|
Od Rościszewa do Kryłowa jest prostej linii ponad 400 kilometrów. |
|
|
Wstęp do kroniki reformatów w Kryłowie. (Marek Kołcon, Henryk Żurawski, "Historia klasztoru OO. Reformatów w Kryłowie") |
|
|
Okładka publikacji poświęconej kryłowskim reformatom z figurą świętego Jana Nepomucena |
|
|
Rzeźbione figury Józefy Genowefy ze Zboińskich Jeżewskiej i jej synów przedstawiające witających przybyłych latem 1827 roku Franciszka Ksawerego Zboińskiego i Fryderyka Chopina |
|
|
Kościół parafialny w Rościszewie |
|
|
Epitafium Józefy Genowefy ze Zboińskich Jeżewskiej w przedsionku rościszewskiego kościoła |
|
Każdy wie, że rzeka Bug płynie dość daleko od naszych zachodnich peryferii Mazowsza. I nie chodzi nam o tę część rzeki, gdzie już w okolicach Serocka między Warszawą i Pułtuskiem łączy się ona z Narwią i wkrótce wraz z nią wpada do Wisły. Przenieśmy się dalej, nad jej środkowy bieg będący dzisiaj linią graniczną Polski i Ukrainy. W czasach Rzeczypospolitej królewskiej była w środku kraju. Obszar ten to Ziemia Bełska o długiej i ciekawej historii, która w czasach jeszcze dawniejszych niż nasza opowieść należała przez kilkadziesiąt lat do książąt mazowieckich. Odwiedzimy położony tam Kryłów, ongiś urocze miasteczko, a dzisiaj pograniczna nadbużańska wioska. Cóż nas do tego skłania?
Okazuje się, że w II połowie XVIII wieku Kryłów był własnością Jeżewskich, znanych nam dziedziców dóbr rościszewskich. Dobra kryłowskie, obejmujące miasteczko i kilka okolicznych wiosek położonych po obu stronach rzeki Bug, nabył w 1753 roku Józef Jeżewski. Był on wówczas stolnikiem płockim i podpułkownikiem regimentu konnego. Posiadał duże dobra rościszewskie, częściowo objęte wraz z żoną Katarzyną z Rościszewskich, której był piątym mężem, a następnie stopniowo powiększane.
Kryłów i okolice stały się bliskie Józefowi. Dobra kryłowskie, poza miasteczkiem, obejmowały kilka wiosek. Te leżące na prawym brzegu rzeki należą dzisiaj do Ukrainy. Józef przyczynił się do rozwoju miasteczka. W miejsce starego, zniszczonego zbudował nowy kościół parafialny. Ufundował klasztor reformatów. Dbał również o społeczność unicką, a jego syn Benedykt wspomógł budowę cerkwi świętego Dymitra. Józef nie mógł mieszkać w Kryłowie w dawnym usytuowanym na wyspie zamku z XVI wieku, który był w złym stanie. Zamieszkał w drewnianym domku z lepionym kominem, z dachem w połowie poszytym słomą, ulokowanym naprzeciw wyspy. Zamku nie odbudował ani on, ani jego późniejsi właściciele. Stopniowo popadał w ruinę. Niestety, Józef niezbyt długo cieszył się Kryłowem. Zmarł w 1756 roku i został pochowany w kryłowskim kościele parafialnym, pod wielkim ołtarzem.
Jego syn Benedykt Józef kontynuował gospodarowanie posiadłościami kryłowskimi. Mamy poświadczone w archiwaliach jego pobyty w odległych dobrach. Są też dokumenty wystawiane w Rościszewie dla Kryłowa. Określał się niekiedy (podobnie jak ojciec) jako "Benedykt na Jeżewie, Rościszewie y Kryłowie Jeżewski". Benedykt był od 1764 roku generałem wojsk koronnych.
Jego żona, Józefa Genowefa, którą wkrótce bliżej przedstawimy, również bywała w Kryłowie. Odnotowano, że podczas pobytów w tych odległych stronach, mieszkała w dworze, w należącej do tych dóbr wiosce Wołczek, po drugiej stronie Bugu (dzisiaj Ukraina).
Mimo sporej odległości (grubo ponad 400 km) między Rościszewem a Kryłowem, właściciele odwiedzali nadbużańskie włości. Zapewne prowadzili również korespondencję z jakimś zarządcą dóbr, może także z klasztorem reformatów, którego byli dobrodziejami. O wieściach z tamtych okolic pewnie opowiadali krewnym w Rościszewie i zapewne znajomym z sąsiednich majątków.
Jeżewscy dbali o swoje posiadłości rościszewskie i ich mieszkańców. Wiemy, że Józef wystarał się nawet o prawa miejskie dla Rościszewa, aczkolwiek miasta założyć się nie udało. Jego syn Benedykt ufundował nowy kościół parafialny, wybudowany w miejscu starego, wzniesionego jeszcze w średniowieczu przez Rościszewskich, który już popadał w ruinę. Z tych czasów pochodzi także dwór, który możemy dzisiaj podziwiać.
Żona Benedykta, Józefa Genowefa ze Zboińskich, była również niepospolitą osobą. W ciągu swojego długiego życia wiele zdziałała, była uczestniczką i obserwatorką licznych wydarzeń. Większość życia spędziła w Rościszewie (72 lata), przez 42 lata jako żona dziedzica rozległych dóbr, a następnie jako wdowa i matrona żyjąca u boku synów, zapewne otoczona wielkim szacunkiem i atencją bliskich.
W rościszewskim dworze wiele się działo. Kwitło życie towarzyskie. Jeżewscy byli skoligaceni z wieloma rodzinami, których przedstawiciele byli aktywni na wielu polach i pełnili różne funkcje oraz sprawowali eksponowane urzędy. Interesowano się wydarzeniami dotyczącymi kraju i jego uwikłań politycznych, które na przełomie XVIII i XIX wieku były szczególnie skomplikowane.
Ciekawym przykładem życia towarzyskiego i zarazem rodzinnego była wizyta Franciszka Ksawerego Zboińskiego. Latem 1827 roku odwiedził on swoją sędziwą babcię Józefę, generałową Jeżewską. Towarzyszył mu niezwykle zdolny nastolatek Fryderyk Chopin. Wydarzenie to zapewne wspominano przez wiele lat, zwłaszcza wówczas, gdy dochodziły wieści o jego karierze.
Najbardziej zaskakującym wydarzeniem z życia coraz starszej generałowej wydaje się wystąpienie jej w 1834 roku w roli chrzestnej dla swojego praprawnuka Artura Józefa Gabriela Sumińskiego, który przyszedł na świat 19 lipca w Zbójnie (wówczas w obwodzie lipnowskim, dzisiaj w powiecie golubsko-dobrzyńskim). Wybierając na chrzestną matkę tak leciwą i wyjątkowo nobliwą osobę, łatwiej było familiantom przybyć z niemowlęciem na chrzciny do dóbr rościszewskich, aniżeli forsować seniorkę podróżą do Zbójna. Zastanawiamy się, czym kierowano się przy takim wyborze. Nie chodziło przecież o otoczenie opieką dziecka ani też o sprawy materialne. Najprawdopodobniej najistotniejsze tu było zakodowanie na zawsze u urodzonego po upadku powstania listopadowego dziecka związków z dawną jeszcze przedrozbiorową Rzeczpospolitą, o której pamięć stawała się coraz bardziej odległą, a zatem i ulotną. O życiu, działalności patriotycznej i karierze wspomnianego chłopca, późniejszego hrabiego Artura Sumińskiego, można wiele mówić.
Dwa lata po chrzcinach Józefa Jeżewska zmarła. Po jej śmierci zaczęły się dziać wydarzenia wręcz niesamowite. Została pochowana na cmentarzu przykościelnym. Ksiądz proboszcz miał sen nakazujący mu, aby zmarłą ekshumować i pochować pod progiem kościoła. Ksiądz nie chciał jednak kierować się snem. Wkrótce sen się powtórzył. Wówczas starą dziedziczkę ekshumowano, trumnę pogrzebano w wyznaczonym we śnie miejscu. Do dzisiaj wchodzący do kościoła depczą po jej niewidocznej mogile.
Poniekąd skończyła się w tym momencie pewna epoka w dziejach dworu rościszewskiego, której symbolem była generałowa. W ścianie kościelnego przedsionka znajduje się marmurowa tablica informująca o pogrzebanej tam zacnej zmarłej. Kto jednak chciałby spojrzeć na oblicze tejże matrony, może obejrzeć jej rzeźbiony wizerunek usytuowany przed rościszewskim dworem, stanowiącym obecnie siedzibę Urzędu Gminy.
Resztę może dopowiedzieć wyobraźnia.
Didaskalia:
Odległa Ziemia Bełska ma związki z Mazowszem już od XIV wieku. W 1388 roku została nadana przez króla Władysława Jagiełłę księciu mazowieckiemu Siemowitowi IV. Osiedlali się tam rycerze pochodzący z Mazowsza kupując dobra, albo w wyniku nadań książęcych. W 1462 została włączona do Polski jako województwo bełskie. Później znajdujemy przypadki przepływu rodzin szlacheckich również w drugą stronę. Przykładowo, dziedzice Sierpca, Piwowie herbu Prawdzic, pochodzili z Opolska/Opulska, położonego kilka kilometrów na zachód od Sokala (dzisiaj Opilsko/Опільсько na Ukrainie).
W XVIII wieku mamy interesujący epizod posiadania Kryłowa przez Jeżewskich. Minęło już sporo czasu. Wieści znad Bugu od dawna nie docierają do Rościszewa i nie są tematem długich rozmów w rościszewskim dworze, który pięknie odrestaurowany służy Urzędowi Gminy i społeczności lokalnej. Pamięć o dawnych powiązaniach z odległym Kryłowem przez ponad dwa wieki zanikła. Mogliśmy o tym "pogawędzić" dzięki Henrykowi Żurawskiemu, miłośnikowi Kryłowa, oraz lekturze jego cennych publikacji ("Historia klasztoru OO. Reformatów w Kryłowie", "Akta miasta Kryłowa 1616-1807", "Cmentarze Kryłowa i okolic").
Zatem przybliżmy najważniejsze informacje o Kryłowie. Prawa miejskie otrzymał około 1497 roku. Jako miasto jest wymieniany w 1523 roku. Po powstaniu styczniowym utracił prawa miejskie. W 1860 liczył 116 domów i 1216 mieszkańców (pod koniec XIX wieku już 2000 mieszkańców), z czego 588 stanowili Żydzi. Polska ludność była wyznania rzymskokatolickiego, natomiast ruska (późniejsza ukraińska) unicka w 1875 roku została zmuszona przez władze rosyjskie do przejścia na prawosławie. W 1870 Kryłów stracił prawa miejskie. Obecnie po zniszczeniach, migracjach i eksterminacji ludności żydowskiej w czasie II wojny światowej liczy jedynie niespełna 300 mieszkańców.
Przez wieki zmieniali się właściciele dóbr kryłowskich. W 1753 roku od Prażmowskich kupił je Józef Jeżewski. Po jego śmierci były własnością jego syna Benedykta Józefa.
W wyniku rozbiorów mieszkańcy Rzeczypospolitej stawali się poddanymi zaborców. Wyjątkowa sytuacja spotkała Jeżewskich. Po III rozbiorze (1795) ich dobra znalazły się w trzech różnych państwach. Rościszewo z okolicą trafiło w granice Prus, Kryłów z wioskami na lewym brzegu Bugu znalazły się w Austrii, a wioski położone na prawym brzegu rzeki w Rosji. W końcu XVIII wieku zostały sprzedane prawobrzeżne wioski. W 1801 roku Kryłów z okolicznymi wsiami kupili Chrzanowscy. Jeżewskim zostały dobra rościszewskie, do 1807 roku będące w granicach Prus, następnie w Księstwie Warszawskim, a od 1815 roku w Królestwie Polskim (Kongresówce). Tak w skrócie wyglądały polityczne losy posiadłości Jeżewskich.
Okres władania Kryłowem przez Jeżewskich był szczególnie owocny dla miasteczka. Po blisko półwiecznym jego posiadaniu pozostawili wzniesione nowe obiekty sakralne. Szkoda, że do naszych czasów prawie nic z nich nie zostało. W miejsce kościoła zbudowanego przez Jeżewskich wzniesiono nowy. Klasztor konwentu reformatów zlikwidowany decyzją władz austriackich popadał w ruinę i został rozebrany. Mamy jedynie fragmenty murów klasztornych, rokokową figurę świętego Jana Nepomucena oraz pamięć utrwaloną w źródłach archiwalnych. Pochodząca z czasów władania Kryłowem przez Jeżewskich drewniana cerkiew św. Dymitra została na początku XX wieku przeniesiona na wschód i służy wiernym prawosławnym w Nowowołyńsku (dzisiaj Ukraina).
Józef Jeżewski herbu Jastrzębiec (zm. 1756) pochodził z rodziny, której gniazdem było Jeżewo. 18 lipca 1728 roku poślubił w Rościszewie spadkobierczynię części dóbr rościszewskich, Katarzynę z domu Rościszewską herbu Junosza (ur. 11 XI 1692 - zm. 26 VII 1760), która była już wdową po czterech mężach. Zgromadziwszy w swym ręku inne części Rościszewa (i kilka okolicznych wiosek) zadbał o jego rozwój. Wystarał się nawet u króla Augusta III o prawa miejskie dla Rościszewa, aczkolwiek miasta założyć się nie udało. Wcześniej był podczaszym zawkrzeńskim, a następnie stolnikiem płockim. W 1753 roku został pułkownikiem regimentu konnego. Po nabyciu w tymże roku Kryłowa zajął się podupadłym miasteczkiem, zaczynając od fundacji klasztoru reformatów. Wkrótce w 1756 roku zmarł. Spoczął w kościele parafialnym, w grobie pod wielkim ołtarzem.
Jego syn Benedykt Józef był kapitanem, a następnie generałem wojsk koronnych. Jako dziedzic Rościszewa i rozległych dóbr był fundatorem nowego kościoła parafialnego wybudowanego w miejsce starego, wzniesionego jeszcze w średniowieczu przez Rościszewskich, który już popadał w ruinę. Żoną jego była poślubiona 12 września 1764 roku w Woli (w Ziemi Dobrzyńskiej) Józefa Genowefa, córka Ignacego Zboińskiego, kasztelana dobrzyńskiego. Nazwisko Zboińskich herbu Ogończyk pochodzi od ich gniazda rodzinnego Zbójna.
Benedykt Józef przez pół wieku był dziedzicem dóbr rościszewskich. Zmarł 24 listopada 1806 roku w Rościszewie. Z symbolem tradycji patriotycznych nawiązującym do dawnej przeszłości mogła się kojarzyć postać Józefy Genowefy, wdowy po generale, otoczonej wyjątkową atencją i szacunkiem. Zmarła ona 15 lipca 1836 roku dożywając lat 99 (jak podano w akcie zgonu), czy tylko 90 (jak napisano na tablicy). Została pochowana na cmentarzu przykościelnym. Jednakowoż wydarzyły się okoliczności nietypowe. Ksiądz proboszcz Sabin Dobrski miał sen nakazujący mu, aby zmarłą ekshumować i pochować pod progiem kościoła. Gdy sen powtórzył się, przeniesiono starą dziedziczkę w wyznaczone miejsce. Upamiętnia ją umieszczone w kruchcie kościoła epitafium. Jego treść warto uważnie przeczytać: Wzorowo pełnić obowiązki Córki i Małżonki starannie w bojaźni Boga chować potomstwo kształcąc je do posług krajowych; z szczerą troskliwością zajmować się ulepszeniem stanu włościan; w skromném ukryciu wspierać radą i uczynkiem nieszczęśliwych; czułém sercem cieszyć strapionych; życie strawić dopełnieniu powinności wiary i cnoty; tak czyniły Matrony Polskie, tak żyła IÓZEFA GENOWEFA u: 1746 r: Córka IGNACEGO ZBOIŃSKIEGO Kasztel: Dobrzyń: i HELENY DZIEWANOWSKIEJ Kasztel: Płock: Wdowa po BENEDYKCIE JEŻEWSKIM Generale Wojsk Saskich z: 1836 r: ktorej nieodżałowanéj pamięci poświęciła głaz ten ku nauce następców osierociała Córka KATARZYNA DZIEŁOWSKA.
Nośnikami pamięci o czasach dawnej Rzeczypospolitej, o Benedykcie i Józefie Genowefie byli ich liczni potomkowie. Wśród krewniaków szczególnym łącznikiem z przeszłością, w tym patriotyczną, niewątpliwie był wyżej wymieniony chrześniak generałowej, Artur Józef Gabriel Sumiński, uczestnik powstania styczniowego. Od króla saskiego otrzymał on tytuł hrabiowski. Zmarł w 1886 roku. Jego żona Julia z Piwnickich zmarła w 1923 roku.