|
Klimat dawnych Sudrag zachował się częściowo nad stawem położonym w środku wsi, 2012 r. |
|
|
Dawny drewniany kościół w Sudragach, spalony w 1955 roku |
|
|
Dwór w Sudragach |
|
|
Witold Jarociński |
|
|
Sudragi |
|
|
Sudragi 1930-2010 r. Na starej fotografii aleja dworska, w głębi dwór p. Jarocińskich. Na fotografii tao (2010 r.) również to samo ujęcie, ale coś się zmieniło. Dwór rozebrano i na jego terenie powstała szkoła, ale pozostał niemy świadek z byłego okresu, stary jesion, drzewo wytyczające gazon przed dworem. Obecnie wycięty, a na terenie gazonu powstało boisko w stylu "Orlik". |
|
|
Jerzy Jarociński: Dawniej niż przed pół wiekiem, Sierpc 2016 |
|
|
Fragment noweli "Różowe-złote-czarne" Władysława Rymkiewicza, publikowanej w 1928 roku w tygodniku "Kobieta Współczesna" |
|
Dwór w Sudragach stał na północnym skraju wsi. W okresie międzywojennym należał do rodziny Jarocińskich posiadającej majątek około 300 hektarów. Kwitło tu życie gospodarcze, można powiedzieć, raz lepiej raz gorzej. Zależało to od urodzaju i sytuacji na rynku oraz od podejmowanych decyzji dotyczących prac rolnych.
W latach dwudziestych mieszkali tu Witold i Felicja z Dmochowskich Jarocińscy z dziećmi. W domu przebywali w różnym czasie krewni. Dwór tętnił życiem. Był miejscem, które szczególnie ożywiało się latem, gdy przyjeżdżali na krótszy bądź dłuższy pobyt krewni i znajomi. Szukali tu odpoczynku, czasu na zabawę i refleksję pośród bujnej przyrody pól i łąk oraz otaczającego siedlisko ogrodu i kwiecia. Było tu wówczas jeszcze ludniej i gwarniej. Szczególnie wiele kolorytu wprowadzała młodzież. Poza synami państwa Jarocińskich gościli bracia cioteczni Boruccy, ktoś ze stryjecznych Jarocińskich, a niekiedy inni goście zaproszeni do tego urokliwego miejsca.
Zatem przybliżmy sobie atmosferę tamtych lat, a szczególnie wakacji. Chłopcy mieli różne charaktery i odmienne potrzeby rozrywki. Jedną z nich było polowanie na kaczki (latem polowanie na sarny, dziki i zające było zabronione), którymi chętnie uzupełniano jadłospis sudraskiego stołu. Jeden z chłopców również chętnie łowił ryby. Udawał się z siatką do tak zwanych bagienek albo do któregoś ze stawów hodowlanych. W ten sposób organizował zaopatrzenie na piątkowy posiłek. Szczególnie atrakcyjne były połowy raków w Skrwie.
Jednak nie to było główną rozrywką ówczesnych mieszkańców i gości w Sudragach. Długie letnie popołudnia i wieczory skłaniały do wspólnego spędzania czasu. Organizowano niekiedy występy wokalne młodzieży. Chłopcy potrafili na głosy zaśpiewać wiele ówczesnych przebojów, jak chociażby pamiętane jeszcze przez niektórych czytelników: "Gdy w ogrodzie botanicznym", "Usta milczą, dusza śpiewa", czy "Tango Milonga". Można je dzisiaj znaleźć na YouTube. Najmłodsi czytelnicy winni sobie uświadomić, że wówczas poza nieczęstymi gramofonami nie było takich odtwarzaczy muzyki jak dzisiaj.
Niecodzienną rozrywką był udział w organizowanym w lipcu kilkudniowym rajdzie konnym. Młodzi wyjeżdżali konno, a ich bagaże - walizki z eleganckimi garniturami i potrzebną odzieżą panów oraz suknie wieczorowe dla pań - wieziono wozem drabiniastym wyścielonym słomą. Odwiedzano kolejne dwory, gdzie miło spędzano wieczory, a po gościnie następnego dnia jechano dalej zabierając do towarzystwa kolejnych uczestników. Na trasie rajdu były poza Sudragami pobliskie dwory: Miłobędzyn, Śniechy, Ligowo, Łukomie. Różne przejażdżki konne stanowiły wówczas częsty sposób kontaktowania się między ludźmi mieszkającymi o kilka bądź kilkanaście kilometrów od siebie.
Latem 1928 roku przyjechała do Sudrag na wakacje studentka romanistyki pani Jadwiga. W ramach gościnnego pobytu miała zajmować się nauczaniem synów państwa Jarocińskich języka francuskiego. Starsi chłopcy zwracali szczególnie uwagę na jej urodę i powaby kobiece. Do dworu przyjechał również młody Władysław Rymkiewicz, późniejszy polski prozaik. Zaczął uwodzić i kokietować młodą Jadwigę. Oczywiście nie podobało się to nastolatkom mieszkającym w dworze. Wkrótce Rymkiewicz wyjechał i po rodzącym się romansie zostało wspomnienie, które dało wątek noweli "Różowe - złote - czarne".
Z pobytem młodej nauczycielki wiąże się jeszcze jedna opowieść. Podobająca się męskiej części towarzystwa dziewczyna zamieszkiwała w pokoju o dużym weneckim oknie położonym na wysokości piętra. Okno miało firanę tylko częściowo je zasłaniającą. Jadwiga była ponoć wyjątkową czyścioszką. Mimo, że w ciągu dnia kąpała się w stawie, wieczorem dokonywała dość dokładnych zabiegów higienicznych. Chłopcy zorientowali się, że wiele można wypatrzeć, wdrapując się na spore drzewo głogu rosnące naprzeciwko wspomnianego okna. Zatem zamiast zbierać się do snu, młodzież (poza zbyt młodymi) szła na spacer, a następnie korzystała z widoków z kolącego i niewygodnego głogu.
Mamy szczęście, że te i inne elementy życia dworu sudraskiego zostały spisane i wydane drukiem. Mogą dzisiaj o nich poczytać i opowiadać nie tylko potomkowie mieszkańców i bywalców dworu.
Didaskalia:
Wioska jest położona w południowo-zachodniej części powiatu sierpeckiego. Można do niej łatwo dojechać z Sierpca przez Żochowo. Na uwagę zasługuje jej nietypowa nazwa, niewystępująca nigdzie więcej. Pochodzi od imienia Sudarg (Sudargas) z języka Prusów. Sudragi pojawiają się w źródłach historycznych już w XIV wieku. Od 1371 roku były własnością Iwona z Radomina herbu Pierzchała, marszałka księcia słupskiego i dobrzyńskiego Kazimierza (Kaźka), wnuka Kazimierza Wielkiego, a następnie Władysława Opolczyka. W XVI wieku wioska należała do gałęzi Gozdawitów wywodzących się z Gozdowa. Przyjęli oni od swojej posiadłości nazwisko Sudrascy, a z czasem zapisywane jako Sudrawscy. Dziedziczyli oni w Sudragach fragmenty posiadłości do początków XIX wieku. Późniejszymi właścicielami byli Chmielewscy i częściowo Rudowscy. W okresie międzywojennym majątek (296 ha) należał do Jarocińskich. Dziedzic Witold Jarociński walczył jako ochotnik w 1920 roku w wojnie z bolszewikami.
Już zapewne pod koniec XIV wieku został tu wybudowany kościół pod wezwaniem św. Walentego, którego fundatorem był prawdopodobnie Iwon z Radomina. Dotrwał on do czasów wojen szwedzkich, kiedy to został zniszczony i ograbiony. Parafia sudraska po zniszczeniach i spadku liczby ludności nie miała własnego proboszcza i była obsługiwana przez duchownych z Ligowa, aż w 1780 roku została włączona jako filia do parafii ligowskiej. W miejsce zniszczonego kościoła wzniesiono nowy również drewniany. Miał trzy barokowe ołtarze. W głównym znajdowała się rzeźba Matki Bożej. W świątyni były organy zbudowane nieodpłatnie w 1864 roku przez ukrywającego się w okolicznych lasach Ernesta Hugona Biernackiego z powstańcami. Ten piękny obiekt spłonął 19 sierpnia 1955 roku, kiedy jeżdżące po wiosce traktory, jak napisano w gablocie, "kołchozujące wioskę" (czyli wprowadzające kolektywizację) zaprószyły ogień. Większa część wsi spłonęła.
W latach 1975-1983 wzniesiono staraniem księży Romana Bralczyka i Krzysztofa Krośnickiego nowy murowany kościół pod wezwaniem św. Maksymiliana Kolbe i powołano parafię. Podczas gruntownego remontu przeprowadzonego w 2008 roku zmieniono kształt okien. W miejsce kwadratowych, zbudowanych z tak zwanych luksferów wykonano podłużne, zakończone półkoliście z kolorowego szkła. Wewnątrz w ołtarzu głównym znajduje się rzeźbiony okazały krucyfiks. Warto wspomnieć nowy obraz Miłosierdzia Bożego ufundowany przez małżonków Grefów z Poznania, jako wotum za uzdrowienie wnuczki Aleksandry. Ojciec fundatora, Czesław Gref przez wiele lat prowadził w Sudragach kuźnię.
Nie zachował się dawny dwór Jarocińskich. W jego miejscu zbudowano szkołę. Otacza ją park, będący pozostałością parku dworskiego. Niewiele się zachowało z dawnej zabudowy drewnianej. Warto zwrócić uwagę na granitową figurę przydrożną z 1928 roku z rzeźbą Matki Boskiej Skępskiej stojącą w pobliżu remizy strażackiej. W tym samym roku utworzono miejscową jednostkę straży.
O Sudragach wiele można przeczytać w książce Jerzego Jarocińskiego "Dawniej niż przed pół wiekiem" (Sierpc 2016). W nastrój miłosnych uniesień sprzed lat wprowadza nas nowela Władysława Rymkiewicza "Różowe - złote - czarne". W niej Jadwiga występuje pod imieniem Monika.