Koncert sierpeckiej sceny hip-hopowej - 11.05.2008 r.

Hip-hop m a y o f k a w niedzielne popołudnie przed Domem Kultury

"Miasto to, jak dotąd skamieniałe, jak mastodont...." - te słowa Ńemego pasują idealnie do kultury w naszym grodzie... Blisko dwa lata czekaliśmy na ponowne zetknięcie się z muzyką hip hopową w Sierpcu. Na niedzielę zielonoświątkową został zaplanowany koncert pod nazwą "Alternative Hip-Hop". Ku mojemu zdziwieniu na sali widowiskowej stawiło się naprawdę sporo osób, zainte­resowanych tymże wydarzeniem. Jedni wbili bezpośrednio pod scenę, inni woleli raczej pasywne uczestnictwo w tym świecie muzyki. Ci, którzy nie przybyli tego dnia do Sierpeckiego Domu Kultury, mogą tylko żałować.

Zabawa rozpoczęła się punktualnie o 18:00. Pojawiła się cała sierpecka załoga, witając i zapraszając wszystkich pod scenę. Warto nadmienić, że w trakcie całego koncertu w tle wyświetlany był film o koszykówce: The Notic 2. Pierwszy za mikrofon chwycił Kumos. Młody reprezentant Sierpca, rapujący zaledwie od pół roku. Był to jego drugi koncert - debiutował w Poznaniu supportując Muodego wraz z Marcinem. Przed liczną publicznością zaprezentował swój materiał z nadchodzącego Mixtape-u "M.I.T". Słyszeliśmy tam kradzione bity takich sław, jak: the alchemist, dj premier i epmd Jego styl można porównać do braggadocio. W swoim występie postawił większy nacisk na konstrukcje tekstów niż, na treść. Występowały tam rymy potrójne oraz powracanie do wcześniejszych rymów. Chłopak zrobił na scenie chyba nie mniej kilometrów niż piłkarz biegający po boisku przez 90 minut. Gościnnie w jednym kawałku wystąpili z nim chłopaki z "Przyjdź Jutro Familia", z oddalonych o 460 km Katowic. Jego spotkanie z publicznością stało na naprawdę wysokim poziomie, wywarł on na mnie jak najbardziej pozytywne wrażenie.

Gdy Kumos kończył swój występ, Bishop w freestylowy sposób zapowiedział Olsena. Olsen, tak samo jak Kumos, nawija od niedawna w sierpeckiej undergroundowej scenie. Spodziewałem się po nim lepszego występu, ale nie można powiedzieć ze jego występ był słaby - było po prostu dobrze. Mimo drobnych problemów technicznych, zdołał jakoś z tego wybrnąć. Pamiętajmy, że to był jego debiut i teraz może być już tylko lepiej.

Był też pokaz sierpeckich b-boy-i którzy zaprezentowali odrobinę swoich umiejętności. Do piosenki zespołu THE FIRST OF grupa Freestyle Crew w składzie Majeranek, Góral i Śiwy zaprezentowała między innymi powery, frezy i Footwork. Występ był bardzo efektowny, ale za krótki, niestety...

Bishop, jak przystało tego dnia, rymowanym słowem wezwał "dinozaura" sierpeckiej sceny Ńemego. O jego dokonaniach można by pisać długo, skupmy się jednak na koncercie. Od samego początku udzielał się on na scenie jak i przy scenie, dobrze bawiąc się do muzyki swoich ziomków. Pierwsze co rzuca się w oczy przy zetknięciu z jego muzyką, to profe­sjonalizm, a przede wszystkim umiejętność zbudowania pozytywnej atmosfery. Charyzmy i kontaktu z publicznością mogliby się uczyć od niego znani wykonawcy popkultury. Jego fani można wręcz powiedzieć, że szaleli pod sceną. Przez cały występ był bounce. Szybkie tempo rapowania pasujące idealnie w bit oraz nieprzeciętne Flow, sprawiło, że inna atmosfera podczas jego występu nie była możliwa. Że Marcin zajmuje się hip hopem, to wie chyba każdy w Sierpcu, ale chyba mniej osób wie że powoli się wybija. Jego bit znajduje się na legalnej płycie L.U.C& RAH Homoxymoronomatura, podczas koncertu zapowiedział, że wraz z L.U.C.-em zajmie się produkcja jego kolejnej płyty.

Z wielkim zainte­resowaniem czekałem na gości ze Śląska: Bearde i Peru, tworzących "Przyjdź Jutro Familia". Zostali oni bardzo ciepło przywitani przez sierpecką publikę. Zaprezentowali swój materiał. Przy ich muzyce czas minął jak pstryknięcie palcami, a było to około 15 kawałków. Machających rąk podczas ich popisu nie było końca. Bardzo fajnie się dzieje, że między sierpecką, a katowicką sceną wiąże się nić współpracy. To było prawdziwe dzieło sztuki, trafiające w nawet najbardziej wyrafinowane gusta. Czekam z niecie­rpliwością na ich wizytę w naszym mieście.

Gdy chłopaki schodzili ze sceny, nagle wezwany ze sceny został niejaki Bombel. Młody, bo zaledwie 15-letni chłopak, zajmujący się Beatboxem. Swoim Aparatem mowy wydawał znane utwory m.in. Ushera i 50 Centa. Do tych dźwięków swoje rymy na wolno zapodawał Olsen i Ńemy, było to naprawdę bardzo ciekawe przedstawie­nie. Na sam koniec chwycił mikrofon Janikt. Dołączyli do niego, z już rozgrzanymi gardłami chłopaki, jednocząc swe siły i wspólnie nawinęli parę kawałków. Charakte­rystyczne dla niego jest używanie nieje­dnokrotnie wulgaryzmów, które trafnie mówiły o niektórych sytuacjach. Niestety z różnych przyczyn w koncercie nie wystąpili: Kalisz, Hubert Napiórski oraz I.N.K.O.

Na sam koniec koncertu chłopaki wygłosili swój manifest w stronę Domu Kultury, prosząc o większą otwartość na młodych ludzi. Zgadzam się z tym stwierdzeniem - najlepszym dowodem na to jest, że ostatni koncert hip hopowy odbył się w Sierpniu 2006. Nie oszukujmy się, w Sierpcu szans rozwoju nie ma zbyt wielu. Pomagajmy młodym ludziom szlifować ich zainte­resowania i talenty, bo to przyszłość naszego narodu. Ten dzień był naprawdę prawdziwym świętem muzyki. Ci którzy nie przyszli mogą tylko żałować i czekać zapewne następne dwa lata na następny...

Więcej informacji o uczestnikach koncertu:

www.myspace.com/perupl

www.myspace.com/nemyprzezen

www.myspace.com/bearde

www.myspace.com/janikt