|
Pamiątkowa fotografia uczestników i organizatorów wyprawy na szczycie Kokoszki, 5.11.2017 r. |
|
|
Powitanie grupy przez pomysłodawcę i organizatora wycieczki - Dariusza Jackowskiego, dyrektora MOSiR, 5.11.2017 r. |
|
|
O młynie Gawrońskich, później Kłobukowskich opowiada regionalistka Grażyna Kłos, 5.11.2017 r. |
|
|
Trasa wycieczki wiodła wzdłuż biegu rzeki Sierpienicy, 5.11.2017 r. |
|
|
Uczestnicy wycieczki przed wiekowym dworkiem "Kasztelanka", 5.11.2017 r. |
|
|
Grażyna Kłos, Dariusz Jackowski i obecny właściciel przed dawnym domem młynarza Franciszka Wojciechowskiego, 5.11.2017 r. |
|
|
Opowieść Tomasza Kowalskiego o górze zwanej Kokoszką, 5.11.2017 r. |
|
O tym, co zrobić, by pasją do lokalnej historii zarazić tłumy wie doskonale dyrektor MOSiR Dariusz Jackowski, który po raz kolejny był organizatorem spaceru śladem wspomnień o dawnych sierpeckich miejscach i wydarzeniach. Tym razem tematem pieszej wycieczki były sierpeckie młyny oraz inne zlokalizowane w mieście obiekty związane z najdawniejszymi dziejami grodu nad Sierpienicą.
Przewodnikami dla grupy kilkudziesięciu spacerowiczów byli, oprócz Dariusza Jackowskiego także regionaliści: Grażyna Kłos, Tomasz Kowalski i Michał Weber oraz członek Stowarzyszenia Tradytor - Piotr Jarzyński.
Tematem przewodnim spaceru były sierpeckie młyny. Zebrani przy mostku u zbiegu ulic Słowackiego i Żwirki i Wigury sierpczanie wyruszyli najpierw do pozostałości młyna Jakuba i Rozalii (z Niesiołowskich) Gawrońskich. Historię tego miejsca opowiedziała Grażyna Kłos. Gawrońscy właścicielami młyna zostali na początku XX wieku, następnie użytkownikiem obiektu stał się zięć Gawrońskich - Jan Kłobukowski, mąż ich najmłodszej córki Amelii, którą poślubił w 1925 roku. Młyn już przed II wojną wyposażony był w generator prądu. Liczne historie, m.in. te o tajnym nauczaniu przeczytać można w książkowych wydaniach wspomnień sierpczan, jednak nikt do tej pory nie wiedział dlaczego młyn spłonął w sierpniu 1976 r.? Przyczyną było podpalenie motoru jednego z wędkarzy, a ponieważ pojazd stał w pobliżu drewnianego młyna, obiekt szybko zajął się ogniem i nigdy nie został odbudowany. Dziś jedyną pozostałością po młynie są betonowe podstawy jazu wodnego oraz dobrze zachowana metalowa turbina, o której działaniu opowiadał Michał Weber.
Niespodzianką dla uczestników wycieczki była wizyta w piwnicach dworku Kasztelanka. Sam drewniany obiekt o konstrukcji zrębowej, ulokowany na wysokiej skarpie, pośród starego drzewostanu, liczy około 300 lat i jest jedynym zachowanym obiektem z większego zespołu dworskiego, który stał na skarpie jeszcze w latach 40. XX wieku. Jego znacznie starsze piwnice (z okresu późnego średniowiecza) zbudowane zostały z polnych kamieni.
Kolejnym punktem wycieczki było miejsce po niedawnych pracach archeologicznych, w wyniku których potwierdziły się teorie o istnieniu w Sierpcu zamku. O tegorocznych odkryciach badaczy, m.in. dotyczących zlokalizowanej w tym miejscu siedziby pierwszego właściciela Sierpca - Jaśka Pilika, datowanej na lata 1384-1387, opowiedział Michał Weber.
Piotr Jarzyński ze Stowarzyszenia Tradytor mówił o dawnym przebiegu rzeki Sierpienicy i jej regulacji prowadzonej od 1968 roku. Regulacja służyła zabezpieczeniu Sierpca przed zalewaniem, jednak umniejszyła walory przyrodnicze tych terenów.
Kolejnym miejscem, do którego przeszła grupa był dawny dom młynarza, znajdujący się u podnóża cmentarnej skarpy, czyli na dawnym Bobrowie. Spacerowiczów powitał aktualny właściciel budynku. Nieruchomość ta już przed wojną należała do rodziny Wojciechowskich. Młyn istniał około 1900 roku, był 2-piętrowy, drewniany. Właściciel, Franciszek Wojciechowski, zginął w grudniu 1943 roku, uległ nieszczęśliwemu wypadkowi we własnym młynie (został wciągnięty przez pasy podtrzymujące młyńskie koło). Młyn stał po drugiej stronie rzeki (prowadził do niego drewniany mostek). Po śmierci Franciszka młynem zarządzali jego synowie: Tadeusz i Hieronim. Młyn z pewnością funkcjonował do 1956 r., gdy nieruchomość sprzedano państwu Szpanowskim. Według ustaleń Michała Webera młyn rozebrano w latach 1965-1967.
O historii dawnej wiejskiej osady Bobrowo opowiedział Tomasz Kowalski. Okazuje się, że istniała ona już w średniowieczu, leżała poza granicami Sierpca (na północny wschód), a swoją nazwę wzięła od bobrów, które licznie zasiedlały tutejsze rzeczne tereny. We wsi znajdowała się wspomniana osada młyńska, w XVI wieku funkcjonował także folwark. Ze wsią związana jest też rodzina Bobrowskich, o której archiwalne zapiski datowane są już na rok 1488. Bobrowo było prawdopodobnie sporą jednostką osadniczą.
Przy domu młynarza na spacerowiczów czekała kulinarna niespodzianka, mianowicie pieczone ziemniaki i ciepłe napoje. Smakowały wybornie w tak uroczych okolicznościach przyrody!
Ostatnim punktem wycieczki, na którego odwiedzenie zdecydowali się już nieliczni uczestnicy, była słynna sierpecka góra, nazywana Kokoszką. Grupa doszła do niej głębokim wąwozem, skręcając za cmentarzem komunalnym. Pradawną historię tego miejsca, u jej podnóża opowiedział Tomasz Kowalski. Geolodzy uważają, że Kokoszka jest tworem naturalnym, choć wygląda na usypaną górę. Archeolodzy natomiast doszukują się tu elementów kultu pogańskiego. Na potwierdzenie tej tezy znaleziono tu ceramikę ze schyłku okresu cesarstwa rzymskiego. Nie wiadomo niestety, skąd wzięła się dość specyficzna nazwa - Kokoszka.
Na szczycie wzniesienia odbyła się pamiątkowa sesja zdjęciowa. Spoglądając na rozlewiska Sierpienicy i okoliczne wąwozy nietrudno o refleksję, że historia, także ta w wymiarze lokalnym, kryje jeszcze wiele tajemnic i stanowi doskonałe źródło inspiracji.
To był kolejny, znakomity pomysł na aktywne, a jednocześnie bardzo pouczające spędzenie niedzieli. Sprzymierzeńcem dla spaceru była tego dnia piękna pogoda.
Więcej zdjęć na profilu Sierpc OnLine na Facebooku