|
A taka tablica może odstraszy potencjalnych śmieciarzy... |
|
Dziesięć wywrotek wszelakiego rodzaju śmieci zostało zebranych podczas ogólnomiejskiej akcji porządkowania Sierpca. Warto nadmienić, iż dwie przyczepy zapełniono sprzątając tylko teren wzdłuż Sierpienicy. W sumie wykorzystano ponad tysiąc worków, które następnie zostały wywiezione na wysypisko śmieci.
Cała akcja została zorganizowana przez Zarządy Osiedli nr 1, 2, 3, 4, 5 oraz Urząd Miejski w Sierpcu (między innymi zapewniony był aktywny udział Straży Miejskiej). Jednak aby oddać sprawiedliwość, trzeba podkreślić, że inicjatorem był Przewodniczący Zarządu Osiedla nr 3 - Wojciech Jaworowski. Zabrakło niestety Zarządu Osiedla nr 6, co jest niewątpliwie przykre w sytuacji, kiedy pozostałe wspólnie starają się zrobić coś pozytywnego w mieście.
Wolontariuszom zapewniono niezbędne worki i rękawiczki ochronne, wywozem zebranych śmieci nieodpłatnie zajęły się firmy: Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej EMPEGEK, Zakład Gospodarki Mieszkaniowej oraz Spółdzielnia Usług Rolniczych.
W sumie w sprzątaniu miasta brało udział ponad pięćset osób, głównie uczniowie sierpeckich szkół: SP nr 2 i 3, Gimnazjum Miejskiego, Gimnazjum Leonium, Zespołu Szkół nr 1. Ponadto zaangażowali sie wychowankowie świetlicy przy parafii Św. Benedykta oraz spora grupa działkowców z POD przy ul. Mickiewicza. Aktywnie w akcji uczestniczyli rzecz jasna członkowie Zarządów Osiedli - i to nie tylko jako opiekunowie, czy koordynatorzy - na równi ze wszystkimi zbierali śmieci pozostawione przez pozbawionych kultury i wychowania ludzi.
Znajdowano głównie torby foliowe z domowych gospodarstw (jakby nie istniały kontenery na śmieci i problemem było podjechanie i wyrzucenie worka), stare opony, plastikowe opakowania po napojach, szklane butelki. W przypadku znalezienia strzykawek, padłych zwierząt itp. wzywana miała być Straż Miejska.
Zupełnie przypadkowo przeprowadzenie akcji sprzątania Sierpca uratowało życie psu, którego uczniowie Leonium znaleźli w głębokiej na 2 metry studni nieczynnego kolektora kanalizacji deszczowej na łące przy Placu Koronacyjnym (pomiędzy ulicami Wojska Polskiego a Farną). Zwierzę zostało wyciągnięte i wróciło do właściciela.
Wiosenne porządkowanie miasta trwało 2-3 godziny, zaś zakończenie akcji odbyło się na terenie ogródków działkowych przy ul. Mickiewicza. Organizatorzy przewidzieli dla uczestników poczęstunek w formie kiełbasy i kaszanki z grilla oraz napojów. Pieczywo, naczynia jednorazowe oraz węgiel zapewnił Prezes Pracowniczych ogródków działkowych. Wszyscy uczestnicy w dobrych humorach, nie da się ukryć, że wypełnieni wewnętrznym zadowoleniem z przeprowadzonej akcji, pokrzepieni posiłkiem zaczęli powoli rozchodzić się do domów.
Słowem podsumowania - z jednej strony można cieszyć się, że są chętni wolontariusze- a było ich, przypomnijmy, ponad pięciuset - z drugiej smutne i przygnębiające jest to, że w społeczeństwie nie ma wykształconego odruchu dbania o środowisko naturalne. Zresztą - co mówić o środowisku naturalnym - skoro ktoś wyrzuca worki ze śmieciami, opony, uschnięte rośliny, puste butelki i tego typu rzeczy wprost do rzeki bądź na pobocza dróg, znaczy po prostu, że życie w chlewie mu odpowiada i nie widzi nic więcej poza końcem własnego tyłka. Takie indywiduum o ochronie środowiska nawet nie pomyśli - widocznie to za trudne i skomplikowane na jego ciasny umysł, w którym centrum wszechświata to on i to, czego tylko i wyłącznie jego dotyczy.
Doprawdy zadziwiające jest jedno - ludzie zwykle szukają przyjemnego, spokojnego i czystego miejsca na łonie natury. Idą tam spędzić trochę wolnego czasu, biorą jedzenie, picie. A odchodząc zostawiają po sobie chlew. Potem do tych kilku śmieci ktoś dorzuci swoje i tak dalej. Za jakiś czas nie ma już urokliwego spokojnego miejsca, tylko jedno wysypisko śmieci. A ci złaknieni kontaktu z naturą znajdują kolejne i znowu zamieniają je w śmietnik.
Jednak liczny udział młodzieży rokuje dobrze na przyszłość i być może postawa społeczna się zmieni, ludzie zaczną inaczej podchodzić do otaczającego ich świata.
Nadmienić wypada, że dzień po zakończeniu akcji, przy ogródkach działkowych znaleziono dopiero co wyrzucone, uschnięte tuje. Szybko znaleziono odpowiedzialną osobę, która natychmiast wywiozła drzewka. Biorąc pod uwagę, że było to dzień po wspólnym porządkowaniu, reakcja uczestników na to zdarzenie była zdecydowanie negatywna. Mimo, że jak podkreślił sam zainteresowany, uschnięte tuje były przygotowane do wywiezienia i leżały po prostu przy jego działce. Sprawa się wyjaśniła, choć w nadgorliwości działkowicz został już posądzony o złą wolę, brak zainteresowania wspólna sprawą itp.
Na koniec apel Straży Miejskiej.
Mieszkańcy, którzy dysponują informacjami na temat wszelkich dzikich wysypisk lub wiedzą o fakcie nielegalnego wyrzucania przez kogoś śmieci, proszeni są o powiadomienie o tym fakcie Straży Miejskiej - tel. 024 275 20 66.