4/99
REFORMA OŚWIATY W SIERPCU w miesiąc po starcie
- w opinii dyrektorów miejskich zespołów szkół


Miejski Zespół Szkolny Nr 1

1. Miejski Zespół Szkolny nr 1 składa się ze Szkoły Podstawowej nr 1 im. Adama Mickiewicza w Sierpcu i Miejskiego Gimnazjum nr 1 w Sierpcu. Szkoła nr 1 to najstarsza szkoła podstawowa w mieście. Powstała w 1918 roku. Imię nadano jej w okresie międzywojennym, ale trudno ustalić konkretną datę. Pierwszy sztandar szkoły ufundowany przed wojną zaginął w czasie okupacji. Drugi sztandar ufundowano w 1947 roku. W roku ubiegłym z racji wybudowania nowego budynku szkolnego Szkoła otrzymała nowy, trzeci sztandar. Szkoła Podstawowa nr 1 od zawsze borykała się z trudnymi warunkami pracy. Dopiero w 1929 roku oddano do użytku "stary" budynek, który przechodzi obecnie kapitalny remont. Kroniki zaświadczają, że lata 1929-1939 były dla Szkoły bardzo dobre. W okresie okupacji budynek szkolny zajmowali niemieccy junacy, od stycznia 1945 roku znajdował się tu szpital. Natomiast już marcu 1945 roku Szkołę Podstawową nr 1 reaktywowano. Zostały do niej przyjęte dzieci z całego Sierpca. W 1946 roku rozpoczęła działalność Szkoła Podstawowa nr 2, a od roku 1960 Szkoła Podstawowa nr 3.

Obecnie w murach Szkoły uczy się 735 dzieci zorganizowanych w trzynastu klasach 1-3, dwunastu klasach 4-6-8 oraz w trzech klasach gimnazjalnych. W Miejskim Zespole nr 1 pracuje na pełnych etatach 39 nauczycieli a 7 nauczycieli w niepełnym wymiarze godzin. Wszyscy nauczyciele dotąd pracujący w Szkole Podstawowej nr 1 znaleźli zatrudnienie w nowych warunkach. Wszyscy są przygotowani do pełnienia swojej roli. Oczekiwałabym, żeby stary budynek szkolny został szybko wyremontowany i dobudowana nowa sala gimnastyczna.

Z mojego punktu widzenia jako dyrektora w odnowionym i rozbudowanym obiekcie szkolnym jest miejsce i na szkołę podstawową, i na gimnazjum. Wszyscy czekamy na decyzję Rady Miejskiej, która ma określić lokalizację gimnazjum. Są różne opinie na temat liczby gimnazjów Sierpcu. Jeżeli idzie o moje zdanie, to skłaniam się do opinii, że zgrupowanie tak dużej liczby młodzieży w tak trudnym wieku w jednym miejscu nie jest korzystne.

Kiedy zastanawiam się nad kwestią, co zrobić z dziećmi, które rozpoczęły już naukę w obecnych szkołach podstawowych i gimnazjach, to jestem przeciwna przemieszczaniu tych dzieci w przyszłym roku szkolnym. Jestem zdania, że dzieci powinny zakończyć naukę tam, gdzie ją rozpoczęły.

Ministerstwo Edukacji nałożyło na nauczycieli obowiązek stworzenia szkolnych systemów oceniania. Odbywamy szkoleniowe posiedzenia Rady Pedagogicznej i do końca września konstrukcja systemu będzie gotowa. Mogę powiedzieć, że rok szkolny będzie dzielić się na dwa okresy. W klasach 4-6, w klasach gimnazjalnych i w klasach ósmych obowiązuje skala ocen od 1 do 6. Zastanawiamy się, czy utrzymać plusy i minusy przy ocenach.

Jestem za reformą oświaty, ale reforma powinna być właściwie przygotowana. W przeprowadzanej w Polsce reformie oświaty jej ciężar został przerzucony na nauczycieli i na samorządy.

Widzę jednak, że nauczyciele są chętni do pracy i ze wszystkim sobie poradzimy. Z całą pewnością jako dyrektor mam na względzie przede wszystkim dobro dziecka i w żadnym wypadku nie chciałabym dzielić dzieci na lepsze i gorsze, jak to się stało w Brzegu.

Twierdzę, że w jedynce, szkole mającej swe trwałe miejsce w historii Sierpca, jest miejsce i dla podstawówki, i dla gimnazjum. Wszystko zależy jednak od Rady Miejskiej. Miasto już straciło na tym, że nie podjęto decyzji o docelowej liczbie gimnazjów w mieście. Przeszła nam koło nosa dotacja z Ministerstwa Edukacji. Szkoda tych pieniędzy.

Pragnę się pochwalić, że poprawa warunków nauczania w jedynce spowodowała dodatkowy napływ dzieci, dla których musieliśmy utworzyć dodatkową klasę. Tak więc w chwili obecnej mamy pięć klas pierwszych. W jedynce dzieci uczą się na jedną zmianę, to znaczy najpóźniej o 15.30 dzieci kończą zajęcia. Lepsze warunki lokalowe w szkole, lepiej się pracuje, więcej można dzieciom przekazać, tym lepszy efekt wychowawczy, a na tym przecież nam wszystkim zależy.

Grażyna Czarnomska - dyrektor

Miejskiego Zespołu Szkolnego nr 1

Miejski Zespół Szkolny Nr 2

2. Od 1 września pod jednym dachem mieści się szkoła podstawowa i gimnazjum. Zastanawiam się, czy z punktu widzenia uczniów coś się w szkole zmieniło? Sala gimnastyczna jest jedna, salka komputerowa jest jedna, biblioteka jest jedna. Mimo że praca biblioteki została przedłużona o pięć godzin, to już wiadomo że czterech klas gimnazjum bibliotekarka w tym czasie nie obsłuży. Z punktu widzenia nauczycieli, jeżeli idzie o organizację pracy, także nic się nie zmieniło. Część klas zmieniło nazwę: są to klasy gimnazjalne i to wszystko. Gimnazjum to dodatkowa praca dokumentacyjna, ale budżet przyznany mi w styczniu 1999 roku nie zwiększył się.

Doszły języki z podziałem na grupy, informatyka z podziałem na grupy, dwie godziny religii. Wychowania fizycznego jest po trzy godziny na klasę. Koła zainteresowań łącznie z SKSami zaczną działać od października.

Rada Pedagogiczna nie została podzielona tak, że jedni nauczyciele pracują tylko w gimnazjum, a drudzy tylko w podstawówce. Tylko dwie koleżanki mają większość godzin w gimnazjum. W przypadku polonistki większość ta wygląda następująco: 14 godzin w gimnazjum, 12 godzin w podstawówce. W przypadku historyka: 12 godzin w gimnazjum, 9 godzin w podstawówce. "Moi" nauczyciele zastanawiają się, co tu zrobić, żeby zostać w "starej" szkole. Nie potrafię dać im klarownej odpowiedzi, ponieważ decyzje w sprawie liczby i lokalizacji gimnazjów należą do radnych miejskich.

Dziwię się, że władze nie myślą o dwójce jako o mocnej podstawówce. Jestem dyrektorem już dziewiąty rok i cały czas walczę o porawę warunków pracy. Owszem, była tu Komisja Oświaty. Usłyszałam nawet: "teraz czas na dwójkę". I na tym się skończyło. Decyzje idą w innym kierunku. Obawiam się, że wszystkie pieniądze zostaną teraz przeznaczone na szkołe, w której ma być gimnazjum. Wszystko na razie funkcjonuje w sferze pogłosek i domniemań. Tu nie tylko chodzi o nauczycieli, ale także o dzieci i ich rodziców. Ciągle mamy ciasno, brak nam sali gimnastycznej, wyposażenie salki komputerowej w siedem komputerów było możliwe wyłącznie dzięki pieniądzom rodziców.

Mogę zapewnić, że "moi" nauczyciele przygotowali się do reformy. Koleżanki uczyły się przez wakacje. Korzystały z kursów organizowanych w Płocku przez Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli. Były to kursy dla zintegrowanego nauczania w klasach 1-3, blokowego nauczania języka polskiego, wcześniej matematyczki przeszły szkolenie w zakresie nauczania matematyki "po nowemu". Ja sama byłam na studiach podyplomowych na UMK w Toruniu. Koleżanka-biologiczka zrobiła kurs blokowego nauczania przyrody w płockim ODNie. Jesteśmy przygotowani do wprowadzania reformy. Mamy w szkole koleżankę, która jest liderem wewnątrzszkolnym przygotowanym do tej roli przez ODN. Ja sama też przeszłam szkolenie w zakresie właściwego przygotowywania dokumentacji szkolnej.

Jest kłopot z podręcznikami. Książki do klasy czwartej szkoły podstawowej i pierwszej gimnazjalnej zamawialiśmy sami w księgarniach i wydawnictwach. Jednakże do historii i do polskiego jeszcze wydawnictwo nie przysłało książek. Jednym zdaniem: wrzesień to miesiąc nauki prowadzonej bez podręczników. Muszę w tym miejscu podzielić się pewnym spostrzeżeniem. Wspominałam, że na UMK zrobiłam studia podyplomowe w zakresie blokowego nauczania przyrody. Kiedy rozpoczęłam pracę z dziećmi, stwierdziłam, że ta przyroda jest bardzo trudna do tego stopnia, że przydzielone cztery godziny mogą nie wystarczyć. Jeżeli miałabym się stosować do zaleceń podręczników metodycznych polecających przekazywanie uczniom wiedzy w formie zabawy, to nie byłoby już możliwości czasowych na przekazanie wiedzy. Pojęcia, które są wprowadzane podczas lekcji przyrody powinny być zsynchronizowane z pojęciami wprowadzonymi na innych zajęciach. Widzę, że ten rok szkolny będzie wielkim eksperymentem.

Obecnie w klasach 1-3 nie ma ocen. Wszyscy muszą się do tego przyzwyczaić. Nauczycielom została zadana ogromna praca codziennego opisywania dzieci. Tymczasem ten sposób "oceniania" jest nieczytelony dla dzieci i rodziców.

Został zrzucony na nas obowiązek opracowania szkolnego systemu oceniania. System ma umożliwić porozumienie między nauczycielem, uczniem i rodzicami. Jest on po to, aby uniknąć subiektywizmu w ocenianiu. Przyszłość pokaże, czy system spełni swoje zadanie. Osobiście mam wątpliwości, czy da się sformułować bardzo szczegółowe kryteria szufladkujące wiedzę ucznia. Nawiasem mówiąc: mam świadomość, że wszystko to, co robimy w tej chwili według odgórnych zaleceń, na bieżąco będzie musiało być poprawiane.

Uchwalony przez Radę Miejską okres przejściowy w reformie oświatowej w Sierpcu stworzył nam dodatkowy problem z ujednoliceniem programu nauczania i wyborem podręczników w gimnazjach. Skoro są trzy gimnazja, a ma być jedno, to nie wolno dopuścić, aby uczniowie w tych gimnazjach otrzymali różną wiedzę i mieli problemy po tym, jak zostaną wymieszani. Porozumienie między biologami nastąpiło jeszcze w czerwcu, polonistki zebrały się teraz w sierpniu i ustaliły wspólne lektury mimo różnych wcześniej wybranych programów.

Na koniec raz jeszcze pragnę zasygnalizować sprawę, która mnie jako dyrektora niepokoi. W budynku są w tej chwili cztery klasy ósme, które odejdą ze szkoły. Załóżmy, że powstanie to jedno gimnazjum miejskie. Jeżeli odejdą ze szkoły klasy gimnazjalne, to zniknie jedenaście klas, czyli pół szkoły. Pytam sama siebie: czy gimnazjaliści przejdą do tego gimnazjum z nauczycielami, czy też w nowym miejscu "otrzymają" nowych nauczycieli. Jeżeli moi nauczyciele pójdą na rok do nowego gimnazjum, a potem wrócą, to czy to będzie bez konsekwencji dla procesu kształcenia i wychowania. Przecież tak wiele w kontakcie z dziećmi zależy od nauczyciela, od jego wewnętrznego spokoju zależy jakość pracy. Zestresowany nauczyciel nie może nauczać bezstresowo. Nauczyciel powinien wiedzieć, co go czeka w perspektywie kilku lat. Decyzja Rady Miejskiej o trzech podstawówkach i trzech gimnazjach wywołuje wiele napięć, niepokojów i niepewności w środowisku nauczycielskim. Od początku byłam zdania, że w Sierpcu powinno być jedno gimnazjum i dwie podstawówki.

Hanna Kurta -

dyrektor Miejskiego Zespołu Szkolnego nr 2

Miejski Zespół Szkolny Nr 3

3. Jeżeli idzie o liczby, to w całym Zespole Szkolnym nr 3 uczy się 1070 uczniów, w tym 170 w gimnazjum. Gimnazjaliści są podzieleni na sześć oddziałów. W tym roku szkolnym opuści nas pięć klas ośmych. Liczba dzieci przychodzących do szkoły maleje.

Reforma oświatowa zeszła na dół. Minister i kuratorzy wykonali swoją pracę. Obecnie reformą zajmują się szkoły. Powiedzmy sobie wprost, że toniemy w pracy organizacyjno-dokumentacyjnej. Terminy są krótkie. Szkolny system oceniania to zadanie na trzy lata, a szkoły muszą wywiązać się z tego zadania do końca września. Szkolny system zostanie zatwierdzony na posiedzeniu Rady Pedagogicznej i tym samym ustanowiony zostanie pewien schemat, według którego nauczyciele będą mogli oceniać uczniów. Najważniejszą częścią szkolnego systemu oceniania jest zachowanie skali sześciostopniowej przy wprowadzeniu ocen połówkowych. Rezygnujemy tym samym z dotychczas stosowanych plusów i minusów. W naszym wariancie uzyskujemy dziesięciostopniową skalę ocen. Jest to skala o dużej rozpiętości pozwalająca na bardzo obiektywną ocenę umiejętności ucznia. W dawniejszej skali ocena dostateczna była zbyt pojemna, a co za tym idzie dość nieprecyzyjna. Wprowadzenie oceny miernej, obecnie dopuszczającej, było właściwą odpowiedzią władz oświatowych na autentyczną potrzebę środowiska nauczycielskiego.

Reforma oświaty wywołała w środowisku nauczycielskim zjawisko dokształcania się. Do wyjątków w Zespole nr 3 należą nauczyciele, którzy nie przechodzą kursów, szkoleń i warsztatów organizowanych przez płocki ODN, czy wręcz nie dokształcają się na studiach podyplomowych prowadzonych przez państwowe i prywatne szkoły wyższe. Nauczyciele podejmują naukę, aby sprostać wymogom reformy, aby łatwiej odnaleźć się w nowych warunkach. Nauczyciele opłacają swoje szkolenia ze swoich skromnych poborów. Ustawa sejmowa przewidywała 2% funduszu płac na opłacenie dokształcania nauczycieli. W chwili obecnej przybrało to postać systemu stypendialnego, którym zarządza kurator. Lepszym rozwiązaniem byłoby przekazanie tych pieniędzy do placówek szkolnych, w ostateczności do władz samorządowych. Słyszymy, że rozwiązanie takie ma być wprowadzone od stycznia 2000 roku. Z zapowiedzi sejmowych wynika, że budżet oświaty w roku przyszłym zostanie zredukowany z 3,2% PKB do 3% PKB, co budzi nasze głębokie zaniepokojenie. W dalszym ciągu nie realizuje się idei bonu oświatowego. Bon oświatowy jako zasada wiązałby polityków przy uchwalaniu budżetu: na ucznia tyle a tyle przypadałoby pieniędzy i te pieniądze powinny iść tam, gdzie uczeń. Obecna sytuacja jest niezwykle wygodna dla rządu.

Szkolenie związane z reformą przenosi się także na teren szkolny. Odbyły się szkoleniowe posiedzenia Rady Pedagogicznej poświęcone zapoznaniu nauczycieli z zasadami reformy, a teraz stoimy przed omówieniem problematyki pracy wychowawcy klasowego. Dla nauczycieli jest oczywiste, że nauczanie i wychowanie są ze sobą ściśle spojone. Dla potrzeb Zespołu widzę konieczność wykreowania grupy wychowawców-liderów. Mam już przeszkolonych dwóch liderów wewnątrzszkolnego szkolenia nauczycieli. Mamy też trzech doradców przedmiotowych zatrudnionych w płockim ODNie, z których pomocy nasi nauczyciele korzystają. Jedna z nauczycielek odbywa 22-dniowy kurs na lidera nowej szkoły. Dwójka nauczycieli przeszła już dwa lata temu szkolenie THERMowskie na Politechnice Łódzkiej, które to szkolenie nadzorowali przedstawiciele Unii Europejskiej.

Obecnie w mieście jest problem, jak wyjść z sytuacji stworzonej przez Radę Miejską, która podjęła decyzję o funkcjonowaniu w okresie przejściowym trzech podstawówek i trzech gimnazjów. Jeżeli następna decyzja Rady Miejskiej byłaby taka, że w mieście będzie docelowo jedno gimnazjum, wówczas dzieci uczące się obecnie w pierwszej gimnazjalnej powinny przejść do nowo utworzonego gimnazjum. O słuszności takiego rozwiązania jestem głęboko przekonany.

Jako człowiek siedzący od lat w sierpeckiej oświacie i mający pewne rozeznanie na tym polu pragnę powiedzieć, że nie jestem przekonany o słuszności projektowanej decyzji Rady Miejskiej o jednym gimnazjum zlokalizowanym w Szkole Podstawowej nr 1. Uważam, że Szkoła Podstawowa nr 3 w zestawieniu z pozostałymi miejskimi placówkami oświatowymi w Sierpcu spełnia w najwyższym stopniu warunki do utworzenia w niej gimnazjum. Jednocześnie możemy pomieścić ponad trzydzieści oddziałów na jedną zmianę. Dysponujemy dwiema salami gimnastycznymi, a w naszym bezpośrednim sąsiedztwie znajduje się kryty basen pływacki przy Liceum.

Muszę stwierdzić, że jedno gimnazjum w Sierpcu to tworzenie niebezpiecznego molocha. Do gimnazjum będzie chodzić młodzież w bardzo trudnym wieku, w wieku, kiedy młodzi ludzie są bardzo wpływowi. Należy unikać kumulowania tak wielkiej liczby młodych ludzi w jednym miejscu. Wskazuje na to elementarna wiedza socjologiczna. Nie wolno zapominać o narastających zagrożeniach zewnętrznych, o docieraniu do szkół handlarzy narkotyków i grup przestępczych. Moje zdanie, chociaż może niesłuszne, jest takie, aby podzielić młodych ludzi między dwa gimnazja. Przywołam tu przykład Gostynina, który wielkością jest porównywalny w Sierpcem. W Gostyninie są dwa gimnazja, w tym jedno miejsko-gminne. Nie było chyba przeszkód, aby miasto Sierpc porozumiało się w tej mierze z gminą Sierpc, ale takie porozumienie nie nastąpiło.

O ile wiem, inwestowanie w jedynkę nie ma końca. Brakuje tam sali gimnastycznej i wielkich nakładów wymaga remont kapitalny starego skrzydła szkolnego. Wielkie problemy lokalowe ma też dwójka, która jest bez sali gimnastycznej i do tego część swych klas prowadza do żłobka. Sytuacja jest trudna. Najlepiej byłoby, gdyby Miasto z Gminą dogadało się i wzniosło wspólnie nowy budynek gimnazjum miejsko-gminnego. Oceniam, że Gmina Sierpc nie ma więcej uczniów gimnazjalnych jak na 9-12 oddziałów. Pewne decyzje winny być podjęte wcześniej. Skoro nie było porozumienia między Miastem i Gminą, rozpoczęto inwestycję w Borkowie Kościelnym. Myślę, że ta inwestycja władz gminnych w pewnej perspektywie okaże się chybiona.

Mimo narastających problemów jestem zwolennikiem prowadzenia szkół przez samorządy. W okresie prowadzenia szkół podstawowych przez kuratoria w latach 1990-1995 można było usłyszeć tylko jedno: zero środków na remonty. Od kiedy jesteśmy pod samorządem, na remonty starcza. Przykładowo w roku ubiegłym w naszej szkole 126.000 zł poszło na remonty. W tym roku 80.000 zł na wymianę okien i 15.000 zł na wymianę posadzek. Do tego dojdą środki zgromadzone przez rodziców. Zatem powoli poprawiamy bazę materialną. Reforma zależy nie tylko od ministerstwa, ale od samorządów i nauczycieli. Nauczyciele są właściwymi wykonawcami zamysłu ministra. W tej reformie nauczyciele nie powinni być obciążani dodatkowymi pracami. Zmierzamy przecież do Unii Europejskiej, a tam nauczyciel skupia się przede wszystkim na procesie nauczania i wychowania. Natomiast w Polsce całą "obudowę" pracy w szkole nauczyciel ma zrobić sam na polecenie władz bez pieniędzy. Jest to bardzo niebezpieczny moment w tej reformie.

Józef Ziemkiewicz -

dyrektor Miejskiego Zespołu Szkolnego nr 3



(Wypowiedzi dyrektorów Miejskich Zespołów Szkolnych wysłuchał Zdzisław Dumowski)



OD REDAKCJI

Kiedy zapowiadaliśmy w poprzednim numerze "Rozmaitości" informację o tym, jak wygląda reforma oświaty po sierpecku, nie spodziewaliśmy się, że zbierzemy tak ciekawy materiał. Zaprezentowane wyżej wypowiedzi wprost proszą się o kilka słów odredakcyjnego podsumowania.

1. Reforma oświaty jest konieczna z uwagi na standardy zewnętrzne (unijne) i nie warto z tym dyskutować, jako że Polska od dziesięciu lat orientuje się na Zachód.

2. Reforma oświaty została tak przygotowana przez Ministerstwo Edukacji, aby ciężar jej wdrożenia ponieśli nisko opłacani i lękający się o swoje stanowiska pracy nauczyciele.

3. W Sierpcu wszystkie zespoły nauczycielskie z pełną ofiarnością włączyły się w proces przygotowania i przeprowadzania reformy oświaty. Wszelkie nowe wymagania stawiane przez władze ministerialne, np. opracowanie szkolnego systemu oceniania w miesiąc, są przez sierpeckich nauczycieli wypełniane w sposób zdyscyplinowany. Nauczyciele cierpliwie znoszą niedogodności reformy w postaci braku gotowych podręczników.

4. Wymagania stawiane przez warszawską "górę" to nie wszystko. Sierpeccy nauczyciele ponoszą też konsekwencje małej roztropności radnych miejskich, którzy zafundowali miastu trzy podstawówki i trzy gimnazja w okresie przejściowym, zaplanowanym na rok(?), dwa lata(?). Gra na zwłokę dała już w efekcie stratę dotacji ministerialnej. Kto ponosi odpowiedzialność? Ciało kolektywne wybrane przez ogół sierpczan, czyli nikt.

5. Zdajemy sobie sprawę, że poglądy dyrektorów szkół są znane radnym miejskim, gdyż na pewno dyrektorzy ci niejednokrotnie swe poglądy radnym miejskim prezentowali. Ważne jest jednak, aby ze spojrzeniem na reformę oświaty naszych sierpeckich dyrektorów placówek oświatowych zapoznali się Nasi Czytelnicy i mogli wyrobić sobie własne zdanie na ten temat.

(red.)