5/99 |
||
Aktualne wydanie Archiwum Redakcja Komentarze Strona główna |
Poprzedni artykuł
Spis treści
Następny artykuł |
|
Proboszcz nie taki znowu zwyczajny
Z księdzem Stefanem Prusińskim rozmawia Halina Giżyńska - Burakowska.
Ksiądz Stefan Prusiński, proboszcz parafii Borkowo Kościelne, pełni tam posługę kapłańską już
32 lata. Do parafii należy 8 wiosek, w których zamieszkuje około 1700 wiernych. Poprzednikiem
księdza Prusińskiego, licząc od przekazania do użytku nowego kościoła (stary spłonął w 1923 r.) byli
księża pracujący tam krótko. Pierwszy proboszcz ks. Janik od otwarcia kościoła w 1938 r. do 1941 r. i
w początkach 1945 r., tuż po nim ks. Cybulski, po czym aż do 1956 r. parafię obsługiwali księża
dojeżdżający z Sierpca. Od 1956 r. proboszczami byli kolejno księża: Pilipowski, Szewczak, Majkowski.
Stabilizacja nastąpiła dopiero w 1964 r., gdy parafię objął obecny proboszcz. W okresie tym skromniutki, nie w
pełni urządzony kościół borkowski stał się zadbany i piękny, pobudowano nową plebanię, poddano
renowacji budynki gospodarcze, ogrodzono cmentarz i wzniesiono na nim kapliczkę, utwardzono drogę
wiodącą od szosy do kościoła, nie licząc wielu drobniejszych prac. H.G. Księże Proboszczu, przejął Ksiądz Kościół i całe gospodarstwo kościelne w stanie wymagającym ogromnego nakładu sił i środków. Jak udało się w niedużej i niezbyt zamożnej parafii tak wiele dokonać? Ks. S.P. Rzeczywiście, gdy objąłem parafię była ona zaniedbana, ale nie zrażałem się tym. Przypomniałem sobie wówczas zasadę, wyznawaną przez mojego pierwszego proboszcza, który mówił: "Wszystko można zrobić, tylko trzeba mieć odwagę zacząć". Naturalnie wszystkiego od razu się nie zrobi. gdy więc zacząłem się rozglądać, doszedłem do wniosku, że trzeba zacząć od kościoła. H.G. Zacznijmy więc od tego co zmienił Ksiądz w kościele. O ile wiem, jedną z pierwszych zmian było położenie pięknej posadzki, którą można zobaczyć obecnie. Zastąpiła ona brzydką tymczasową podłogę cementową i sprawiła, że ludzie poczuli potrzebę zadbania o estetykę swej świątyni. Ks.S.P. Rzeczywiście poszło to szybko i sprawnie oraz nastawiło pozytywnie ludzi, którzy na początku przyglądali się, co też ten nowy proboszcz potrafi dla parafii zrobić. Z innych zmian warto wymienić m.in. witraże, stacje męki Pańskiej, wprowadzenie do ołtarza głównego, będącej już w posiadaniu kościoła pięknej rzeźby Matki Boskiej z Dzieciątkiem o cechach późnogotyckich, boazerię i wymianę drzwi. H.G. Gdy się na to patrzy, ma się wrażenie, że te dzieła wyszły spod rąk wspaniałych artystów. Kim są wykonawcy? Ks.S.P. Miałem szczęście do kontaktów
z ludźmi o wielkich uzdolnieniach. Np.
twórcami witraży są Elżbieta i Andrzej Bednarscy
z Rypina, zaliczani do do najwybitniejszych plastyków - witrażystów w Polsce.
Pewnie obecnie trudno byłoby mi ich
zaangażować, gdyż mają mnóstwo zamówień krajowych
i zagranicznych. Ale nie wszystko wykonywali H.G. Ale te stylowe drzwi wejściowe nie sa chyba efektem pracy zwykłego stolarza i zapewne niemało kosztowały. Ks.S.P. Nic nie kosztowały. W tym wypadku odegrał rolę szczęśliwy zbieg okoliczności. W 1982 r. płockiej Katedrze przekazano kopię wspaniałych, brązowych średniowiecznych drzwi znajdujących się obecnie w monastyrze św. Sofii w Nowogrodzie Wielkim, a te które mamy obecnie zdjęto. Wykorzystałem tę okazję i poprosiłem o przekazanie ich do borkowskiego kościoła. Teraz te drzwi, nie byle jakie, bo katedralne, służą naszej parafii. H.G. A czy to prawda, że skonstruował ksiądz interesującą mechaniczną szopkę? Ks.S.P. Tak. To mój pomysł i moje wykonanie. Figurki do szopki nabyłem w Cepelii, pojazdy mechaniczne i elementy krajobrazu w sklepie z zabawkami dla dzieci, no i jeszcze przekładnie, taśmociągi w specjalistycznym sklepie. Przy konstruowaniu układów mechanicznych i pewnych detali, gdy potrzebne były precyzyjne narzędzia pomógł mi pracujący pod moim kierunkiem majster. I choć to trochę skrzypi, to najważniejsze, że chodzi.
Gdy pierwszy raz pokazałem parafianom szopkę, wytłumaczyłem jaki to wszystko ma sens. Powiedziałem: widzicie tu jest pozornie chaos - studnia, elementy krajobrazu, wiatrak, który miele zboże na chleb i dopiero gdzieś dalej, w głębi mieści się niewidoczny na pierwszy rzut oka żłobek z Dzieciątkiem. Ale w tym codziennym zabieganiu, musimy umieć widzieć nie tylko to co tuż, obok, ale odkryć to co istotne. Ale żeby to dostrzec, trzeba troszeczkę zatrzymać się i uważnie popatrzeć i wtedy uda się znaleźć to najważniejsze. Tak odczytajcie to, co zrobione. H. G. Gdy przyjechałam latem do Borkowa Kościelnego miałam okazję zobaczyć otaczającą Kościół zieleń i to w pełnej krasie - drzewa, krzewy, kwiaty stanowiące jedną, harmonijną całość. Miałam wrażenie, że ani jedna roślina nie znalazła się tam przypadkowo, lecz spełnia wyznaczoną jej funkcję w tworzeniu wyjątkowego zagospodarowania przestrzeni. Tak pięknego otoczenia wokół kościoła nie zdarzyło mi się widzieć. Jak udało się Księdzu stworzyć taką kompozycję, która stanowi dzieło prawdziwie artystyczne i może być porównana tylko z dobrze utrzymanym ogrodem botanicznym. Ks.S.P. To się robiło stopniowo, nie od razu. Czasami oglądałem fotografie czy publikacje, które podsuwały mi pomysły, ale później konfrontowałem to z przestrzenią, którą chciałem zagospodarować. Gdy wieczorem wychodziłem pospacerować wokół kościoła, próbowałem sobie wyobrazić, jak określony fragment otoczenia powinien wyglądać. Co da pożądany efekt. Czasem pomagało mi lekkie przymrużenie oczu i wtedy zaczynała rysować się wizja tego, co chciałbym osiągnąć. Zaczęło mnie to wciągać, a gdy to, co zrobiłem nie w pełni się udało nie zrażałem się, że trzeba było jeszcze coś zmieniać, uzupełniać, ubogacać. I tak stopniowo udało się osiągnąć stan obecny. W tego rodzaju pracach pomaga mi też zamiłowanie do porządku wyniesione z domu rodzinnego, gdzie dbałość o czystość i ład była wprost pedantyczna. A przecież troska o wygląd kościoła i jego otoczenie to nie tylko gospodarski obo-wiązek, ale cos znacznie waż-niejszego - to przecież wyraz naszej wiary. H.G. A jak Ksiądz poradził sobie z zakupem materiałów budo-wlanych, przecież za PRL-u był to nie lada problem, zwłaszcza gdy miały być one przeznaczone na cele kościelne? Ks.S.P. Gdy zabierałem się do ogrodzenia cmentarza poszedłem do GS i powiedziałem: "proszę sprzedajcie mi cementu, bo potrzebny do ogrodzenia cmentarza". A pracownicy GS na to: "To nie od nas zależy, trzeba iść na górę" - czyli do naczelnika gminy. Ówczesny naczelnik jednak oświadczył mi, że chętnie by to uczynił, ale cementu nie ma. Wobec tego powiedziałem, że poczekam. Usiadłem na fotelu, a za chwilę ktoś zatelefonował, jak się okazało również z prośbą o cement. Naczelnik poinformował swego rozmówcę, że tyle ile on chce nie może sprzedać, ale jest w stanie zapewnić 2-3 tony. Odłożył słuchawką, a ja mówię: "Widzi pan, że pan może, a przecież cmentarz to nie tylko moja spraw, to teren gminy i pan też powinien dbać, żeby to jakoś wyglądało". A on na to: "Pół tony Księdza urządza?" - "Dziś tak, jutro przyjdę po więcej". Fakturzystka wypisała mi kwit na całą tonę i zacząłem robotę. Parafianie, gdy się dowiedzieli, zaczęli żartować, że proboszcz chyba się do partii zapisał, bo uzyskać worek cementu, to był wtedy nie byle problem. I tak trochę humorem, trochę podstępem, radziłem sobie z wieloma podobnymi sytuacjami, które trzeba było przezwyciężyć, by stopniowo kościół i jego otoczenie doprowadzić do obecnego wyglądu. H.G. Trzeba również przyznać, że kościół borkowski posiada bardzo piękne położenie. Swoją urodą urzeka wspaniała przyroda, dzika, nie kształtowana ludzką ręką Sierpienica, jej roślinność, ptactwo... Ks.S.P. Mieliśmy szczęście, że Sierpienica nie została tutaj uregulowana. Trzeba by ten wspaniały krajobraz uchronić. Myślę o tym, aby przynajmniej odcinek od mostu stanowiącego dojazd do wsi, aż do mostu stanowiącego dojazd do młyna, potraktować jako rezerwat przyrody. Wiązałoby się to także z niewpuszczaniem na ten teren myśliwych. H.G. Wydaje mi się, że to cenny pomysł
i jeśli nasz głos może coś znaczyć
"Sierpeckie Rozmaitości" w pełni go popierają. A w
ogóle, gdy się poznaje pomysły i prace wykonane
w Ks. S.P. Uważam, że jeśli człowiek coś potrafi zrobić, ma obowiązek ten talent, dany mu przez Boga, wykorzystać. A poza tym nie jestem sam. Parafianie bardzo mi pomagają, zgodnie z chlubną tutejszą tradycją. Bo warto przypomnieć, że gdy kościół w 1923 r. spłonął, biskup płocki był skłonny zdecydować się na likwidację parafii, ale właśnie wierni zdecydowali się wziąć na siebie ciężar budowy nowego kościoła, nie bacząc na koszty i wkład pracy. Teraz gdy potrzeba rąk do pracy, nigdy nie mam kłopotu. Porozumiewam się z sołtysami i zgodnie z moją sugestią przychodzi tyle osób i na tyle dni, na ile potrzeba. Dzięki takiej organizacji udało się m.in. ułożyć chodnik przy kościele i na cmentarzu oraz zbudować tam kapliczkę, a także zrobić porządną drogę dojazdową do kościoła.Drogę w większości sfinansował wójt, Pan Leszek Strześniewski. H.G. Czy świeccy włączają się jeszcze w jakiejś innej formie do współpracy z parafią. Ks. S.P. Tak. Z ciekawszych form współpracy wymienię Akcję Katolicką, do której należy ok. 20 osób. Odbywamy w dzwonnicy, w byłej salce katechetycznaj różne spotkania np. opłatkowe, organizujemy wycieczki do ciekawszych miejsc kultu religijnego - Lichenia, Częstochowy, Świętej Lipki, Gietrzwałdu. H.G. A Jak z powołaniami kapłańskimi w parafii borkowskiej? Ks. S.P. Aktualnie nikt się nie kształci w Seminarium Duchownym, ale to chyba chwilowa przerwa. Bo posługę kapłańską pełni w różnych miejscach, nie tylko w kraju 7 naszych byłych parafian. Księża:Glegocińaski, Rochowicz, Gawlik, Kaczorowski, Szablewski, Jabłoński i Falkowski. Ten ostatni jest proboszczem w Niemczech, a ksiądz Szablewski pracuje jako misjonarz na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Jako ciekawostkę podam, że w 1972 r. święcenia kapłańskie otrzymało jednocześnie 3 naszych kleryków. W związku z tą wyjątkową sytuacją, biskup płocki zgodził się by ta doniosła uroczystość odbyła się w naszej parafii, choć nie zdarzyło się wczesniej by święcenia miały miejsce w tak małych parafiach. H.G. Czy można wiedzieć, czym Ksiądz oprócz codziennych obowiązków, zajmuje się obecnie? Ks. S.P. Przez ten długi okres mojego pobytu w Borkowie Kościelnym nazbierało się niemało dokumentów i różnego rodzaju materiałów dotyczących historii tutejszego kościoła liczącej kilka wieków (parafia erygowana w 1377 roku). Trzeba to uporządkować, a może uda się także coś na ten temat napisać. H.G. Życzę powodzenia w tej i innych podejmowanych inicjatywach i dziękuję za rozmowę. Nasunęła mi ona myśl, iż wiele osób duchownych i świeckich mogłoby się uczyć od Księdza, jak organizować sobie pracę, by małym nakładem środków osiągać piękne rezultaty. |
||
Poprzedni artykuł Spis treści Następny artykuł |