4/99 |
||||||||
Aktualne wydanie Archiwum Redakcja Komentarze Strona główna |
Poprzedni artykuł
Spis treści
Następny artykuł
|
|||||||
Uczestniczył w ważnych dla Polski wydarzeniach
O Zenonie Jankowskim, uczestniku wojny polsko-bolszewickiej
Takie daty jak 15 sierpnia(rocznica Bitwy Warszawskiej), 1 września (rocznica napaści hitlerowskiej na Polskę), 11 listopada (rocznica odzyskania niepodległości), to okazja do refleksji nad wydarzeniami, które miały ogromny wpływ na dzieje Polski i los biorących w niej udział ludzi.
Aby skorzystać z tak rzadkiej okazji jak wysłuchanie wspomnień z tamtych lat z ust świadka owych wydarzeń, udałam się do domu Państwa Jankowskich. Życie Pana Zenona okazało się jednak tak bogate i ciekawe, że ograniczenie się tylko do jednego, choć tak ważnego etapu, stało się trudne. Przywołajmy więc także inne fakty, mocno zakotwiczone w jego pamięci. Pochodzi ze wsi Wójtowskie (w pow. włocławskim), ale już od 3 roku życia mieszkał z rodziną (10-osobową) w Skępem. Od 9 roku życia zaczął uczęszczać do, carskiej jeszcze wówczas, szkoły podstawowej w Wymyślinie, którą wspomina następująco: "Obowiązkowego przymusu nauki jeszcze wtedy nie było. Nauka w szkole początkowej pod zaborem rosyjskim trwała cztery lata w oddziałach: wstępnym, pierwszym, drugim i trzecim ..." "Na lekcjach panowała surowa dyscyplina, za najmniejsze przewinienie, nieuwagę na lekcji lub nieodrobienie takowej, nauczyciel wymierzał karę cielesną specjalną kantówką grabową lub dębową, albo też pozostawiał po lekcjach. Uczeń, kończący szkołę początkową posiadał dość duży zakres wiedzy ogólnej, a robienie błędów ortograficznych, w ostatnim okresie nauki początkowej należało do rzadkości". W 1919 r. rozpoczął naukę w Seminarium Nauczycielskim w Wymyślinie. Po wybuchu wojny polsko-bolszewickiej i wydaniu przez Józefa Piłsudskiego odezwy do Polaków "Ojczyzna w niebezpieczeństwie" rozpoczął się ochotniczy zaciąg do wojska. Jankowski wraz z licznymi kolegami zgłosił się do służby wojskowej. Był wśród nich najmłodszy, liczył wówczas 15 lat, w związku z czym przyjęcie go do wojska wiązało się z dużymi trudnościami. Po przełamaniu ich, na początku lipca udał się do Warszawy, gdzie w trybie przyśpieszonym, w ciągu 2 tygodni, został przeszkolony wojskowo, a następnie wcielony do armii. Jak relacjonuje Pan Zenon "Były trzy pułki ochotnicze: 201, 205 i 236. Dowódcą tych pułków był gen. Józef Haller. Przydzielono mnie - informuje dalej - do 236 pułku piechoty, jako zwiadowcę, którego dowódcą był płk. Burchardt. 236 p. p. został skierowany na front pod Radzymin, następnie pod Warszawę. Pułk ten szczególnie wyróżniał się w bojach i miał duże straty w ludziach. Wielu żołnierzy i oficerów poległo na polu walki. Ja szczęśliwie ocalałem, zostałem tylko ranny w nogę odłamkiem szrapnela."Po zwycięskiej bitwie, gdy wielu oficerów i żołnierzy zostało wyróżnionych odznaczeniami wojskowymi, Jankowski otrzymał, za odwagę i męstwo z rąk gen. Józefa Hallera Krzyż Walecznych. Na początku września 1920 roku, po zwolnieniu z wojska, wrócił do Skępego, by kontynuować naukę w Seminarium Nauczycielskim w Wymyślinie. Zdobytą tam wiedzę pogłębiał też, gdy pracował jako nauczyciel na Górnym Śląsku. Studiował wówczas muzykę i śpiew w pierwszej Śląskiej Szkole Muzycznej w Katowicach (późniejsze Konserwatorium Muzyczne) , a następnie w Instytucie Muzycznym w Katowicach. W okresie przedwojennym był zatrudniony, jako nauczyciel w Torczynie i Cumaniu (w powiecie łuckim , na Wołyniu). Oprócz innych przedmiotów uczył tam śpiewu i prowadził szkolny chór, a także chór złożony z dorosłych. Przy różnych okazjach dawał publiczne koncerty, zarówno na miejscu jak i w sąsiednich miejscowościach. Niekiedy ich słuchaczami byli bardzo dostojni goście. Miało to miejsce, np. w 1937 r. co Zenon Jankowki wspomina następująco: "W roku 1937, z okazji poświęcenia nowego kościoła w Cumaniu Książę Janusz Radziwiłł jako fundator kościoła zaprosił na tę uroczystość wielu gości świeckich i duchownych. Byli: kardynał August Hlond - prymas Polski, nuncjusz papieski - Filip Cortesi, biskup Adolf Szelążek - ordynariusz łucki, biskup Czesław Kaczmarek - ordynariusz kielecki." Ciężkie chwile przeżywał po klęsce wrześniowej. Gdy do Kumania wkroczyła Armia Czerwona (17.IX.1939 r.). Ukraińcy zaczęli prześladowć Polaków, zwłaszcza inteligencję, w tym nauczycieli. Skłoniło to Jankowskiego do schronienia się w Łucku, gdzie zamieszkał wśród rodzin polskich i poczuł się bezpieczniej. Prowadził tam tajne nauczanie dzieci polskich. Uczył czytać i pisać, zapoznawał z historią Polski i geografią. Dzięki wielkiej ostrożności, mimo ogromnego zagrożenia ze strony Niemców, udało się pracę tę prowadzić przez trzy lata od czerwca 1941 do maja 1944 roku. Tuż po wojnie wrócił do Skępego, gdzie niestety nie zastał wszystkich swoich bliskich. Rodzina jego, za czynny opór przeciw Niemcom doznała prześladowań. W obozach koncentracyjnych zginęło dwóch braci, siostra i szwagier. Jedna z sióstr , wskutek utraty zdrowia w obozie w Stuthofie, zmarła wkrótce po powrocie do domu. Najmłodszemu bratu - Leonardowi, także nauczycielowi, udało się uciec z więzienia gestapo i pracować w konspiracji. Ze Skępego, po ukończeniu w 1954 r. Państwowego Wyższego Kursu Nauczycielskiego w Toruniu, przeniósł się Pan Zenon do Wymyślina, powołany na stanowisko nauczyciela muzyki i śpiewu w tamtejszym Państwowym Liceum Pedagogicznym. W 1956 r. zamieszkał w Sierpcu. Tu pełnił kolejno obowiązki nauczyciela wychowania muzycznego w miejscowych szkołach podstawowych, a także przez 13 lat był instruktorem muzyki i śpiewu w Powiatowym Domu Kultury. W 1970 roku przeszedł na emeryturę, ale przez wiele jeszcze lat włączał się do szerzenia kultury muzycznej w Sierpcu. Nadal z miłością patrzy na skrzypce i grywa na nich. Ma w domu całą kolekcję tych instrumentów. Jedne z nich otrzymał od Józefa Swatonia, swojego byłego profesora z Wymyślina, świetnego muzyka, autora licznych kompozycji skrzypcowych oraz utworów na chór i orkiestrę, który prowadził też zespół gitarowy w Powiatowym Domu Kultury w Sierpcu. Zenon Jankowski trzyma się doskonale, nie wygląda na człowieka urodzonego w początkach naszego wieku. Ulubiona jego trasa spacerowa ciągnie się od miejsca zamieszkania, tuż przy klasztorze aż do Domu Kultury. Towarzyszy mu Małżonka, której trosce wiele zawdzięcza. Państwo Jankowscy w swym starannie utrzymanym mieszkaniu przyjmują gości, prowadzą życie towarzyskie. Przy herbatce i wyśmienitym cieście domowego wypieku miło się rozmawia i szybko mija czas. Ale przecież ma się świadomość kontaktu z człowiekiem, który stanowi cząstkę historii naszego kraju, który uczestniczył w ważnych dla Polski wydarzeniach, a w potrzebie nie wahał się ryzykować życiem, by służyć Ojczyźnie. Halina Giżyńska-Burakowska
|
||||||||
Poprzedni artykuł Spis treści Następny artykuł |