5/99 |
||
Aktualne wydanie Archiwum Redakcja Komentarze Strona główna |
Poprzedni artykuł
Spis treści
Następny artykuł |
|
Z SIERPCA DO BELWEDERU
w XV rocznicę Odzyskania Niepodległości Obchodom odzyskania niepodległości nadawano w dwudziestoleciu międzywojennym szczególnie uroczysty charakter. W 1933 roku specyficzną formę uczczenia rocznicy były biegi sztafetowe do Belwederu. Również sierpeccy strażacy udali się z adresem hołdowniczym do marszałka Józefa Piłsudskiego. Opis tego wydarzenia został zamieszczony na łamach "Echa powiatu sierpeckiego" w dniu 15 listopada 1933 r. Wymienione wyżej czasopismo wydawane było z inicjatywy Związku Nauczycielstwa Polskiego. Funkcję redaktora naczelnego pełnił Franciszek Midura. Poniżej zamieszczony tekst, z zachowaniem oryginalnej pisowni, stanowi przedruk z numeru 12 "Echa powiatu sierpeckiego" (str. 6) Do druku podał: Grzegorz Radomski W piętnastą rocznicę odzyskania niepodległości naszej Ojczyzny, w całym kraju święcono dzień 11 listopada uroczyście i niemniej uroczyście święcił ten dzień powiat Sierpecki. Oprócz uroczystości lokalnych powiat Sierpecki złożył hołd i zameldował gotowość wykonania każdego rozkazu Wskrzesicielowi Ojczyzny i pierwszemu jej żołnierzowi Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu. Adres hołdowniczy mówi "Społeczeństwo powiatu sierpeckiego przez strażaków swych sztafetę składa Ci Panie Marszałku, hołd". Tak społeczeństwo powiatu wyraziło miłość dla Swego ukochanego Wodza. 11 listopada wczesnym rankiem, bo o godz. 6 przed magistratem sierpeckim stanął oddział składający się z 20 strażaków delegowanych ze straży pow. sierpeckiego. Ubrani porządnie, miny zuchwałe, oczy się śmieją, a na zapytanie jeden z nich odpowiada "my ze sztafetą do p. Marszałka". Radowali się. Przed 7 przybył na plac marszałka Piłsudskiego prezes okręgowy straży na pow. sierpecki p. Starosta L. Rożałowski. Baczność, "na prawo patrz" i znów śmiejące się oczy meldują swoim przełożonym: "Druhu prezesie pow. instruktor pożarny melduje posłusznie sztafetę Sierpc - Belweder. Stan: stan jeden dwadzieścia." Punktualnie o godz. 7 p. prezes Rożałowski zarzegnawszy słowami "Chłopcy, wy macie przebiegłszy 142 klm zameldować Panu Marszałkowi jak bardzo go kochamy, więc dumni, że wam ta rola przypadła biegnijcie" - wypuszcza jako starter honorowy pierwszego zawodnika. Zawarczały motory samochodów - sztafeta wyruszyła. Kilometr za kilometrem biegną chłopcy a każdy z nich po przebiegnięciu pyta "jaki czas". Każdy z nich chciał osiągnąć najlepszy w przebiegnięciu kilometra. Na szosie widać liczne grupy mieszkańców powiatu, to ojcowie i znajomi zachęcają swych bliźnich do wytrwania. Nie brakowało i humorystycznych momentów. Oto jakiś starszy człowiek, widząc biegnącego zawodnika woła "bidaku toż na śmierć zamordujesz się zanim dolecisz do samej Warszawy", inny woła do zawodnika "poczekaj, zapal se papierosa" - i chce częstować. Cały czas posterunkowi policji utrzymują porządek na trasie, nieraz tak gorliwie, że proponują by zawodnik podał pałkę to będzie mu lżej biec. Nasze dzielne granatowe mundury chcą także przyczynić się, by sztafeta wypadła jak najlepiej. Na samochodzie, wiozącym wolnych zawodników słychać śmiech, to jeden z drugiego żartuje "odstawiając" jak wyglądał biegnąc. Najbardziej marsowa mina to "komandor biegu" p.. Inspektor Lipczyk. P. insr. Szmidt ubłocony jak licho. Ciągle myśli jakby ułatwić bieg nie naruszając przepisów sportowych. Po kilku kilometrach za Sierpcem już się martwi o to, że ludzie napewno głodni, a przecie śniadanie jedli przed godziną. Tak, ten był niezmordowany. Na innym znów samochodzie lekarz powiatowy p. Dr Kiełczewski w swem olbrzymiem futrze sam biedak kierując, trzyma się przy zawodniku "bo może, broń Boże, który zasłabnie" a wewnątrz samochodu Dh Naczelnik Bagiński i inż. Dublenko. Myślą gdzieby najbliżej kupić jeść i pić ludziom no i przy okazji i o sobie nie zapomnieć. Mijamy Drobin, następnie zbliżając się do Płońska widzimy jakiś pędzący samochód i już insp. Lipczyk całym gazem sypie by go zatrzymać, aż tu okazuje się, że druhowie strażacy z powiatu płońskiego wyjechali na czele ze swym instruktorem witać sztafetę i znów zapytania "czego wam potrzeba". Odpowiedź "szykujcie jeść bo w Płońsku nie stajemy". W Płońsku kosze z jadłem i butelki (nie; nie z wódką, tylko piwo dali na samochód), orkiestra strażacka gra i dalej, dalej. A chłopcy widząc kiełbasę, bułki i piwo wrzeszczą "dziękujemy". Widać Zakroczym i tu nieszczęście, bo kapelmistrz zaginął no i ... orkiestra nie mogła witać sztafety. I dalej, dalej aż do Jabłonny, gdzie sztafetę dopędza Dh. Prezes Rożałowski. Instruktor Szmidt melduje "wszystko w porządku Dhu prezesie - idziemy, czas dobry". Od tej pory już sam prezes opiekuje się swoimi chłopcami, on sam dogląda. Jeszcze jeden samochód z Dhem prezesem O.S.P. Kurowo - Chrościckim, który cały czas puszcza zawodników, to bożyszcze dla nich, bo on notuje czasy. Za Jabłonną dopada pogotowie strażackie z całym sztabem strażackim na czele. Dh Insp. Mierzanowski i instr. pow. warszawskiego Ozdobiński. Na głowy chłopców spada deszcz jabłek i czekolady. Słychać oklaski i głos: "dobrze chłopcy". To insp. Mierzanowski chwali chłopców ze swego województwa. Pierwsze światła Warszawy, zawodnicy emocjonują się, czas coraz lepszy. Wreszcie Warszawa, a następnie Belweder gdzie z adresem wbiegł dh. Dobrzyniecki z Lisewa. Komenda z samochodu i już dwójkami cały oddział wkracza do poczekalni pałacu belwederskiego. Tam w imieniu p. Marszałka przyjmuje raport p. pułk. Busler. I znów instruktor Szmidt melduje stan, dystans, czas i kończy z hołdem dla Pana Marszałka od społeczeństwa pow. sierpeckiego, następnie kilkakrotnie gromkie "Pan Marszałek Niech Żyje!", później wpisywanie się do księgi i papierosy z napisem "Marszałkowskie". Chłopcy biorą nawet i ci, co nie palą, bo pokażą po powrocie swoim, że naprawdę dobiegli. E.Sz. |
||
Poprzedni artykuł Spis treści Następny artykuł |