4/2001
JAN RZESZOTARSKI NA POSŁA

Jan Rzeszotarski urodził się 23 kwietnia 1955 r. w Sierpcu. Ukończył Wyższą Szkołę Pedagogiczną w Bydgoszczy, a następnie Podyplomowe Studium Etnografii na UMK w Toruniu. Pracował jako nauczyciel w Technikum Mechanicznym, w latach 1986-1989 pełnił funkcję komendanta Hufca ZHP. Od 1990 r. pracuje na stanowisku dyrektora Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu. Kieruje placówką o specyficznym charakterze. Jest to muzeum na wolnym powietrzu, którego zasięg działania obejmuje obszar północno-zachodniego Mazowsza. W ciągu ostatnich dziesięciu lat stało się jednym z prężniej działających w wielu kierunkach muzeów skansenowskich w Polsce. Nowatorski sposób kierowania placówką zyskał sympatię i wysoką ocenę wśród społeczeństwa. Skansen zaczął przyciągać nie tylko naszych rodaków, ale również licznych gości zagranicznych. Aby to osiągnąć, nie wystarczyło samo pokazywanie ekspozycji. Aby zachęcić do zwiedzania, stało się konieczne zaprezentowanie nowych form działalności i ożywienie placówki.

Jan Rzeszotarski należy do tych ludzi, którzy cały swój wolny czas poświęcają pracy mającej na celu ochronę dziedzictwa kultury narodowej i popularyzacji wiedzy o jej wartościach. Prawdziwym jego powołaniem jest muzealnictwo, a pasją życia i działalności społeczno - kulturalnej kultura ludowa oraz twórczość współczesnych artystów i rzemieślników regionu. Podejmuje szereg działań mających na celu ratowanie, a nawet reaktywowanie zanikających od kilku lat zajęć wiejskich, zawodów, zwyczajów. Zaowocowało to szeroką współpracą z wieloma rzemieślnikami i twórcami. W trakcie organizowanych imprez plenerowych "niedziela w skansenie" organizuje pokazy ich pracy, prezentuje ich wyroby. Pozwala to na kontakt z dziełem, warsztatem, procesem twórczym. Powołał do życia kapelę ludową, która od 5 lat przygrywa zwiedzającym. Z "martwego skansenu" uczynił "żywą wieś". Do autentycznych wnętrz wprowadził funkcjonujące warsztaty rzemieślnicze (wikliniarz, kowal, tkaczka, bednarz, garncarz itd.), a do obejść gospodarczych zwierzęta (konie, kozy, owce, drób). Te formy działalności czynią z Muzeum placówkę żywą, nadążającą za oczekiwaniami, jakie rodzą się we współczesnym społeczeństwie. Ogromnym powodzeniem cieszą się cykliczne wystawy organizowane pod jego kierunkiem związane z okresem świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy, zajęciami wiejskimi i zmieniające się w zależności od pory roku (np. miodobranie, kiszenie kapusty, obróbka lnu, wypiek chleba itp.), wystawy czasowe ukazujące kulturę ludową naszych subregionów (Puszcza Białą, Zielona, Sądecczyzna, Łowicz), a także innych narodów (Macedonia, Indonezja).

Dzięki umiejętnemu nawiązywaniu kontaktów spowodował, że do skansenu chętnie zaczęli przyjeżdżać ludzie ze środowisk twórczych i artystycznych. Zaowocowało to zainteresowaniem środowiska filmowego. Postanowiono, że sztandarowe filmy naszej kinematografii jak "Ogniem i mieczem" oraz "Pan Tadeusz" były kręcone właśnie w skansenie.

W dziedzinie kultury jest ambasadorem regionu na forum kraju i za granicą.

Za swoją działalność otrzymał w 1999 r. nagrodę marszałka Województwa Mazowieckiego.

Jest laureatem tytułu "Sierpczanin Roku 1998".

"Rozmaitości": Jest Pan lokalnym kandydatem na liście PSL do Sejmu i co więcej, w ogóle jedynym lokalnym kandydatem na jakiejkolwiek liście. Naszym zdaniem Pańska kandydatura jest o tyle szczęśliwa, że może Pan odwołać się do różnych środowisk.

Jan Rzeszotarski: Jeżeli to prawdą, że jestem jedynym lokalnym kandydatem do Sejmu, to byłoby źle, gdyby wyborcy w Powiecie Sierpeckim głosowali na kogoś innego. Chciałbym, aby moja osoba połączyła ludzi w Powiecie tak, aby myśleli: warto poprzeć kogoś stąd, bo to nasz. Ugrupowanie polityczne, które mnie wytypowało, nie powinno mieć dla wyborców znaczenia. W czasie swojej działalności w Muzeum udowodniłem, że pragnę scalać ludzi bez względu na opcje polityczne. Służyły temu spotkania opłatkowe czy wielkanocne dzielenie się jajkiem. Mam nadzieję, że uzyskam poparcie wszystkich ugrupowań działających na naszym terenie. Jako poseł stąd byłbym w Warszawie rzeczywistym reprezentantem lokalnych interesów.

"Rozmaitości": Pragnie Pan zrealizować marzenie lokalnych elit, aby wreszcie po bez mała trzydziestu latach był poseł z powiatu?

Jan Rzeszotarski: To wszystko jest w rękach wyborców. Mam jednak taką ambicję, aby ktoś ten nasz powiat w Sejmie reprezentował. Nie dzielę mieszkańców powiatu na miasto i wieś, ponieważ problemy ludzkie są takie same: oświata, kultura, bezrobocie. To są problemy wszystkich ludzi.

"Rozmaitości": Pańskie życie pokazuje, że najbliższa jest Panu oświata i kultura. Te sfery są bardzo ważne w odniesieniu na młodego pokolenia.

Jan Rzeszotarski: Trzeba myśleć o najmłodszych i troszczyć się, aby ich przygotować do życia. Trzeba myśleć o przyszłości. Nasza uwaga powinna być skupiona na tym, aby mieć dobrze wykształcone, mądre, zdrowe i kulturalne społeczeństwo. Nie możemy pozwolić, aby nasze dzieci były jedynie robotnikami dla Zachodu.

"Rozmaitości": Jak Pan się czuje w takiej dziedzinie jak gospodarka?

Jan Rzeszotarski: Przeżyłem system, który ideologicznie i praktycznie niszczył prywatną własność, a obecny system pragnie zniszczyć wszystko, co państwowe. Przez 11 lat kierowania placówką państwową udało mi ją rozwinąć i umocnić jej pozycję na krajowej mapie muzeów skansenowskich. Wykazałem umiejętności menedżerskie może w niewielkiej skali i nie wątpię, że potrafiłbym jako poseł odnaleźć się również w tej sferze.

"Rozmaitości": Program PSLu kładzie nacisk na interwencjonizm państwa w różne sfery życia. Czy Pan jako osoba zaproszona na listę PSL podziela taką filozofię polityczną?

Jan Rzeszotarski: Nie chcę mówić o wielkich programach. Widzę się w roli posła, który bez względu na warunki szukałby możliwości pobudzenia rozwoju powiatu sierpeckiego. Sądzę, że środki pomoc społeczną, na edukację, na kulturę powinny pochodzić od państwa, a rozdzielać te pieniądze powinny gminy. Jestem za bardzo szeroka samorządnością.

"Rozmaitości": W swojej kampanii będzie Pan musiał odwoływać się do ludności wiejskiej, która ma jednak swoje swoiste problemy. Rozwarstwienie majątkowe na wsi postępuje bardzo szybko. Jak pogodzi Pan interesy zamożnych rolników z interesami tych, którzy wegetują?

Jan Rzeszotarski: Wieś mazowiecka jest biedna. Znam ją bardzo dobrze z bezpośrednich kontaktów. Nasza wieś to problem złożony, którego nie rozwiąże jeden człowiek w krótkim czasie. Pewne pokolenie rolników jest stracone i nie czeka go niewiele więcej poza rentą czy emeryturą. Ziemia musi iść w dobre młode ręce. Rolnicy pragnący żyć z ziemi muszą zmienić sposób myślenia. Rolnicy muszą się łączyć. Spółdzielnie rolnicze istniały sto lat przed wojną i na pewno nie były wymysłem komunistycznym. Powrót rolników do sprawdzonych form gospodarowania jest nieuchronny. Zdaję sobie sprawę, że przetrwają tylko duże gospodarstwa jako rentowne. Poza tym nie doceniamy jeszcze agroturystyki jako formy działalności gospodarczej naszych rolników. Mazowsze jest czyste i ma zdrową żywność.

"Rozmaitości": Jako dyrektor Muzeum podróżował Pan na Zachód i osobiście zna kraje Unii. Czy jest Pan za szybką integracją Polski z Unią?

Jan Rzeszotarski: Sądzę, że bardzo wielu naszych rodaków nie wie, na czym polega wejście do Unii. Ta niewiedza wynika z faktu, że Unia nie określa jasno warunków. Z punktu widzenia dyrektora placówki zazdroszczę moim koleżankom i kolegom z krajów Unii. Na przykład mój kolega ze skansenu w Detmolt zarabia tyle samo co ja, ale markach. Jeżeli miałyby w ten sposób wyrównać się płace polskiej sfery budżetowej, to jest za Unią. Odnośnie rolnictwa to trudno jeszcze coś powiedzieć.

"Rozmaitości": Od kilku lat nasze stosunki ze Wschodem są postawione na innej płaszczyźnie. Jako dyrektor jeździł pan do krajów byłego Związku Radzieckiego. Jaka powinna być nasza polityka wobec Wschodu? Czy ta obecna jest Pańskim zdaniem właściwa?

Jan Rzeszotarski: My zawsze wpadamy ze skrajności w skrajność. Przedtem patrzyliśmy na Wschód, teraz na Zachód. To dobrze, bo tam są bogate kraje, a każdy chciałby być bogaty, a nie biedny. Niemniej jednak większy rynek zbytu na nasze produkty, szczególnie rolnicze, jest na Wschodzie. Problem w umowach, które nie są kontrolowane przez państwo.

"Rozmaitości": Co na koniec chciałby Pan przekazać naszych Czytelnikom?

Jan Rzeszotarski: Chciałbym zachęcić do głosowania na mnie. Moje hasło wyborcze: "Myśl o przyszłości, analizując przeszłość."

Rozmawiał Zdzisław Dumowski

Od redakcji: W chwili zamykania numeru dowiedzieliśmy, że grono miejscowych kandydatów do Sejmu z Sierpca powiększyło się o osobę Witolda Lorka, startującego z listy Platformy Obywatelskiej. Odnotowujemy jedynie ten fakt i z przykrością zawiadamiamy, że ze względów technicznych nie mogliśmy przygotować stosownego materiału prasowego także o tym kandydacie.