6/2000 |
||||||||
Aktualne wydanie Archiwum Redakcja Komentarze Strona główna |
Poprzedni artykuł
Spis treści
Następny artykuł
|
|||||||
Chleba...
Rozmawiam z sierpeckimi piekarzami. W mieście są cztery piekarnie, ich zdolność produkcyjna trzykrotnie przekracza spożycie. Mimo to mamy na rynku ponad dwudziestu dostawców pieczywa z obcych piekarń.
Dlaczego?
Kazimierz Wojciechowski, piekarnia na ulicy Mickiewicza: Piekarnia nie jest moją własnością. Właściciel budynku mieszka w Warszawie, ma zresztą w Sierpcu inne nieruchomości i nie zamierza ich sprzedać. Nie mogę inwestować w budynek i urządzenia dlatego tutaj robi się pieczywo w najbardziej tradycyjny sposób. Stary piec opalany jest drzewem. Jego wydajność jest ograniczona, nie można w nim piec bez przerwy jak w innych piecach opalanych olejem czy gazem. Trzeba usunąć z paleniska popiół i dopiero wkładać ciasto. Robimy dwa wsady dziennie, można by oczywiście więcej ale nasza produkcja jest sprzedawana prawie w całości we własnych sklepach, produkujemy pod ich potrzeby. Mąkę dostarczają mi sprawdzone młyny, ja jestem doświadczonym młynarzem i znam się na mące. Mąka na chleb razowy powinna być razówką, to znaczy w procesie przemiału przez walce młyńskie przechodzi tylko raz. Nie jest odsiewana, zawiera okrywę owocowo-nasienną oraz zarodek, czyli zalążek kiełka i korzonka z całym materiałem enzymatycznym, witaminowym i mineralnym potrzebnym dla rozwoju nowej rośliny. To wszystko najcenniejsze znajduje się w moim chlebie razowym. Nie dodaję żadnych barwników pigmentów czy karmelów, mój chleb razowy ma barwę naturalną. Mam swoich wiernych klientów i bardzo ich szanuję bo doceniają wartość tradycyjnej technologii. Piekarnia "Rogalik" przy ulicy R.Traugutta, jest użytkowana przez spółkę cywilną Agnieszka Sochocka i Urszula Kalińska: Dzierżawimy piekarnię od PSS-ów. Nasza piekarnia potrafi sama pokryć całkowicie zapotrzebowanie miasta w pieczywo podstawowe. Pomimo to nasz udział w tym bilansie jest nie większy niż 10 %, rozszerzyliśmy więc asortyment aż do 41 pozycji różnych wyrobów cukierniczych. Dostarczamy swoje wyroby do wszystkich miejscowości naszego powiatu oraz do prawie wszystkich sklepów spożywczych w mieście. Piece w naszej piekarni są opalane olejem opałowym to paliwo właśnie jest podstawowym kosztem powodującym wzrost ceny chleba.
Jerzy Koziczyński, piekarnia na ulicy Podgórnej, obok CPN: Ojciec ma także drugą piekarnię w Płocku na Wyszogrodzkiej. Tu w Sierpcu pracujemy na 70% wydajności. Własny sklep obok piekarni sprzedaje 20% produkcji, jest także stale czynny sklep przy targowisku na ul. Prusa. Ponadto dostarczamy pieczywo do Borkowa, Kręćkowa, Piastowa, Studzieńca, Zalesia. Po kupnie tej piekarni siedem lat temu, zainwestowaliśmy w nowoczesny piec przyjazny środowisku i ekonomiczny, opalany gazem. Mąki staramy się kupować od lokalnych producentów, którzy spełniają takie wymogi jak wystawianie atestu jakościowego, faktury vat i są dobrej, sprawdzonej jakości. Młynarze starają się, bo mamy dwie piekarnie i zależy im na utrzymaniu współpracy z takim odbiorcą. Nasze pieczywo sprzedaje się bardzo dobrze. Mamy mniej niż 0,01% zwrotów nie sprzedanego chleba. Romuald Marek Poręba, piekarnia na ulicy Piastowskiej:
Nadepnę bochenek nogą a on musi się po chwili podnieść, wyprostować, powrócić do pierwotnego kształtu. Musi być elastyczny, prężny. Aby tak było, mąka musi pochodzić z dobrego młyna, zawierać tyle glutenu ile trzeba, mieć właściwą popiołowość (zawartość związków mineralnych) i właściwą liczbę opadania. Reszta to technologia wypieku lecz od surowca wszystko się zaczyna. Kupuję więc mąki z najlepszych młynów w Polsce. Przejąłem piekarnię po teściu, znanym w Sierpcu piekarzu, Janie Kierzkiewiczu. Z zawodu jestem technikiem samochodowym i to ciągle jest pasją mojego życia. Piekarnictwa nauczyłem się od podstaw, zakład zmodernizowałem, mam nowy ekologiczny piec opalany olejem. Kosztowało to sto tysięcy nowych złotych. Zatrudniam pięciu pracowników i trzech uczniów. Sam rozliczam produkcję, fakturuję, i rozwożę pieczywo jednym z trzech samochodów. Wieczorem pracuję do północy a wstaję o czwartej rano. Ponad sześćdziesiąt procent mojej produkcji sprzedawane jest poza Sierpcem. Zwroty praktycznie nie istnieją, wynoszą 0,5 do 1 % produkcji. Wożę pieczywo sto kilometrów na północ i sześćdziesiąt kilometrów na południe od Sierpca. Mam też własny sklepik przy piekarni. Odpowiedź na pytanie zawarte na wstępie nie jest prosta. Wydaje się iż zaletą wolnego rynku jest różnorodność dostawców i towarów. Lecz ta przyjemność kosztuje, mianowicie znaczną część ceny chleba stanowi paliwo spalone nie tylko w piekarniczych piecach ale także benzyna zużyta przez samochody dowożące pieczywo do Sierpca z ponad dwudziestu miejscowości. My zjadacze chleba narzekamy nie tylko na jego cenę coraz wyższą, ale także na brak pieniędzy w portfelach czyli na bezrobocie. Tymczasem jednocześnie dajemy pracę nie swoim dzieciom czy choćby ziomkom ale mieszkańcom Bieżunia, Inowrocławia, Rękawczyna, Lelic, Lipna, Skępego, Lutocina, Staroźreb, Rypina, Bielska, i wielu innych miejscowości z których chleb jest przywożony do Sierpca. Innym wnioskiem z dyskusji o chlebie jest na pewno pytanie do naszych piekarzy czy nie potrafią bardziej rozszerzyć asortymentu o gatunki ze słonecznikiem, sezamem, całymi ziarnami zbóż i inne, które zdobywają nasz rynek? Ryszard Suty. |
||||||||
Poprzedni artykuł Spis treści Następny artykuł |