Po Biesiadzie

Gwiazda wieczoru, Formacja Nieżywych Schabuff, miała dość efektowne wejście.

Początek zorganizowanej 30 sierpnia Biesiady Kasztelańskiej nie napawał optymizmem. Zimny wiatr, nieprzyjemna mżawka. Wydawało się, iż impreza spali na panewce. Jednak licznie zgromadzeni mieszkańcy bawili się wyśmienicie. Wkrótce przestało padać, choć przelotne opady trwały praktycznie cały czas. Wystąpiły zespoły The Legwanos, Dennis, Classic oraz jako gwiazda wieczoru, Formacja Nieżywych Schabuff. Dwa pierwsze grały muzykę prostą, co nie znaczy, że nudną. Może tylko niezbyt pasowały teksty mówiące o słońcu stojącym wysoko nad nami. Dominowały lekkie, melodyjne utwory. Classic zaserwował typowe disco polo. Do tego zorganizowano konkursy, w których nagrodami były m.in. rowery górskie, magnetofony. No i oczywiście piwo "Kasztelan". Całość zgrabnie łączył ze sobą Paweł "Konjo" Konnak. Właściwie można powiedzieć, że połowa dobrej zabawy to zasługa Konja. Jest on weteranem, jeśli chodzi o prześmiewanie, kpinę i zupełny kretynizm estradowy. Jednakże krótkie zdanie z ust jednego uczestników konkursu, że "jest on debilem" nawet i takiego doświadczonego kpiarza na parę chwil pozbawiło mowy. Bardzo dobry koncert dała Formacja Nieżywych Schabuff. Chociaż fakt, że kazali na siebie dość długo czekać, trącił z lekka pozerskim gwiazdorstwem. Jednakże, mimo przeprowadzonej już wiele lat temu zmiany wizerunku zespołu, chwilami osiągali klimat z czasów, gdy śpiewał i pisał teksty Jacek Pałucha (zapewne większość nawet nie wie kto to był - założyciel i pierwszy wokalista FNS). Zespół potwierdził swą klasę. Publiczność bawiła się znakomicie. Z powodu złej pogody nic nie wyszło z planowanych lotów balonem. Nie wyszedł za bardzo także pokaz laserowy. Mimo to imprezę można uznać za udaną. Licznie zgromadzona publiczność, która jak wspomniano doskonale się bawiła, jest tego najlepszym dowodem. (migawki z Biesiady Kasztelańskiej oraz z występu Formacji Nieżywych Schabuff)