|
Klubowicze na wspólnej fotografii z Kazimierzem i Piotrem Chyżyńskimi, 10.03.2011 r. |
|
|
Kazimierz Chyżyński w trakcie opowieści o słynnej sierpeckiej cukierni założonej w 1906 roku przez Piotra Tułacza, Czytelnia MBP 10.03.2011 r.. |
|
|
Uczestnicy IX spotkania Klubu Zasłużonych dla Miasta Sierpca, Czytelnia MBP 10.03.2011 r. |
|
Już dawno podczas spotkań w Bibliotece Miejskiej nie było tak smakowicie, a jednocześnie sentymentalnie i wspomnieniowo. Wszystko za sprawą niezwykłych bohaterów dziewiątego już zebrania, którymi zostali świeżo przyjęci do Klubu laureaci medalu Zasłużony dla Miasta Sierpca przedstawiciele rodzinnej firmy cukierniczej założonej przez Piotra Tułacza.
Tradycją spotkań jest wprowadzenie nowych Klubowiczów do istniejącego już grona. Uczyniła to dyrektor Biblioteki Maria Wiśniewska, zapraszając na kameralne spotkanie Kazimierza, Piotra i Dariusza Chyżyńskich - potomków Piotra Tułacza a jednocześnie kontynuatorów jego dzieła, którym jest słynna sierpecka cukiernia.
Kazimierz Chyżyński, wnuk Piotra okazał się znakomitym mówcą. Jego opowieści wprost oczarowały Klubowiczów, z których każdy miał same najmilsze wspomnienia związane z cukiernią. Dodatkową atrakcją historii o początkach sierpeckiego cukiernictwa, dziejach Piotra Tułacza, jego syna Wincentego, a dalej wnuka Kazimierza i prawnuków Piotra i Dariusza były historyczne pamiątki w postaci dokumentów, zdjęć i innych rodzinnych skarbów.
Gości spotkania, najczęściej pamiętających powojenne jeszcze dzieje cukierni fascynowała nie tylko droga, jaką przeszedł jej założyciel: od pomocnika mistrza cukierniczego Juliana Arnolda w Warszawie, poprzez samodzielnego właściciela prężnie działającej firmy, ale także liczne ciekawostki towarzyszące pracy, zdobywaniu umiejętności czy praktycznemu wyrobowi słodkości. Z pewnością młode pokolenie sierpczan nie zdaje sobie sprawy z faktu, że umiejętności kunsztu cukierniczego Piotra Tułacza potwierdził własnoręcznym podpisem na dyplomie sam protoplasta słynnego rodu polskich cukierników Antoni Blikle w 1895 roku.
Prawie każdy z Klubowiczów wymienił się własnymi wspomnieniami związanymi z cukiernią. Ewa Kujawa z rozmarzeniem przypominała niebywały smak lodów i napoleonek, Zbigniew Lubacz, który nie pochodzi z Sierpca wspominał z kolei, że wcześniej poznał cukiernię Piotra Tułacza niż własną żonę sierpczankę. Zawdzięczał to opowieściom kolegi ze studiów, który poproszony kiedyś o wymienienie najciekawszego miejsca w Sierpcu, bez wahania wskazał na słynną cukiernię jako na ulubione miejsce spotkań sierpczan, z fantastyczną atmosferą i najpyszniejszymi ciastkami. Maria Wiśniewska przypomniała, że jako uczennica Liceum uwielbiała przychodzić do cukierni z koleżankami, wspominała jej wystrój, a także personel, m.in. słynną panią Basię i parzoną przez nią kawę, a także przyjaznych cukierników, którzy pozwalali w piecach upiec przyniesione w foremkach ciasto. Kazimierz Czermiński przypomniał zacnych bywalców cukierni, wśród których był m. in. generał Anders. Swoim wspomnieniem, opowiedzianym z łezką w oku podzielił się też Kazimierz Urbański, który ciastkom Piotra Tułacza zawdzięcza szczęśliwe małżeństwo. To właśnie przyszła żona przyprowadziła go po raz pierwszy do cukierni. Smak ciastek i uroda pięknej dziewczyny zawróciły w głowie młodemu kolejarzowi. Od tej chwili sam, chcąc wkupić się w łaski narzeczonej, kupował jej słodkości, a gdy już byli małżeństwem, jeżdżąc w odwiedziny do krewnych w całej Polsce, kupowali mnóstwo ciastek, które cieszyły się także poza Sierpcem ogromnym uznaniem.
Podczas spotkania Klubowicze mieli okazję porównać obecny wyrób ciast i innych słodkości, z ich tradycyjnymi sposobami powstawania. Niestety, choć współczesność niesie za sobą postęp, nie zawsze jest on synonimem tego, co dobre. Wszyscy zgodnie orzekli, że smak dawnych ciast, lodów, chleba był nieporównywalnie lepszy niż obecnie. Potwierdził to sam Kazimierz Chyżyński, który wytłumaczył, że zapamiętany z dawna znakomity smak, słodkości zawdzięczały samym naturalnym składnikom, prawdziwym wiejskim jajom, dobrej mące, tłuszczowi, skupowanym czy własnoręcznie zbieranym owocom, niedotkniętym jeszcze zanieczyszczeniami czy chemią stosowaną w nawozach.
Skoro mowa była o słodkościach i sposobach ich powstawania, nie mogło zabraknąć ich na stole, wokół którego zebrali się Klubowicze. Świeżutkie i pachnące ciasta, rolady i babki smakowały wyśmienicie i doskonale dopełniły opowieści snute przez Pana Chyżyńskiego.
Na koniec wszyscy goście zasiedli do wspólnej fotografii, na której, w centralnym punkcie znaleźli się oczywiście Kazimierz Chyżyński i jego syn Piotr.
Dziewiąte spotkanie klubowe, traktujące o niezwykle ciekawej historii naszego miasta, wpisuje się nie tylko w niezwykłe koleje losu cukierni założonej przez Piotra Tułacza, ale także w dzieje Sierpca. Idea Klubu, a więc wspominanie zasług zacnych sierpczan, przypominanie niezwykłych wydarzeń, upamiętnianie sylwetek zasłużonych to przecież nic innego jak utrwalanie tego, co dla każdego mieszkańca powinno być najważniejsze - wiedzy o miejscu swego urodzenia. Wspomnień, które posiadają Klubowicze nadaremno też szukać w większości opracowań książkowych.
Szczegóły niezwykłej historii rodziny Tułaczów i ich rodzinnej cukierni już niebawem na łamach "Sierpeckich Rozmaitości". Zapraszam do lektury.