|
Gawędy przy darciu pierza: Cholera i inne zarazy |
|
|
Ruiny kościoła Świętego Krzyża w Sierpcu (2013) |
|
|
Nieistniejąca już karawaka w Piastowie i jej odrys pokazujący inskrypcję. |
|
|
Fragmenty pociętej karawaki z Piastowa w 2009 roku |
|
|
Karawaka w Dąbrówkach w 2012 roku |
|
|
Karawaka w Miłobędzynie w 2023 roku |
|
|
Zawidz "Cholerka" - dawny cmentarz epidemiczny w 2013 roku |
|
|
Lekarz w stroju zabezpieczającym przed zarażeniem się epidemią. Dział Historii Medycyny Muzeum Mikołaja Kopernika we Fromborku |
|
|
Lekarz w stroju zabezpieczającym przed zarażeniem się epidemią według ilustracji z XVII wieku |
|
Zarazy pojawiały się w dziejach wielokrotnie. Epidemie, które niosły śmiertelne żniwo, zawsze budziły wyjątkową grozę wśród ludności. Taką też chorobą była cholera. Strach ogarniał ludzi. Nie radzono sobie z zarazami, nie znano ich źródła, kojarzono z rozprzestrzeniającym się złym, niezdrowym powietrzem. W starych, mających parę wieków suplikacjach (z łaciny: suplicatio - błaganie) jedna z próśb brzmi: Od powietrza, głodu, ognia i wojny wybaw nas Panie. Szeroko rozprzestrzeniające się choroby nazywano również morowym powietrzem.
Wiemy o zarazach, które docierały do Sierpca w ubiegłych stuleciach. Szalejąca w 1483 roku epidemia dżumy określana jako morowe powietrze znana jest nam z przekazów dotyczących sierpeckiego sanktuarium maryjnego. W dziejach Sierpca odnotowano kolejne inwazje rozprzestrzeniających się masowo chorób.
W bliskim nam już czasowo wieku XIX wielokrotnie szalały epidemie. Na początku wieku był to tyfus, a później kilka razy docierała cholera. Rozszerzaniu się chorób pomagało przemieszczanie się ludności. Szczególnie mogły to wzmagać ruchy wojsk. Powracające spod Moskwy wojska napoleońskie wlekły zarazę tyfusu, który dziesiątkował armię, a także atakował ludność cywilną w miejscu stacjonowania żołnierzy. Niekiedy w księgach zmarłych odnotowywano przyczynę zgonu. Tyfus czasami określano jako "petocie".
Cholera znana jest od starożytności, szczególnie w Azji, ale jej ataki epidemiczne w Europie wystąpiły kilkakrotnie w XIX wieku. Po raz pierwszy na naszych ziemiach pojawiła się w 1831 roku przywleczona przez wojska rosyjskie walczące z wojskiem polskim po wybuchu powstania listopadowego.
Gdy pojawiała się epidemia cholery, złe warunki higieniczne oraz niewiedza na temat sposobu jej rozprzestrzeniania się zwiększały zachorowalność i dotykały wszystkich stanów. Ta ciężka choroba zakaźna ma niezwykle gwałtowny przebieg. Od zarażenia się przecinkowcem cholery przenoszonym za pośrednictwem żywności, wody lub osobistego kontaktu, po dwóch, trzech dniach pojawiały się objawy choroby, z którą nie sposób było sobie poradzić. Szukano różnych metod leczenia, przeważnie mało skutecznych. W ciągu kilku godzin następowało odwodnienie organizmu powodujące zgon.
Wyobraźmy sobie, co działo się w Białoskórach w sierpniu 1855 roku. Wieść o tym, że znowu pojawiła się zaraza roznosiła się wśród ludzi budząc niepokój i strach. Dnia 4 sierpnia zmarła siedmioletnia Marianna Kozlakowska, córka Feliksa, liczącego 27 lat służącego z Białoskór i Konstancji z Kleniewskich. Za trzy dni zmarł wspomniany Feliks, a za następne dwa dni kolejne dziecko z tej rodziny, półroczna Franciszka. Pewnie uświadomiono sobie, że dotarła do wioski zaraza. Zakażenia w innych domach już jednak były. Dalsze dni przynoszą jeszcze większą liczbę zgonów, najwięcej było ich w połowie miesiąca. Jeszcze dwie rodziny los doświadczył śmiercią aż trzech osób. 12 sierpnia zmarł czterdziestoletni Franciszek Mokrzk, syn Tomasza i Anny. Za cztery dni jego żona Franciszka z Hojnowskich opłakiwała jeszcze dwóch swoich siedmioletnich synów - Józefa i Walentego. 19 sierpnia o godzinie drugiej po południu zmarł mający kilka dni Franciszek Łupicki. Za godzinę zmarła jego matka Ewa z Nowickich, licząca 36 lat, córka Wojciecha i Małgorzaty z Szymanowskich. W następnej godzinie zmarł tejże Ewy mąż, Tomasz, mający 39 lat, syn Marcina i Antoniny z Brudnickich. Wyobraźmy sobie tragedię pozostałych kilkunastoletnich córek. Dzień po dniu (16 i 17 sierpnia) zmarli małżonkowie Franciszka i Bartłomiej Uzarowiczowie, wyrobnicy ze wsi Źródła w parafii Ligowo, którzy być może w czasie żniw znaleźli zatrudnienie w Białoskórach. Ostatnią osobą, która w tymże roku zmarła w Białoskórach (zgon 6 września) była dziesięcioletnia Marianna Misielska, córka Jana i Agnieszki z Gotlewskich.
Na tym zgonie skończył się wyjątkowo tragiczny miesiąc w dziejach tejże wioski. W tym feralnym dla Białoskór roku zmarły aż 22 osoby, podczas gdy w innych latach w wiosce umierało od 1 do 6 osób. Wiemy, że nie wszyscy zakażeni umierali. Około połowy przeżywało nawet bez należytego leczenia. Pewnie niektórym pomogły na ileś metody ludowej medycyny.
Zwiększona liczba zmarłych tego roku w całej parafii wskazuje, że zaraza nie oszczędziła ludności innych wiosek. Prawdopodobnie nie dotknęło ich to tak tragicznie, jak mieszkańców Białoskór.
Aby chronić się przed grasującymi zarazami, stawiano krzyże o dwóch poprzecznych belkach. Zwane są one krzyżami cholerycznymi albo karawakami. Nazwa pochodzi od miejscowości Caravaca w Hiszpanii, gdzie w XVI wieku pierwszy raz postawiono taki krzyż i wkrótce panująca tam zaraza ustała. Zwyczaj ten rozpowszechnił się w wielu krajach. Dotarł również do Polski.
W krajobrazie okolic Sierpca znajdziemy ich kilka. Stoją w Dąbrówkach, Dobrzenicach Małych, Malanowie Starym, Miłobędzynie, Rekowie, Rzeszotarach-Chwałach, Zglenicach Dużych. Najstarszą z nich jest ta z Miłobędzyna, naprawiana i otaczana szacunkiem przez mieszkańców wioski przetrwała od XIX wieku. Karawaka z Dąbrówek jest trzecią postawioną w tym miejscu. Jej fundatorzy roztropnie umieścili na niej trzy daty (1864, 1974, 2006) informujące o wznoszonych kolejnych krzyżach i w ten sposób utrwalili fragment historii swojej wioski. Często spotykane obecnie karawaki są obiektami nowymi postawionymi w miejsce starych, które strawił czas i chyliły się ku upadkowi. W kilku miejscowościach dawne karawaki zamieniono na zwykłe krzyże jednoramienne. Tak zrobiono przed kilkudziesięciu laty w Gorzewie, w Bledzewie. Najciekawsza karawaka stała do niedawna w Piastowie. Na ramionach i pionowej belce miała wyrzeźbione litery i krzyżyki będące skrótem modlitwy chroniącej przed zarazą. Na dole widniała data 1901. Ten wartościowy zabytek w 2009 roku bezmyślnie zniszczono i postawiono w tym miejscu typową figurkę. Planowane wykonanie kopi tejże karawaki i ustawienie w skansenie może dojdzie do skutku.
Zmarłych na zarazy starano się chować z dala od miasta czy wioski. Zabezpieczano się w ten sposób przed rozprzestrzenianiem choroby. Pogrzeby zazwyczaj organizowano pospiesznie. Stosowne obrzędy religijne odkładano na czas późniejszy. Możemy znaleźć liczne miejsca pochówku, zwane cmentarzami epidemicznymi bądź cholerycznymi.
W Sierpcu zmarłych na cholerę grzebano przy ruinach kościoła Świętego Krzyża. W tradycji rodzinnej przekazano, że podczas epidemii w 1855 roku przy grzebaniu zmarłych na szerzącą się wówczas cholerę pracował Józef Brudziński. Podobno jeszcze w okresie międzywojennym były na tym cmentarzu zarysy mogił, a jedną z nich ktoś się opiekował. Kilkaset metrów od Kurowa na terenie należącym do wioski Lisice-Folwark położony jest cmentarz epidemiczny. Spoczęli na nim zmarli zapewne na cholerę podczas którejś z jej inwazji. Na cmentarzu tym w 2011 roku ustawiono na wykonanym z kamieni postumencie kuty krzyż żelazny. Niegdyś znajdował się on na wieży kościoła przed umieszczeniem tam obecnego.
Na skraju wsi Malanowo Stare na dawnym cmentarzu cholerycznym stoi nowsza karawaka metalowa postawiona w miejsce starej drewnianej. Na południe od Zawidza znajduje się pośród pól niewielki lasek zwany przez ludzi "Cholerką". Tam niegdyś chowano zmarłych na cholerę. Około 200 m od cmentarza parafialnego w Goleszynie był cmentarz choleryczny, obecnie częściowo rozkopany podczas wydobywanie żwiru. Może tam spoczęli zmarli z Białoskór w 1855 roku. Na południu terenu należącego do Dąbrówek jest miejsce zwane "Śmiertelnik", ponoć z racji grzebania tam zmarłych. Podobno zmarłych z Miłobędzyna chowano przy drodze do Sierpca. Wśród pól Dobrzenic Małych pod lasem też miał funkcjonować cmentarz epidemiczny.
Zapewne takich miejsc na terenie powiatu było więcej. Zatarł je przeważnie ubiegający czas i niepamięć. Tam często spoczęli nasi przodkowie bądź krewni, którzy nie mieli szczęścia przeżyć inwazji zarazy.
Didaskalia:
Kolejne epidemie, które docierały do Rzeczypospolitej, doświadczały również mieszkańców Sierpca i okolic. Wielu sierpczan zmarło podczas wielkiej zarazy w 1625 roku i podczas jej powrotu w 1629 roku. Kolejne zarazy atakowały w dobie wojen II połowy XVII wieku i na przełomie wieków XVII i XVIII. Pojawiały się dżuma, czerwonka i tyfus.
Ślady epidemii tyfusu z 1813 roku znajdujemy w aktach parafii Rokicie położonej nad Wisłą nieopodal Płocka. W aktach zgonów wielokrotnie odnotowano jako przyczynę zgonu "petocie". Epidemia nie oszczędziła dziedzica części wsi Kajetana Rokickiego zmarłego 27 stycznia 1813 roku. Dokładniejsza analiza archiwalnych ksiąg metrykalnych pozwala znaleźć przypadki śmierci w krótkich odstępach czasu kilku osób z rodzin nią dotkniętych. Wskazuje to na prawdopodobieństwo zgonu na panującą wówczas zarazę. Przykładowo, zapewne na tyfus zmarli w Stropkowie w parafii jeżewskiej Stanisław Figanowski (zm. 2 IX 1813) i jego żona Magdalena z Zaoborskich (zm. 6 IX 1813).
W aktach znajdujemy ciekawą notatkę dotyczącą Ignacego Nowakowskiego z Mieszczka. Zmarł w sierpniu 1831 roku na cholerę w lazarecie na Powązkach, w obozie pod Warszawą. Służył tam jako furman dziedzicowi Mieszczka, Karolowi Gąsowskiemu, biorącemu udział w powstaniu listopadowym. Owdowiała po nim żona Elżbieta poślubiła później Franciszka Szczypiorskiego z Wymyślina. Zapewne ofiarami cholery byli Jan Gąsior, jego żona Ewa z Sołków (Wsołków) i ich syn Marian zmarli 5 sierpnia 1831 roku w Rościszewie.
Podczas kolejnej inwazji cholery zmarł lekarz Wojciech Chrzanowski (ur. 23 IV 1803 - zm. 4 V 1848), syna Michała i Marianny z Krasuskich. Wojciech po ukończeniu Uniwersytetu Warszawskiego pracował jako lekarz wojskowy. Brał udział w powstaniu listopadowym. Następnie był lekarzem miasta Sierpca, Żuromina, Kuczborka i Bieżunia. W 1848 roku zmarł w Sierpcu na cholerę. Na jego mogile stoi najstarszy zachowany nagrobek na cmentarzu parafialnym w Sierpcu. Cztery lata później ta choroba miała dopaść wieloletniego (od 1817 roku) burmistrza Sierpca Walentego Kelcha (ur. ok. 1786 - zm. 31 VIII 1852). Być może również zmarła po dwóch tygodniach jego żona Marianna z Kurowskich (ur. ok. 1793 - zm. 13 IX 1852) była również ofiarą tej choroby.
Ostatnia epidemia cholery wystąpiła w 1894 roku. W wieku XX już cholera tak intensywnie nie wróciła. Pojawiały się jednak inne choroby powodujące liczne zachorowania i zgony. Do takich należała grasująca na początku XX wieku grypa "hiszpanka".