6/2000 |
||
Aktualne wydanie Archiwum Redakcja Komentarze Strona główna |
Poprzedni artykuł
Spis treści
Następny artykuł
|
|
Kto pamięta jak docierały do społeczeństwa sierpeckiego zarządzenia urzędowe, państwowe i lokalne przed drugą wojną światową?
W dzisiejszej dobie ilość i szybkość informacji docierających do nas, ludzi starszych wręcz, przeraża. Liczne tytuły prasowe, radio z różnymi pasmami i stacjami nadawczymi, telewizja "zwyczajna" i kablowa oraz satelitarna, telefony stacjonarne i komórkowe, internet - to wszystko bombarduje nas bez przerwy niezliczoną ilością informacji ważnych i błahych, prawdziwych i bzdurnych. Za czasów mojego dzieciństwa i wczesnej młodości było zupełnie inaczej. Pragnę przekazać garść wspomnień o sposobach przekazywania informacji, szczególnie lokalnych, do czasów drugiej wojny światowej w moim kochanym mieście Sierpcu. Podobne metody były stosowane także w innych miastach i gminach. Najważniejsze informacje z szerokiego świata docierały z prasą. Gazety były dostarczane przez listonoszy, tym, którzy je prenumerowali. Najczęstsze tytuły gazet to "Kuryer Polski", "Życie Warszawy", "Ekspres Wieczorny", "Mały Dziennik". Najbardziej poczytnym był "Mały Dziennik" redagowany przez zakonników w Niepokalanowie, ponieważ kosztował jedynie 5 groszy. Z tygodników największą poczytnością cieszył się "Rycerz Niepokalanej", również redagowany w Niepokalanowie i bardzo tani. Sprzedawany był co niedziela przez ministrantów na cmentarzach przykościelnych. Periodycznej prasy lokalnej praktycznie nie było. Ponawiane wielokrotnie w latach trzydziestych próby wydawania takich gazet kończyły się przeważnie po kilku numerach. Kiosków sprzedających prasę nie było. Jednym z ciekawych sposobów przekazywania urzędowych i nieurzędowych informacji lokalnych w tym czasie był herold, czyli ogłaszacz, woźny miejski. Funkcje woźnego Urzędu Miejskiego sprawował przez wiele lat pan Józef Kamiński. Wychodził on często na ulicę aby ustnie przekazać nowe zarządzenia władz miasta a często także informacje w sprawach mogących zainteresować obywateli, np.; o ustaleniu daty najbliższego jarmarku (poszerzony, różnorodny handel, niezależnie od normalnych dni targowych, którymi były jak i obecnie wtorki i piątki), informowano o zgubach, o zaginięciu zwierząt domowych, (szczególnie konie lubiły sobie pochodzić samopas), o przyjazdach cyrków i imprezach artystycznych, o zapowiadanych licytacjach, itp. Wychodząc do ogłoszenia komunikatów, pan Józef brał ze sobą przyrząd zwany z niemiecka "sznarą" a po polsku "trajkotką". Był to przyrząd z elastycznych drewnianych deszczułek z drewnianym trybem pośrodku. Wprowadzony w ruch obrotowy powodował, że jedna ze środkowych deszczułeh, najdłuższa, ślizgała się po zębatce, wydając donośne terkotanie, podobne do dźwięku wydawanego przez karabin maszynowy. Sierpczanie byli przyzwyczajeni do takiego sposobu ogłaszania informacji, więc gdy usłyszeli trajkotkę, szybko zbierali się wokół pana Kamińskiego, który po kilku minutach "sznarowania", donośnym głosem przekazywał do publicznej wiadomości treść komunikatu. Po obejściu kilku ważniejszych punktów miasta, wracał do Urzędu. Około 1935 roku najpowszechniejszą formą informacji stały się drukowane afisze, zawierające treść zarządzeń i ogłoszeń urzędowych, rozklejane na specjalnie ustawionych w tym celu okrągłych, betonowych słupach. Afisze stopniowo wyparły trajkotkę, lecz rozklejał je również pan Kamiński. Ostatnie afisze rozklejone przez pana Kamińskiego zawierały rozporządzenie Ministra Spraw Wojskowych - generała Tadeusza Kasprzyckiego w sprawie powszechniej mobilizacji. Był to dzień 29 sierpnia 1939 roku, wtorek, dzień targowy, panowała od rana przepiękna słoneczna pogoda. Treść ogłoszenia sprawiła, że w godzinę po rozklejeniu afiszy, opustoszały targowiska a w mieście zapanowało przygnębienie. Narodziny audycji radiowych w Polsce miały miejsce w 1925 roku, ale rozpowszechnienie się radia miało miejsce znacznie później. Audycje radiowe stanowiły nowoczesną, szybką informację. Jednak w Sierpcu, mieście bez przemysłu i o ubogim na ogół społeczeństwie, korzystanie z dobrodziejstw radia było dość ograniczone. W latach trzydziestych królowały odbiorniki detektorowe. (kryształkowe - na słuchawki). Odbiorniki lampowe zasilane w tym czasie z akumulatorów, były nieliczne. Aparaty kryształkowe były bardziej dostępne, bo tanie, ale niewygodne, ograniczały "audytorium" do jednego słuchającego mającego na uszach słuchawki podłączone do aparatu. Radia lampowe były bardzo drogie i wymagały posiadania dwóch akumulatorów, na wymianę. Z tego względu posiadali je nieliczni, zamożni obywatele, ale były wygodne, posiadały głośniki, mogli jednocześnie słuchać radia wszyscy domownicy. Także opłaty odgrywały pewną rolę, ponieważ abonament za aparat na słuchawki wynosił jedną złotówkę, natomiast za radio lampowe płaciło się trzy złote na miesiąc. Innym najbardziej tradycyjnym sposobem przekazywania informacji z bliższego i dalszego świata, byli podróżni. Oczywiście wiele informacji przekazanych do sierpczan tą drogą docierało mocno zniekształconych. Jednak ta forma informacji była szczególnie cenna podczas okupacji. Wieści dostarczane przez kolejarzy i uczciwych podróżnych, były nie tylko ciekawe ale często ostrzegały przed grożącym niebezpieczeństwem. W czasach obecnych, święcą triumfy sposoby szybkiego przekazywania informacji, nie wyobrażamy już sobie życia bez nich a najbliższe lata przyniosą zapewne nowe rewelacje, np.; telefony komórkowe z wizerunkiem rozmówcy na ciekłokrystalicznym ekranie. Ale czy te wynalazki czynią człowieka bardziej szczęśliwym? Antoni Jankowski |
||
Poprzedni artykuł Spis treści Następny artykuł |