|
Darek Chyżyński |
|
|
Darek Chyżyński |
|
|
Koncert w hołdzie Darkowi Chyżyńskiemu - zespół Anastas, 16.11.2019 r. |
|
|
Stary, dobry blues usłyszeć można było za sprawą grupy WE PLAY BLUES |
|
|
Maciej Zbierzchowski z rodziną |
|
|
FRAS SESSION PROJECT, czyli Piotr fras - wokal, Marek Tabisz - gitara, Andrzej Wojtas - klarnet. |
|
|
BalonNowy |
|
|
|
Mateusz Zabłocki i chór sierpczanek Nigdy Nie Mów Nigdy |
|
|
GAMA BAND to zespół góralski, który jak powiedział Andrzej Kamiński - pokazuje, że przyjaźń przekracza wszelkie granice. Muzycy, aby zagrać tego wieczoru na cześć Przyjaciela pokonali 1500 kilometrów! |
|
|
Finałowy utwór "Wish you were here" w wykonaniu wszystkich artystów |
|
Sobotni (16 listopada) koncert w hołdzie Darkowi Chyżyńskiemu to wydarzenie, które na długo pozostanie w sercach i pamięci sierpczan, tak, jak postać, której był poświęcony. Muzyczne wydarzenie, będące oddolną inicjatywą sierpeckiego muzyka i producenta muzycznego Andrzeja Kamińskiego było profesjonalnie przygotowaną imprezą, podczas której muzykę przeplatały wspomnienia o zmarłym niedawno Dariuszu Chyżyńskim - sierpczaninie, wspaniałym cukierniku wywodzącym się z rodziny o ponad 100-letniej tradycji cukierniczej, perkusiście, człowieku wielu talentów. Było wzruszająco, doniośle, nostalgicznie i tak bardzo prawdziwie, bez nadęcia, bez zbędnego patosu.
Koncert rozpoczął się od prezentacji zdjęć, na których publiczność zobaczyła najpierw malutkiego Darka stawiającego pierwsze kroczki, potem nastolatka siedzącego za ukochaną perkusją, kolekcjonera płyt winylowych, następnie Dariusza w cukierniczym uniformie, kochającego ojca na wakacjach z bliskimi, Darka muzykującego. Wszędzie uśmiechnięty, młodzieńczy, otoczony gromadką bliskich, przyjaciół.
Chwilę potem zza ekranu publiczność ujrzała scenę, na której w centralnym punkcie stanęła podświetlona perkusja - ukochany instrument Dariusza. I to był niesamowicie wymowny symbol braku, który trudno wypełnić.
Gdy na scenę wyszedł Andrzej Kamiński - spiritus movens przedsięwzięcia i błyskotliwy prowadzący, wiadomym było, że koncert nie będzie tylko zbitką nostalgicznych piosenek, ale wspaniałą podróżą przez dekady historii sierpeckiej sceny muzycznej oraz opowieścią o niesamowitym Artyście i Przyjacielu, jakim dla wielu był Dariusz Chyżyński.
Metronom miał w głowie
Jako pierwszy na scenę wyszedł zespół ANASTAS. Piotr Fras, jego wokalista wspominał, że dzięki Darkowi zespół uwierzył, że może grać. - Mając Darka za plecami nie martwiliśmy się o to, że na scenie coś nie zagra. On metronom miał w głowie - mówił Piotr Fras.
Stary, dobry blues usłyszeć można było za sprawą grupy WE PLAY BLUES. Jej wokalista Piotr Głuchowski wspominał, że ostatni raz z Darkiem widział się w miejscu, w którym spotyka się każdy sierpczak - na sierpeckim rynku, w dzień targowy. Ze sceny padła też dedykacja dla rodziny Chyżyńskich.
Z kolei ulubiony utwór Darka - "Modlitwę" Tadeusza Nalepy zaśpiewał Mateusz Zabłocki z Płocka - wokalista o głębokim, ciepłym głosie, którego talent Darek podziwiał.
Kolejnym artystą na scenie był Marek Okraszewski. Andrzej Kamiński zapowiedział go mówiąc - Darek lubił pozytywnie zakręconych facetów, a taki jest właśnie Marek. Wykonał on, przy akompaniamencie samego tylko fortepianu poruszający utwór Perfectu "Wszystko ma swój czas".
Zapowiadając kolejnego artystę, Andrzej Kamiński przypomniał piękną kartę sierpeckiej muzycznej historii i istniejący przed kilkoma dekadami przy Spółdzielni Mieszkaniowej zespół Wieczne Pióro. To tam grał m.in. kolejny z przyjaciół Darka - Maciej Zbierzchowski, który na sobotnim koncercie wystąpił wraz ze swoją rodziną. Muzyk podzielił się też wspomnieniem o tym, że z Darkiem grał kilka lat. - Darka wszyscy w zespole traktowali jak ojca. Wprowadzał chłopaków w kanony muzyki rockowej.
Chwilę potem przed publicznością ponownie pojawił się Piotr Fras wraz z muzykami: Markiem Tabiszem - gitara i Andrzejem Wojtasem - klarnet, czyli trio FRAS SESSION PROJECT.
Gdy Darek zmarł, wyrwano nam serce…
Nim na scenie zainstalował się zespół BALONNOWY, prowadzący koncert opowiedział jego historię (powstał z rozpadu grupy Anastas) oraz dodał, że Darek bardzo cenił tę grupę. Zresztą nieżyjący perkusista podpowiadał, że w związku z tym, że w Sierpcu mieszka stosunkowo niewielu mieszkańców, w nowym zespole powinno grać kilka pokoleń muzyków. Tak się też stało, a artyści zachwycili pięknymi kompozycjami, ciekawym wokalem i świetną partią akordeonu w jednym z utworów. Wokalista i gitarzysta zespołu, Jarosław Koszalski zapytany o wspomnienie związane z bohaterem koncertu, przypomniał ksywki Darka, które funkcjonowały wśród jego przyjaciół, a były to - Daro, Pączek, Chyżun czy Tata. Koszalski wspomniał, że po Darku zostały mu rozmowy utrwalone na Messengerze. Swoje wspomnienie zakończył słowami - W marcu, gdy Darek zmarł, wyrwano nam serce… .
Po tych wspomnieniach wystąpiła wokalistka płockiego zespołu Vataha - Katarzyna Wachol, która przy akompaniamencie fortepianu zaśpiewała "Sorry seems to be the hardest word" Eltona Johna i "Tears in heaven" z repertuaru Erica Claptona.
Gdy z ust prowadzącego padły nazwiska kolejnych występujących, pośród publiczności słyszeć dało się poruszenie. Okazało się, że w hołdzie Darkowi Chyżyńskiemu przyjechali zagrać jego przyjaciele z sierpeckich czasów szkoły podstawowej i średniej - Krzysztof Bramczewski i Bogdan "Bodek" Marciniak z zespołem BODEK BLUES SESSION. Jako wokalista wystąpił ponownie Piotr Fras.
Do wykonania następnego utworu zaproszony został znów Mateusz Zabłocki. Na scenie towarzyszył mu Andrzej Kamiński, tym razem jako gitarzysta i chór sierpczanek - Nigdy Nie Mów Nigdy. W tym składzie wybrzmiała piosenka "Jest taki samotny dom" Budki Suflera z charakterystycznym refrenem …A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój… .
Nigdy się nie obrażał
To nie koniec muzycznych doznań wieczoru, choć tym razem nie obyło się bez zaskoczenia, bo oto na scenę wyszło czterech muzyków, którzy jak się okazało, przez ostatnich sześć lat pracowali wspólnie z Darkiem we Frankfurcie imając się różnych prac, od cukiernictwa, poprzez budowlankę, na występach muzycznych kończąc. Dodać należy, że GAMA BAND to zespół góralski, który jak powiedział Andrzej Kamiński - pokazuje, że przyjaźń przekracza wszelkie granice. Muzycy, aby zagrać tego wieczoru na cześć Przyjaciela pokonali 1500 kilometrów! Rozpoczynając występ wspominali, że Darek ogromnie kochał góry, dlatego zagrają mu po góralsku - i tak już po pierwszych taktach skrzypek było wiadomym, że nie zabraknie pieśni "Hej bystra woda" czy nostalgicznego "Góralu, czy ci nie żal?".
Z ust góralskich przyjaciół padło jeszcze jedno, jakże piękne zdanie o Darku, świadczące też o tym, jaką wyjątkową był osobą - Nigdy się nie obrażał.
Po chwili góralskiej muzyki przyszedł czas na występ CAPPUCINO BAND, czyli sierpczanina (obecnie mieszkańca Piły) Krzysztofa Bramczewskiego z zespołem, którzy wykonali kilka piosenek w klimacie muzyki chrześcijańskiej. Jako bliski przyjaciel, Krzysztof wspominał, że Darka zawsze było wszędzie pełno, był wszechstronnie utalentowanym człowiekiem, m.in. jako cukiernik przygotowywał niezapomniane, artystyczne figurki na torty.
Po tej dawce pięknych wspomnień, powrotu myślami do niezapomnianych prób i koncertów amatorskich sierpeckich zespołów, do momentów popijania "herbaty z mandarynką", szkolnych przyjaźni, które przetrwały próbę czasu i wybory związane z dorosłością, przyszedł czas na finałowy utwór, do którego wykonania Andrzej Kamiński zaprosił wszystkich muzyków, na czele z wielokrotnie wspominanym już Mateuszem Zabłockim (wokal), którzy wykonali piękny i wymowny utwór Pink Floydów "Wish you were here". Muzycy zebrali się wokół samotnej tego wieczoru perkusji - symbolu braku Darka, a dodatkowo założyli na głowy białe czapki, tak charakterystyczne dla uprawianego przez niego zawodu cukiernika. Na koniec utworu wszyscy odwrócili się w stronę wyświetlanego przez cały czas trwania koncertu zdjęcia z uśmiechniętym Darkiem - takim, jaki pozostanie na zawsze w pamięci Przyjaciół i wielu sierpczan.
Sobotni koncert to było ogromne przeżycie dla zwykłego słuchacza, nie mówiąc o bliskich zmarłego Artysty. Wybrzmiała różnoraka muzyka, mieszanka stylów niemalże wybuchowa - od rocka, po blues, pop, muzykę chrześcijańską i góralskie brzmienia. Muzyka ponad podziałami, których Darek Chyżyński nie znosił, gdyż dla niego najważniejsza była po prostu przyjaźń.
Jak dobrze, że pozostała jeszcze w Sierpcu ta niewielka grupka ludzi, którzy kultywują pamięć o wartych uwagi mieszkańcach, o wydarzeniach z przeszłości. Ludzie, dla których wspomnienia mają wartość symboliczną i uniwersalną. Jak dobrze, że są jeszcze oddolne inicjatywy, oparte na spontaniczności, potrzebie serca, a nie tylko pragnieniu zaistnienia by w przyszłości czerpać z tego ewentualne profity.
Ogromne brawa dla pomysłodawców, inicjatorów i wykonawców sobotniego koncertu, który odbył się na deskach Centrum Kultury i Sztuki w Sierpcu.
WIĘCEJ ZDJĘĆ - fb Sierpc Online
Relacja filmowa 1
Relacja filmowa 2
Relacja filmowa 3