|
Kościół św. Wawrzyńca w Bliźnie |
|
|
Ołtarz główny w kościele św. Wawrzyńca w Bliźnie |
|
|
Okładka "Chaty pustelnika" |
|
Przy szosie z Sierpca do Rypina leży Blizno, a w nim na niebezpiecznym zakręcie szosy, w malowniczym otoczeniu stoi kościółek świętego Wawrzyńca wzniesiony trzysta lat temu.
Niegdyś tędy wiódł stary trakt. Latem, gdy było sucho, można było nim łatwo przejechać. Zimą również, gdy mrozy ścięły wszelką wodę. Natomiast najtrudniej było wiosną. Tak zwane roztopy powodowały, że wiele gościńców było nie do przebycia. Takim też zapewne był ten położony wśród lasów w otoczeniu jezior Szczutowskiego i Urszulewskiego. W ich pobliżu zapewne były tereny podmokłe i wręcz bagienne.
Lasy i obszary niedostępne były dogodnym miejscem do schronienie się ludzi, którzy z jakiejś przyczyny nie chcieli kontaktować się z innymi. Takim był pierwszy z pustelników osiadłych w pobliżu traktu na podmokłym terenie. Ponoć schronił się tam, gdyż groziła mu kara śmierci. Jaka była tego przyczyna? Podobno nieszczęśliwe konsekwencje żarliwej miłości.
Działo się to w czasach, gdy Rzeczpospolita była rozdarta wewnętrznymi swarami, a na tronie polskim widziano różnych, w tym obcych kandydatów. Mówiło się, że "jedni byli od Sasa, a drudzy od Lasa". W sprawy polskie wtrącali się sąsiedzi, w tym Szwedzi i Rosjanie, popierając frakcje funkcjonujące w naszym państwie. Niespokojny czas jednak nie przeszkadzał miłości, która pojawiała się wszędzie.
Pewien młody szlachcic posiadający duży majątek, a do tego obdarzony przez naturę urodą, zwracał uwagę niewiast. Zdobywał liczne wielbicielki i wszystko wskazywało, że będzie z niego lekkoduch i bawidamek. Los jednak potoczył się inaczej.
Na karnawałowym balu poznał śliczną siostrę księżnej. Młodzi zapałali do siebie szaloną miłością. Znajdowali okazje, by spotykać się i spędzać ze sobą chociaż trochę czasu. Szlachcic oświadczył się swojej wybrance. Swój plan poślubienia się wyjawili księżnej, pod której opieką znajdowała się dziewczyna. Okazało się, że zgoda na ten ślub zależy od jej braci, którzy byli prawnymi opiekunami. Jednakowoż bracia obiecali ją innemu.
Nasz rycerz postanowił porwać i uprowadzić wybrankę, zresztą za jej zgodą. Niestety, planowany zamiar się nie udał. Walkę, którą stoczył z broniącymi jego ukochanej uznano za przestępstwo, gdyż raniony jej brat był wówczas posłańcem na służbie królewskiej. On zaś ranny musiał uciekać, a nad jego głową zawisł wyrok oddający go pod katowski miecz.
Rycerz rozpoczął żywot na odludziu na niedostępnej wyspie pośród bagien nad Jeziorem Szczutowskim. Było to miejsce, gdzie można było spotkać jedynie dzikiego zwierza albo złowrogie stwory - strzygi nieżyczliwe ludziom. Opowiadano, że dało się słyszeć nad jeziorem mrożące krew w żyłach głosy strzygi. Może to jednak były lamenty ciężko przez los doświadczonego rycerza. Po przebiegającym w pobliżu gościńcu przeciskającym się pośród bagien niekiedy przemieszczali się podróżni, czasem rzezimieszki, a nawet zabłąkani żołnierze obcych wojsk.
Rycerz prowadzący pustelniczy tryb życia mścił się na wrogach Rzeczypospolitej. Natomiast niekiedy pomagał podróżnym przeprawiającym się bagnistym traktem. W końcu doczekał się ułaskawienia. Pozostał jednak w swojej chacie, a w nocy w jego oknie paliła się świeca, aby być znakiem dla podróżnych na utwardzonym trakcie. W pobliżu pobudowano kapliczkę pod wezwaniem świętego Wawrzyńca. Po śmierci mieszkającego tam pustelnika zamieszkali następni strzegący bezpiecznej drogi na trakcie. Opiekowali się także kapliczką, aby nie padła łupem złych ludzi.
Obecnie latem w kościółku odprawiane są msze dla okolicznych mieszkańców oraz dla przebywających nad jeziorami wczasowiczów. Co roku w dniu świętego Wawrzyńca (10 sierpnia) odbywa się odpust, na który przybywają pielgrzymi z okolicznych miejscowości.
Dawny trakt stał się ruchliwą szosą. Ponoć czasami późną nocą w pobliżu kaplicy można w nadbrzeżnych szuwarach zobaczyć nikłe światełko, tak nikłe jak pamięć po pustelniku sprzed wieków.
Didaskalia:
We wschodniej części ziemi dobrzyńskiej ściśle związanej z mazowieckim Sierpcem leży wioska Szczutowo, dzisiaj siedziba gminy. Jej położenie nad Jeziorem Szczutowskim i w pobliżu sąsiedniego Jeziora Urszulewskiego czyni z tej miejscowości punkt, do którego przybywają zainteresowani wypoczynkiem nad wodą. Jak każde miejsce, to również ma swoją historię - ciekawą, niekiedy zawiłą, nie zawsze dobrze zbadaną i poznaną. Ma również wątki legendarne, pochodzące z przedwiecznego, wielopokoleniowego przekazu połączonego z inspiracją wynikającą ze specyfiki geograficzno-przyrodniczej tegoż miejsca.
Między wspomnianymi jeziorami przechodzi szosa, która jest historyczną kontynuacją dawnego traktu łączącego Sierpc z dobrzyńskim Rypinem. W położonej tu wiosce Blizno znajduje się osobliwy zabytek. Jest to drewniany kościółek pod wezwaniem świętego Wawrzyńca zbudowany w 1720 roku fundacji kasztelana raciąskiego Mikołaja Kępskiego. Tradycja miejscowa mówi o żyjących przy nim niegdyś pustelnikach. Potwierdzają to zapisy w dawnych osiemnasto- i dziewiętnastowiecznych relacjach z wizytacji biskupich.
Podstawą tej gawędy jest wydana 2004 roku książka Teresy Gajdzińskiej "Chata pustelnika" z podtytułem "Zapomniana legenda z okolic Sierpca". Autorka o dużej wyobraźni dokonuje próby spojrzenia w odległe czasy owiane legendą. Do niedawna jeszcze przedwieczne opowieści były wciąż snute i wzbogacane przez kolejnych, bardziej elokwentnych "opowiadaczy". Dzisiaj to znikło na naszych oczach. We wspomnianej książce legenda została ożywiona. Bohaterowie opowieści otrzymali imiona. Pojawiło się kilka wątków: nieszczęśliwa miłość, życie wiejskiej wdowy z trzema synami, działalność wiejskiej zielarki i jej radzenie sobie z niebezpiecznymi siłami z pogranicza tego świata (strzygami). Wszystko to zbiega do zaskakującego zakończenia.
Wydarzenia opowieści dzieją się w początkach XVIII wieku, w czasach wojny północnej, dodatkowo na naszych ziemiach związanych z walkami o tron między zwolennikami Augusta II Mocnego (Sasa) i Stanisława Leszczyńskiego. Refleksje retrospektywne odnoszą się także do czasów "potopu szwedzkiego" (1655-1660), kiedy to wyjątkowo mocno ucierpiała Rzeczpospolita. Nie ominęło to także Sierpca i jego okolic. Długo jeszcze w mentalności mieszkańców naszych ziem wszystko co złe kojarzyło się ze Szwedami.
Autorka stara się pokazać właściwe dla odległej epoki środowisko przyrodnicze. Robi to z dobrym efektem, ukazując czasy, gdy wyższy stan wód gruntowych był przyczyną istnienia większej ilości bagien i terenów podmokłych. Duże wrażenie robi swobodne poruszanie się podczas narracji wśród przyrodniczych realiów sprzed wieków.
W mojej gawędzie staram się w krótki sposób przybliżyć nastrój legendy z Blizna. Poza znaną wszystkim szosą można tam dotrzeć zielonym szlakiem turystycznym im. Bartosza Paprockiego. Warto to miejsce odwiedzić zanurzywszy się dodatkowo w lekturę wspomnianej książki.