|
Cieśla na niemieckiej ilustracji z XVI wieku |
|
|
Gniazda i siedziby wybranych rodzin herbu Cholewa w pobliżu Sierpca. Opracował Paweł Bogdan Gąsiorowski |
|
|
Pieczęć do laku z herbem Cholewa. Fot. Internet (Allegro) |
|
|
Fragment legendy z "Gniazda cnoty" Bartosza Paprockiego z 1578 roku. "Spróbujcie poczytać... " |
|
|
Tablica upamiętniająca Błażeja Tłuchowskiego i jego trzy żony w kościele św. Jana w Płocku |
|
|
Herby samorządowe wywodzące się z herbu Cholewa. Opracował Paweł Bogdan Gąsiorowski |
|
Północno-wschodni odcinek granicy w czasach pierwszych Piastów był dość specyficzny. Na północ od Mazowsza żyli Prusowie, a na północny wschód Jaćwingowie. Były to plemiona bałtyjskie (spokrewnione z Litwinami i Łotyszami) wciąż wyznające swoją wiarę pogańską. Od ziem polskich oddzielał ich pas puszcz i lasów. Granica wówczas nie była wyraźną linią, a szersze bądź węższe pogranicze było prawie niezamieszkane.
Nie zawsze tam jednak panował spokój, nieraz dochodziło do zbrojnych starć. Nasi władcy myśleli o przyłączeniu jakichś terenów. Sąsiedzi dokonywali wypadów na Mazowsze i inne pobliskie ziemie często w celach rabunkowych.
Nasza opowieść dotyczy jednej z wypraw Bolesława Szczodrego (Śmiałego). Wyruszył on w kierunku uciążliwych Jaćwingów. Jechał przez puszczę. Konie zapadały się w częstych tam bagnach. Do dzisiaj możemy je w tej okolicy podziwiać, chociażby nad Narwią i Biebrzą. Przed wiekami były to obszary bardziej dzikie i niedostępne.
Tymczasem na bagiennym i odludnym terenie pracował cieśla zwany Cholewą. Przygotowywał sobie drewno na domek, który chciał wybudować w miejscu ukrytym od wrogów. Dostrzegłszy polskie wojsko męczące się przeprawianiem przez zabagniony obszar, przeprowadził je znanymi sobie ścieżkami. Okazało się, że po wyjściu z podmokłego lasu wkrótce spotkano przemieszczający się tam oddział Jaćwingów.
Doszło do bitwy. W potyczce tej brał udział dzielny Cholewa walcząc klamrami, jakich to cieśle zwykli używać podczas swoich prac. Podczas walki został zagrożony król, zaatakowany przez nacierającego Jaćwinga. Cieśla doskoczył z pomocą i swoimi klamrami pokonał wroga i w ten sposób ocalił króla, a pozyskawszy miecz rzucił się w wir bitewny. Wykazał się odwagą i walecznością. Bitwa została wygrana.
Po zwycięstwie król, zresztą wyraźnie zachęcany przez swoich wojów, dał dzielnemu Cholewie spory kawał lasu, a na jego herbie Cholewą nazwanym kazał umieścić dwie klamry ciesielskie i miecz odtłuczony, jako znak bitewnych poczynań.
Wielu było dzielnych rycerzy wśród rodu Cholewitów. Ongiś pamiętano Jana Babeckiego z Babca Piasecznego wówczas zwanego Babcem Kręcireje, tak określanego od przezwiska Janowego ojca. Tenże Jan zasłynął podczas wojen z Turkami, jak to napisał nasz heraldyk: "Bo tureckie zawoje zeznać by musiały, bo od szable Janowej z głowami spadały."
Didaskalia:
Takie opowieści wyczytamy u Bartosza Paprockiego ("Gniazdo cnoty", s. 400-401). Pamięć o walkach na północnych rubieżach Mazowsza zapewne trwała długo i znalazła swój oddźwięk w opowieściach, szczególnie rycerskich, heraldycznych. Przez wieki na pograniczu mazowiecko-pruskim musiało dojść do wielu bitew i mniejszych potyczek. Poznanej legendy nie sposób jednak skojarzyć z konkretnym wydarzeniem znanym ze źródeł pisanych.
Gdy sięgniemy jedno pokolenie wstecz od naszej opowieści, dowiadujemy się z kroniki Anonima zwanego Gallem, jak Kazimierz Odnowiciel, ojciec Bolesława Szczodrego (Śmiałego), wynagrodził prostego, aczkolwiek dzielnego, żołnierza. Było to w czasie decydującej bitwy Kazimierza z Miecławem rządzącym Mazowszem. Bitwa zwycięska dla księcia polskiego rozegrała się w 1047 roku. Niestety, nie znamy jej miejsca (Gall znał - szkoda, że nie zapisał). Panowanie Miecława na Mazowszu się skończyło. Wróćmy do dzielnego żołnierza. Uratował on zagrożonego w czasie walki księcia Kazimierza. Gall pisze: "pewien wszakże prosty żołnierz, choć nie ze szlachetnego rodu, szlachetnie pospieszył mu z pomocą, gdy już miał zginąć". Tenże żołnierz za to został przez księcia uhonorowany i do rycerskiego stanu wyniesiony. Jest to najstarszy zapis źródłowy mówiący o wyniesieniu w poczet rycerstwa prostego woja.
Zatem na tym tle możemy w legendzie o początkach Cholewitów widzieć owe źdźbło prawdy. Do grona rycerzy trafiali urodzeni w rodzinach rycerskich, a poza tym dzielni i sprawni ludzie. Tacy byli potrzebni władcy w jego wojsku. Takim mógł być legendarny cieśla Cholewa nagrodzony przez Bolesława Szczodrego. Kształt opowieści o nim jest efektem przekazu ustnego niesionego przez pokolenia, a zapisanego dopiero po pięciu wiekach w wierszowanej formie przez Bartosza Paprockiego.
Nie zachowały się średniowieczne pieczęcie z wizerunkiem herbu Cholewa. Pierwsza wzmianka o herbie pojawia się w 1408 roku.
Do heraldycznego rodu Cholewów należało około 50 rodzin. Spotykamy je najliczniej na Mazowszu, w Ziemi Dobrzyńskiej i w Wielkopolsce. Wśród nich z bliższych i nieco dalszych okolic Sierpca wywodzili się: Babeccy, Czermińscy, Dobrosielscy, Kurowscy, Kwasiborscy, Malanowscy, Pęszyńscy, Tłuchowscy, Ubyszowie, Umińscy, Zakroccy. Byli również Paproccy herbu Cholewa. Ale to inna rodzina niż ta, z której pochodził nasz heraldyk Bartosz, wszak należał on do rodu Jastrzębców.
Wśród dobroczyńców zabytkowego kościoła parafialnego w Łęgu byli Ubyszowie. Znajduje się tam epitafium z początku XVII wieku z wyrzeźbionym herbem Cholewa. Poświęcone jest ono Krzysztofowi Ubyszowi, dziedzicowi Mogilnicy-Ubysz (dzisiaj Mogielnica).
Wspomniani Tłuchowscy w XIX wieku byli dziedzicami Bledzewa. Brali udział w powstaniach narodowych. Kilku doświadczyło represji carskich, w tym zsyłek na Syberię, skąd już przeważnie nie wracali.
Do motywu z herbu Cholewa sięgnięto w nowoutworzonym w 2009 roku herbie gminy Tłuchowo. Umieszczono na jego tarczy między innymi klamry używane niegdyś przez drwali nawiązując do dawnych dziedziców wioski - Tłuchowskich. Do herbu Cholewa sięga się w herbach innych miejscowości.