Jedna ofiara śmiertelna, czterech rannych ludzi i dwa martwe zwierzęta to bilans minionego weekendu. Do tego trzeba doliczyć zniszczone samochody, w tym jeden lekko oraz zagrożenie wybuchem gazu.
Do najtragiczniejszego wypadku doszło w Żółtowie. Z powodu nadmiernej prędkości, na łuku drogi, samochód osobowy marki Rover wypadł z szosy i uderzył w drzewo. Impet był tak duży, że auto zostało zmiażdżone. Jeden z jadących samochodem młodych ludzi, mieszkaniec Sierpca, zginął na miejscu, drugi został przewieziony do szpitala.
Do wypadku z powodu niezachowania ostrożności doszło z kolei w Rościszewie. Urazu nóg doznał mężczyzna, który uruchamiał traktor metodą tzw. na krótko. Maszyna ruszyła, mechanik amator nie zdążył uskoczyć i pojazd najechał mu na nogi.
Dwa niecodzienne wypadki miały miejsce w Grabówcu i Rokiciu.
Do pierwszego doszło z powodu wbiegnięcia przed jadącego Volkswagena Golfa sarny. Zwierzę zginęło w wyniku zderzenia. Impet uderzenia musiał być znaczny, skoro sarna zbiła szybę auta i wpadła do środka, lądując aż za przednimi siedzeniami. Kierowca został ranny i przewieziony do szpitala.
W Rokiciu z kolei osobowy BMW najechał na tył nieoświetlonego wozu. Woźnica został zabrany do szpitala, kierowcy samochodu nic się nie stało, jednak w wyniku kolizji po pół godzinie zdechł koń.
Do tego wszystkiego można doliczyć chuligański wybryk w nocy z soboty na niedzielę 9/10 września - niezidentyfikowani wątpliwi żartownisie przewrócili na bok małego fiata 126p, stojącego na parkingu osiedlowym przy ulicy Jana Pawła II 40. W wyniku tego cały bok pojazdu został uszkodzony.
Do wypadku, a właściwie wybuchu, na szczęście nie doszło na ulicy Słowackiego. Z jednego mieszkań w bloku wydobywał się gaz. Ponieważ właściciela nie było, strażacy zmuszeni byli wejść do środka przez okno. Po zakręceniu dopływu gazu i przewietrzeniu pomieszczeń lokal został przekazany policji do nadzoru.