Największą imprezą biegową w Polsce jest Maraton Poznański. Organizatorom udało się i w tym roku, 9 października przyciągnąć ogromną rzeszę sympatyków biegania. Na starcie w pobliżu toru regatowego Malta stanęło ok. 3000 zawodników z Polski i świata. Byli m.in. Nigeryjczycy, Kenijczyccy, Białorusini, Niemcy.
Oprócz biegaczy wystartowali również łyżworolkarze oraz osoby na wózkach.
Wszyscy mieli do pokonania 42 kilometry 195 metrów. Jest to dystans, którego nie da się przebiec bez treningu. Sama siła woli nie wystarczy, po dwudziestym, trzydziestym kilometrze organizm upomni się o swoje i przy brakach treningowych powie dość. Tu walczy się nie tyle z rywalami, co samym z sobą.
Wśród biegaczy znalazła się reprezentantka Ogniska TKKF Kubuś Danuta Kozłowska.
- Wszystko było dobrze do połowy dystansu, poprawiłam nawet swój rekord życiowy 1 godz. 49 min. 46 s) - powiedziała pani Danusia. - Później zaczął padać deszcz, zrobiło się zimno, a buty straciły przyczepność, momentami ślizgałam się zamiast biec. Na szczęście szybko pokazało się słońce.
Wszystkim podobało się oznakowanie trasy, co kilometr. To pozwalało kontrolować tempo biegu. Najlepszemu biegaczowi pokonanie 42195 m zajęło ok. 2 godz.17 min. Zabrakło 2 minut, aby wygrał samochód. Zgodnie z regulaminem zwycięzca otrzymałby Fiata Pandę, gdyby do mety dobiegł w czasie nie dłuższym niż 2 godz. 15 min. A tak samochód losowany był wśród wszystkich zawodników. Szczęście uśmiechnęło się do Adama Karczmarskiego z Poznania, który w klasyfikacji ogólnej zajął 1617 miejsce.
Najwięcej kibiców oczekiwało nie na zawodowców, którzy otrzymali zasłużone brawa, ale na tych, którzy biegają amatorsko. Wzdłuż całej trasy biegacze byli gorąco oklaskiwali oraz zachęcani do dalszego wysiłku. Oczywiście najliczniejsza grupa kibiców zgromadziła się tuż przed metą. Nikt nie żałował ani gardła, ani rąk. To zadziwiające, ale biegacze mieli jeszcze siłę, aby podziękować tym, którzy ich dopingowali.
My z niecierpliwością czekaliśmy na naszą zawodniczkę. To dopiero trzeci maraton Danuty Kozłowskiej (dopiero, bo rekordzista miał ich ponad dwieście na koncie). Najlepszy czas, jaki do tej pory uzyskała pani Danusia to, 4 godz. 19 min (maraton Warszawski). Kiedy zegar odmierzający czas pokazał, że od startu upłynęło już 4 godz. 7 min Prezes Ogniska TKKF Kubuś, Jakub Grodzicki omijając ochronę przedarł się na linię mety, aby zrobić pamiątkowe zdjęcie. Upływały kolejne minuty, maraton kończyło coraz więcej zawodników, ale wśród nich nie było naszej biegaczki. Zaczęliśmy się niepokoić, co mogło się stać. Nagle odezwał się telefon. Pani Danusia umyta, uśmiechnięta oczekiwała na nas pod biurem zawodów. Wyglądała tak, jakby dopiero miała wystartować. Pobiła swój rekord życiowy uzyskując czas 4 godz.01 min i 32 sekundy. W klasyfikacji generalnej (łącznie kobiety i mężczyźni) zajęła 1265 miejsce. Nie mogliśmy odżałować, że przegapiliśmy moment, w którym dotarła do mety.
Maraton ukończyła także druga sierpczanka, Barbara Gil, która z czasem 5 godz. 40 min. 35 sekund zajęła 1944 miejsce w klasyfikacji generalnej.
Do mety dobiegali kolejni zawodnicy. Wśród nich był Prezydent Poznania Ryszard Grobelny. A może w przyszłym roku w Sierpeckim Minimaratonie wystartuje nasz Pan Burmistrz. To będzie tylko ćwierćmaraton - 10548 m. Warto przecież czerpać z dobrych przykładów.
Większość imprez biegowych przypomina piknik, święto sportu. Mimo rywalizacji biegacze są przyjaźnie do siebie nastawieni. Poznają się, zapraszają na kolejne biegi. Kibice potrafią się zachować dopingując wszystkich. Pomimo zgromadzonych kilku tysięcy ludzi nie ma burd, chuliganów. I mam nadzieje, że tak zostanie.