazowszu nie dałaby ani dolara, gdyby przypuszczała, że... Odkrycie Klugemanna, choć utrzymywane w tajemnicy, nie pozostało bez konsekwencji politycznych w światowej skali. Z tak trudną sytuacją międzynarodową nie mieliśmy do czynienia od czasu kryzysu kubańskiego: Clinton z przemęczenia traci wyraźnie pamięć, Jelcyn coraz ciężej choruje, Husajn umiera, a przecież to nie koniec. Rzecz jasna, że trwają gorączkowe próby zamaskowania rosnącego niepokoju polityków i szerokich kół światowego biznesu. Kamuflaż jednakże na nic się nie zda. Prawda wyjdzie na jaw.

Wyda się, co odkrył privat-dozent Klugemann na północnym Mazowszu. Będzie trzeba stanąć oko w oko z rzeczywistością. Z fenomemem (fenomem - `fenomenalny mem' -termin F.-M.K.). Trzeba będzie się zmierzyć i spróbować sprostać. Nie uda się skrywać, że teoria Rosenblitta wyłożona w dziele "O dwoistej i rozdzielnej naturze memów" powędruje na śmietnik.

Otóż, Klugemann odkrył i jako pierwszy opisał północnomazowieckie memy zgody. Najpierw potraktował memy zgody jako co najwyżej mało liczną mutację hybrydalną memów prawych i lewych o krótkim czasie istnienia. Niezadługo potem zmienił zdanie, kiedy zauważył, że fenomem potrafi się rozmnażać. Nic by się nie stało, gdyby zachował odkrycie dla siebie. Wiadomo, że jeżeli się o memach nie mówi, to ich w połowie nie ma. Niestety, etyka zawodowa kazała mu powiedzieć o swym odkryciu. W raporcie do Fundacji Biegeleisena oświadczył, że odkrycie fenomemów na północnym Mazowszu uprawnia do stwierdzenia, że podział memów na prawe i lewe jest podziałem anachronicznym. Klugemann posunął się w raporcie do zapowiedzi, że przyszłość świata w niezadługim czasie należy wyłącznie do memów zgody (tzw. fenomemów). Kiedy w Fundacji przeczytali raport, natychmiast osobiście Biegeleisen z Rosenblittem przy zachowaniu nadzwyczajnych środków ostrożności zarządzili odwiezienie Klugemanna do czubków.

Nie chcę powiedzieć za dużo, ale sprawa nie wygląda najlepiej.

M. Franek