|
Kościół w Łęgu od strony południowo-wschodniej w połowie XIX wieku wg albumu Kazimierza Stronczyńskiego |
|
|
Łęg – fasada kościoła z tajemniczą płaskorzeźbą twarzy i tablica poświęcona Krzysztofowi Ubyszowi |
|
|
Akt małżeństwa Andrzeja i Jadwigi, ich wyimaginowany portret oraz uproszczona tablica genealogiczna ich najbliższej rodziny. |
|
Trzysta pięćdziesiąt lat temu w pobliskiej parafii Łęg było wyjątkowo uroczyste wesele. W wiosce stoi stary liczący sześć wieków kościół pod wezwaniem świętej Katarzyny. Zbudowany z cegły, wyróżniający się nawet dzisiaj wysokością, okazałą bryłą i kunsztem budowy. Gdy staniemy przed monumentalną fasadą, przed głównym wejściem do kościoła, możemy zobaczyć ciekawostkę. U góry na wysokości około siedmiu metrów, pośród czerwonych cegieł, umieszczona jest niewielka biała kamienna płaskorzeźba przedstawiająca czyjąś twarz. Tradycja głosi, że tak upamiętniono jednego z budowniczych kościoła, który spadł z rusztowania i poniósł śmierć.
Przed wiekami wokół stały drewniane, kryte słomą chałupiny. Były też w okolicznych wioskach niewielkie dworki drobnej szlachty, także drewniane, chociaż solidniejsze i gustowniejsze od chłopskich chałup. W wioskach będących własnością bogatszych szlachciców siedziby pańskie, jakkolwiek przeważnie też drewniane, były jednak okazalsze, co świadczyło o zamożności dziedziców. W takich miejscach wiedli życie bohaterowie naszej opowieści: Jadwiga Ubyszówna i Andrzej Kadłubowski. To ich małżeństwo 25 lutego 1675 roku zostało pobłogosławione we wspomnianym łęskim kościele. Był to poniedziałek. Może to dziwić, ale wówczas zawierano małżeństwa w różne dni tygodnia. Następnego dnia były ostatki, a potem już środa popielcowa.
Nim doszło do zawarcia małżeństwa, musiały odbyć się różne zwyczajowe postępowania i przygotowania. Zaczynało się od swatania. Swatem mógł być ktoś szanowany i potrafiący się ładnie wysławiać. Udawał się do domu panny, która była wybranką. Bywało różnie, nawet tak, że młodzi zupełnie nie znali się wcześniej, a swatanie sprowadzało się do swego rodzaju umowy między dwiema rodzinami. Jak było w naszym wypadku? Jadwiga i Andrzej zapewne na ileś się znali. Przecież pochodzili z tej samej parafii. Podczas mszy w kościele zasiadali na przeznaczonych dla nich ławach w pobliżu ołtarza, wszak należeli do rodzin bogatszej szlachty. Może w takiej scenerii Andrzej upatrzył sobie urodziwą Jadwigę. Może i dla niej dość bliska obecność Andrzeja nie była obojętna. Niestety, nie wiemy w jakim wieku byli wybrankowie. Możemy przepuszczać, że dość młodzi. Nie wiemy, kto wysłał swata z dworu Kadłubowskich w Psarach do Ubyszów z Mogilnicy. Pewnie zlecił to ojciec Andrzeja - Adam. Kto był tym swatem, też nie potrafimy powiedzieć. Możemy jedynie przypuszczać, że mógł to być któryś z wymienionych w dokumencie trzech świadków - Stanisław Ubysz z Cetnina (obecnego Cetlina), Mikołaj Zakrzewski (miecznik) i Grzegorz Brzechowski. Stosowne rozmowy i ustalenia rodzinne zapewne odbyły się w końcu 1674 roku. Ustalono termin ślubu i wesela na koniec karnawału.
Rola swata jeszcze się nie kończyła. Był w orszaku pana młodego wraz z drużbami, czyli bezżennymi przyjaciółmi pana młodego. To on wodził rej na weselu. Po ślubie z kościoła łęskiego goście pojechali do Mogilnicy. Termin ślubu i srogość ówczesnych zim podpowiada, że jechano saniami. Drużbowie jechali konno. Wyglądało to jak ogromny kulig. W dworze zapełnionym gośćmi podawano mnóstwo jadła i napitku. Gwar niekiedy wyciszano, gdy chciał wygłosić orację swat albo któryś z zacnych gości. Wesołości dodawała kapela. Skłaniało to do tańca, zwłaszcza młodszych weselników. Może wówczas wśród rozbawionej młodzieży zatliły się nowe afekty czy namiętności. Może wkrótce ktoś wystąpi w roli swata? Do tańca włączali się leciwsi goście. Na ówczesnych weselach śpiewano stosowne pieśni, było ich wiele. Niektóre były poważniejsze, ale przeważały radosne, czy wręcz rubaszne. Szkoda, że ten zwyczaj zupełnie zaginął. Bawiono się do później nocy. Przygotowano miejsca do drzemki dla tych, którym kondycja nie pozwalała na całonocną zabawę.
Rano, zapewne po obfitym śniadaniu, goście zasiadając w saniach, pojechali wesoło, może z przygrywaniem muzykantów do dworu Kadłubowskich w Psarach. Rodzina pana młodego też chciała się jak najlepiej pokazać gościom. Tu znowu trwała uczta połączona z tańcami i śpiewami. Może były też pieśni nawiązujące do nocy poślubnej? Trudno powiedzieć, jakie jeszcze atrakcje przygotowano.
Po południu goście wycieńczeni zabawą i ucztowaniem zaczęli się rozjeżdżać. Przeważnie byli z niezbyt odległych wiosek. Najwytrwalsi bawili się do późna, do północy. W tym momencie kończyły się ostatki. Zaczynał się wielki post, o wiele surowszy niż obecnie.
Didaskalia:
W najstarszych aktach parafii Łęg w Ziemi Płockiej znajdujemy akt małżeństwa Andrzeja Kadłubowskiego i Jadwigi Ubyszówny. Ślub zawarli 25 lutego 1675 roku. Właśnie mija 350 lat od tego wydarzenia. Znaleziony przed laty w Archiwum Diecezjalnym ten cenny dla mnie akt przyczynił się do wnikliwszego pochylenia się nad parą zaślubionych, ich środowiskiem rodzinnym, a także przypuszczalnym przebiegiem uroczystości. Moimi badaniami i przemyśleniami dzieję się w tym tekście.
Gniazdem rodu Kadłubowskich herbu Belina było Kadłubowo (parafia Daniszewo), położone w Ziemi Wyszogrodzkiej. W źródłach historycznych występują już w XVI wieku. Na przełomie XVI/XVII wieku spotykamy Bartłomieja. Znamy jego trzech synów: Adama, Stanisława i Jana. Adam w latach 1622-1652 był dziedzicem części wsi Psary w parafii Łęg. Wszedł również w posiadanie Piastowa, które po bezdzietnym bracie Feliksie Goślickim odziedziczyła jego żona Dorota z Goślickich, córka Jana i Katarzyny z Kretkowskich. Adam miał czterech synów: Andrzeja, Pawła, Damiana i Wacława oraz córkę Katarzynę, żonę Michała Mostowskiego. Tej Katarzyny matką była Dorota z Goślickich, natomiast jej bracia mogli być synami pierwszej, bliżej nieznanej żony Adama.
Andrzej z rodzeństwem odziedziczył po ojcu dobra w Psarach, w Piastowie i części w Bledzewie. W 1681 roku dobra piastowskie zostały sprzedane Janowi Rogozińskiemu. Psary pozostały w rękach potomków Andrzeja.
Ubyszowie mają ciekawy rodowód. Ich nazwisko należy do wyjątkowych na Mazowszu Płockim, gdyż nie powstało od nazwy miejscowości - gniazda rodziny. Nazwisko Ubyszów powstało od imienia. Tak nazwano potomków Ubysława. Ów przodek rodziny - Ubysław (w uproszczeniu Ubysz) herbu Cholewa był w XV wieku dziedzicem Mogilnicy (Mogielnicy) położnej w parafii Łęg (obecnie w parafii Słupia). Ukształtowały się trzy gałęzie tej rodziny - z Mogilnicy, z Dębska i z Tłubic.
Przybliżmy trochę gałąź mogilnicką. Przez kilkadziesiąt lat na przełomie XVI i XVII wieku dziedzicem Mogilnicy był Krzysztof, prawnuk wspomnianego Ubysława. Był on dobrodziejem kościoła łęskiego. W jego wnętrzu znajduje się tablica z herbem Cholewa i łacińską inskrypcją. Oto jej treść w przekładzie Lecha Łbika: Bogu Najlepszemu Największemu / szlachetny Krzysztof Ubysz z Mogilnicy / żyjąc / w imieniu swoim i swych / potomków / kazał [tę tablicę] wykonać / a ponadto / czynsz i roczny dochód / wikariuszy kościoła / tego / poprzez zakup gruntu we wsi Prusy / pomnożył / wędrowcze czytelniku zatrzymaj swój krok / i / módl się do Boga / Roku Pańskiego 1626 dnia / 8 miesiąca / maja.
Pośród czterech synów Krzysztofa był Wojciech. Ten pozostawił czterech synów i dwie córki. Byli to: Andrzej, Jan - proboszcz i sekretarz królewski oraz rotmistrzowie Marcin i Hieronim. Andrzej był dziedzicem w Psarach, za żonę miał Apolonię z Rykowskich. Mieli trzech synów: księdza Jana, Wojciecha i Andrzeja oraz córki: Jadwigę (którą już poznaliśmy), Agnieszkę, żonę Władysława Sielskiego, i Katarzynę, żonę Karola Miszewskiego.
W rodzinie Ubyszów było kilku księży. Andrzej jako wdowiec po Apolonii i ojciec już dorosłych dzieci postanowił wstąpić do stanu duchownego. W latach osiemdziesiątych XVII wieku został wyświęcony na księdza. Podobnie jak brat, był sekretarzem Jego Królewskiej Mości. Poza Mogilnicą posiadał inne dobra, między innymi w Gutowie-Orlu, Gołocinie, Wilkęsach i Kowalewie. Andrzej zmarł w latach 1694-1696.
Mogilnica była rozległą, szeroko rozrzuconą wioską. Było to kilka osad określanych dodatkowymi nazwami. Losy poszczególnych części były odmienne. Niektóre zanikały i nawet się wyludniały. Część Mogilnicy należąca przez siedem pokoleń do Ubyszów nazywana była Mogilnica-Ubysze. Dzisiaj jest to wieś Mogielnica należąca do gminy Drobin.
Znamy czworo dzieci Andrzeja Kadłubowskiego i Jadwigi Ubyszówny. Synowie dziedziczyli dobra w Psarach. Wojciech miał za żonę Ludwikę z Jaroszewskich. Jakub pełniący urząd podskarbiego rzeczyckiego miał żonę Ewę z Tłubickich. Córki - Anna, była żoną Wacława Grabi, a Ewa żoną Szymona Rudowskiego.
Andrzej Kadłubowski zmarł 1 stycznia 1706 roku w Psarach. Nie udało się ustalić, jak długo żyła jego żona Jadwiga. Czy Andrzej zdążył się cieszyć wnukami, wszak przeważnie nie znamy dat ich urodzenia? Jedną z wnuczek urodzonych już po jego śmierci była córka Jakuba, Franciszka Brygida (ur. 1720 - zm. przed 1745), później żona Ludwika Lasockiego, a moja 7x prababka. Zatem Andrzej i Jadwiga byli moimi 9x pradziadkami.
Przez kilkanaście pokoleń rodziły się ich liczni potomkowie. Pewnie dzisiaj żyje ich parę tysięcy. Działa tu coś, co nazwałbym "prawem wielkich liczb genealogicznych". Mam ustalonych ich tylko część, czyli kilkaset osób, a wśród nich jestem ja. Są to potomkowie "po kądzieli", zatem noszą najróżniejsze nazwiska, mieszkają nie tylko w Polsce, ale również w różnych zakątkach świata. Tylko nieliczni spośród nich wiedzą, że należą do takiej licznej rodziny potomków Jadwigi i Andrzeja, poślubionych 350 lat temu w Łęgu. Cóż, pamięć tak daleko nie sięga, a i tradycja gromadzenia wiedzy genealogicznej też jest za słaba. Któż zdoła się połapać w tej wielowiekowej "genealogicznej kniei", z której wyrośliśmy.
"Portret" tej pary został wykonany w dawnym stylu w oparciu o drzeworyty z "Gniazda cnoty" Bartosza Paprockiego. O przodkach Doroty z Goślickich Kadłubowskiej pisałem wcześniej w tekście "Katarzyna Goślicka i jej środowisko rodzinne".