4/2000 |
||||
Aktualne wydanie Archiwum Redakcja Komentarze Strona główna |
Poprzedni artykuł
Spis treści
Następny artykuł
|
|||
Jeżeli ROCK, to OPEN TO THE PUBLIC
W obecnym składzie ćwiczą od pół roku. Do niedawna występowali z wokalistką i byli już bliscy nagrania płyty, ale życie płata niespodzianki. Płyta jednak będzie, tyle że z poślizgiem, bo w listopadzie. OPEN TO THE PUBLIC istnieje od 3 lat. Utworzyli go muzycy mający już za sobą spory bagaż doświadczeń. Każdy gdzieś grał. Najdłużej, bo od 1990 roku, w kapelach pod różnymi nazwami grają wspólnie Andrzej Kamiński i Sławek Szałkucki. Nikt im nie pomagał. Próbowali w domu, w piwnicy, w internacie Technikum Mechanicznego, wreszcie od dwóch lat wynajmują w Domu Kultury pokój, w którym urządzili swoje studio. Nazwę OPEN TO THE PUBLIC wymyślił Sławek Szałkucki, który przypomina, że miejscem zawiązania zespołu był Płock, gdzie w Kolegium Nauczycielskim studiował wraz z Krzystofem Wojtasem i Dorotą Michalską- do niedawna wokalistką grupy. Własne studio, do którego można przyjść o dowolnej porze, to ogromne osiągnięcie zespołu. W Warszawie wynajęcie studia na godzinę kosztuje 350 zł, a nagranie płyty waha się między 30 a 40 tysięcy zł. Własną muzykę określają po prostu jako rock. "Może nie w popowym znaczeniu tego słowa" - zastrzega Andrzej Kamiński. Prezentują swoja muzykę na przeglądach i podczas koncertów. W ubiegłym roku naliczyli ponad 30 wyjazdów. To bardzo dużo jak na zespół amatorski, który sam za wszystko płaci. Skoro zmienił się wokalista, więc nastąpił półroczny przestój, ponieważ grupa musiała się zgrywać od nowa. Na zakończenie prób OPEN TO THE PUBLIC grał w lipcu koncert w Płocku podczas dorocznego wakacyjnego przeglądu kapel rockowych, organizowanego od trzech lat. Nagrodą jest wydanie płyty finansowane przez organizatora festiwalu. W roku 1999 OPEN otrzymał na festiwalu w Płocku wyróżnienie od czasopisma "Estrada i Studio" , a ich utwór znalazł się na zbiorowej płycie. Bardzo ważny dla rockowej kapeli jest wokalista. Andrzej Kamiński uważa, że właściwej osoby w Sierpcu nie ma. "Jest jedna zdolna dziewczyna, ale zbyt młoda, by pogodzić racje zespołu i wymagania domu i szkoły. Żaden rodzic nie zezwoli 17letniej córce wracać o 2 w nocy z koncertu". Trafili na Darka Kowalewskiego z Raciąża, który miał za sobą doświadczenie śpiewania z własnym zespołem. Jeżeli idzie o inspiracje muzyczne, to najogólniej rzecz biorąc każdy słucha czegoś innego. Sławek Szałkucki chętnie słucha jazzu. Ostatnie jego odkrycie to amerykańska kapela "Dream Theater", której urokowi ulegli też pozostali członkowie zespołu. Imponuje mu perkusista Mike Partner. Chętnie słucha też "Iron Maiden" oraz "Rush". Krzysztof Wojtas kieruje się swoją uwagę w kierunku Marcusa Millera. Powtarza za Sławkiem: "Iron Maiden". Dodaje, że także "Mega Death" no i oczywiście "Dream Theater". Wcześniej był Van Halen. Andrzej Kamiński przyznaje, że słucha "tego samego, co Krzysiek". Lubi też muzykę spokojniejszą: "Pink Floyd", Kate Bush. Także muzykę poważną, szczególnie utwory na skrzypce. Odkryciem całego zespołu jest Yngwie Malmsteen. W OPEN nie ma dyrygenta, nikt nie narzuca porządku. Muzyka jest tworzona kolektywnie w oparciu o zgłaszane pomysły członków kapeli. Słowa nie mają dla nich szczególnego znaczenia. Tekst jest natomiast istotny dla wokalisty i w tym zakresie ma on zupełną wolność. "Wcześniej robiliśmy muzykę do wierszy znanych poetów - wyjaśnia Krzysztof Wojtas - a obecnie nasz wokalista sam pisze teksty. W większości przypadków tekst jest układany do muzyki" Kwestia przebicia się na rynku. Jak do tej pory sam zespół zajmuje się także sprawami menadżerskimi. "Jest nam bardzo ciężko godzić pracę artystyczną w zespole i jeszcze zajmować się organizacją naszych występów" - wyznaje Andrzej Kamiński. "Dobrze byłoby mieć kogoś od spraw organizacyjnych czy też w ogóle kogoś, kto pomógłby nam". Mówią, że czują się bardzo samotni w Sierpcu. Przykro jest im słuchać od innych zespołów rockowych, że lokalne władze samorządowe okazują im zainteresowanie. "Nigdy się jak dotąd nie zdarzyło, żeby miasto nam pomogło. Przecież wszyscy wiedzą, że gramy, że zajmujemy miejsca na przeglądach, że jeździmy na koncerty. Nasza działalność nie budzi zainteresowania ze strony władz miejskich. Z naszego rozpoznania sytuacji, a mamy orientację, jak to jest w Polsce, wynika, że lokalna władza jest właściwym adresatem naszych uwag."
W Sierpcu nie wytworzyła się tradycja spotkań rockowych. Gdyby Dom Kultury miał pieniądze na ten rodzaj działalności, z pewnością takie koncerty byłyby organizowane. Problem zatem w podejściu władz samorządowych do rocka. W okolicznych miejscowościach, nawet mniejszych, takich jak Glinojeck, Żuromin, Płońsk jest o wiele lepiej. W takim Glinojecku, gdzie nawet nie mieszka 5 tysięcy ludzi, koncerty są regularnie co dwa tygodnie i za każdym razem gromadzą pełną widownię mieszczącą ponad 300 osób. Skoro wszyscy wiedzą, że w sobotę dwa razy w miesiącu jest koncert, to odpowiednio planują swój czas, aby przyjść posłuchać. W Płocku jest kawiarnia jazzowa, w której koncerty sponsoruje miasto. Koszt organizacji takich koncertów nie jest taki duży. Jest w Polsce wiele zespołów półprofesjonalnych typu OPEN TO THE PUBLIC, które chętnie zagrają koncert za zwrot kosztów, czyli za 200-500 zł. Aby utrzymać formę muzyczną, ćwiczą co najmniej dwa razy w tygodniu po 3 godziny, nie licząc prób odbywanych we własnych domach. Używany przez OPEN TO THE PUBLIC sprzęt jest bardzo wysokiej klasy, więc kosztowny. Dochodzili do tego sprzętu całe lata. Krzysiek i Sławek są nauczycielami, Andrzej z zawodu meliorant pracuje w zakładzie złotniczym, Darek jest kierowcą i zaocznym studentem prawa, więc ich status zawodowy mówi sam za siebie, że zakup dobrego sprzętu nie przyszedł łatwo. Dziś się już nie da grać rocka inaczej jak z użyciem profesjonalnych urządzeń. Pod tym względem OPEN wzbudza wśród innych zespołów swej klasy szacunek i zazdrość. Zorganizowanie koncertu rockowego wymaga profesjonalizmu. "Profesjonalnie trzeba także prowadzić akcję reklamową" - mówi Sławek. "Najlepszym dowodem poważnych braków w zakresie jest organizacja ubiegłorocznego przeglądu zespołów młodzieżowych robionych przez Dom Kultury. Na mieście nie było ani jednego plakatu informującego o przeglądzie. Na widowni siedziały same zespoły. I gotowały się we własnym sosie" Andrzej dodaje: "Jak ma zrobić koncert rockowy ktoś, kto nigdy na takim koncercie nie był, nie widział, nie czuje tego." Zapewniają, że odbiorcy rocka w ostatnim dziesięcioleciu bardzo się zmienili. Tak zwana "klientela" przeniosła się na stadiony. Na koncerty nie przychodzą już zadymiarze. Rocka przychodzą słuchać naprawdę fani rocka. Członkowie OPEN TO THE PUBLIC stawiają sprawę jasno: zrobili dużo, aby pokazać swoją klasę muzyczną. Są w Sierpcu potrzebni. Oczekują, aby władze miejskie zainteresowały się nimi i pomogły w promocji. Trudno odmówić racji ich spostrzeżeniu, że "Kasztelanka" jako zespół folklorystyczny nie przynosi dochodów i swe istnienie zawdzięcza politycznej decyzji. Czy takiej samej a może większej reklamy miastu nie przyniósłby OPEN TO THE PUBLIC, gdyby odrobinę w niego zainwestować? Zdzisław Dumowski |
||||
Poprzedni artykuł Spis treści Następny artykuł |